Koreańska marka Yepoda dostępna w Sephora! Rozmawiamy z jej założycielami: „K-Beauty to nie chwilowa moda, ale prawdziwa zmiana w pielęgnacji”
Koreańska pielęgnacja podbija Europę – i nie jest to chwilowy trend, ale prawdziwa rewolucja w świecie beauty. Yepoda, marka łącząca innowacyjność K-Beauty z wartościami czystej i zrównoważonej pielęgnacji, właśnie zadebiutowała w Sephora Polska. Jej założyciele, Sander Joonyoung van Bladel i Veronika Strotmann, opowiadają nam, jak narodził się ich pomysł, co wyróżnia koreańskie podejście do pielęgnacji i dlaczego Yepoda to coś więcej niż kosmetyki – to filozofia dbania o skórę bez kompromisów.

Małgorzata Górecka-Kosmala: Skąd wziął się pomysł na założenie marki Yepoda?
Sander Joonyoung van Bladel: Dorastając w Holandii z moją koreańską mamą, często podróżowałem do Korei Południowej, by odwiedzać rodzinę. Z biegiem lat zauważyłem, jak zmienia się postrzeganie Korei wśród moich europejskich znajomych. Kiedy byłem dzieckiem, wiele osób nawet nie wiedziało, gdzie leży Korea, ale w pewnym momencie coraz więcej znajomych zaczęło mnie prosić, żebym przywoził im kosmetyki K-Beauty. Byłem z tego bardzo dumny, więc zacząłem bardziej zgłębiać temat koreańskiej pielęgnacji, szukając produktów dla moich przyjaciół.
Zauważyłem, że branża K-Beauty jest niezwykle innowacyjna pod względem składników i skutecznych receptur. Jednocześnie widziałem, że wiele produktów nie odpowiada wartościom, które stawały się coraz ważniejsze dla mnie i moich znajomych – takim jak wegańskie formuły, czysty skład i ekologiczne podejście.
Wtedy Veronika i ja mieliśmy moment olśnienia – dlaczego nie wprowadzić K-Beauty do Europy w sposób, który będzie nie tylko innowacyjny, lecz także zgodny z tymi wartościami? Marka, która łączy innowacyjność, skuteczność i jakość K-Beauty, a jednocześnie jest czysta, zrównoważona i przyjemna? Tak narodziła się Yepoda.
Widząc, jak szybko ludzie zakochali się w naszych produktach, upewniłem się w tym, co wiedziałem od dawna: K-Beauty to nie tylko chwilowy trend – to prawdziwa rewolucja w pielęgnacji skóry.

Jakie są największe różnice między pielęgnacją skóry w Korei i w Europie?
Sander Joonyoung van Bladel: K-Beauty zdobyło globalne uznanie dzięki innowacjom, wyznaczaniu nowych trendów i stosowaniu najwyższej jakości składników. To właśnie wyróżnia je na tle branży beauty i sprawia, że ma oddanych fanów na całym świecie.
Jeśli porównamy rutynę K-Beauty do zachodniego podejścia do pielęgnacji, to kluczową różnicą okazuje się nacisk na profilaktykę. K-Beauty koncentruje się na budowaniu skutecznej rutyny pielęgnacyjnej, by utrzymać zdrową, promienną cerę przez długi czas, zamiast jedynie reagować na pojawiające się problemy.
Chcieliśmy stworzyć markę, która oddaje innowacyjne podejście K-Beauty, jednocześnie nie rezygnując z naszych wartości. Dlatego Yepoda to marka K-Beauty, której wszystkie produkty są opracowywane i produkowane w Korei. Dzięki temu możemy pokazać innowacyjne techniki i zaawansowane formuły charakterystyczne dla K-Beauty, ale w wersji dostosowanej do europejskich wartości – takich jak zrównoważony rozwój i czysta pielęgnacja.

Jakie wartości przyświecają marce Yepoda?
Veronika Strotmann: Kiedy zakładaliśmy Yepodę, zdecydowaliśmy się oprzeć markę na pięciu kluczowych filarach: K-Beauty, clean beauty, zrównoważony rozwój, skuteczność i radość. Starannie dobieramy składniki, wszystkie nasze produkty są w 100% wegańskie, cruelty-free i pakowane w sposób minimalizujący użycie plastiku jednorazowego użytku – to wartości, które dziś mocno rezonują z konsumentami.
Poza tym zależy nam na budowaniu lojalnej społeczności wokół marki. Aktywnie uwzględniamy opinie klientów przy opracowywaniu nowych produktów, by jak najlepiej odpowiadały ich potrzebom. Podkreślamy również aspekt radości, „fun” – pielęgnacja powinna być przyjemnością, a nie obowiązkiem! Chcemy, by ludzie naprawdę cieszyli się swoją rutyną pielęgnacyjną, dlatego nasze produkty są intuicyjne, skuteczne i dają chwilę relaksu.
Nasze wartości podsumowuje hasło marki: „K-Beauty for you. No compromises” – nigdy nie idziemy na kompromisy przy tworzeniu naszych produktów.
Jak europejscy klienci reagują na K-Beauty?
Veronika Strotmann: Odpowiedź była niesamowita – mamy już ponad milion klientów! Można więc śmiało powiedzieć, że europejscy konsumenci są coraz ciekawsi K-Beauty i cenią holistyczne, profilaktyczne podejście do tego rodzaju pielęgnacji. Ludzie zaczynają dostrzegać, że K-Beauty to nie chwilowa moda, ale prawdziwa zmiana w branży beauty.
Jesteśmy też bardzo dumni z naszej społeczności – na naszych kanałach społecznościowych mamy ponad milion obserwujących. Klienci nie są dla nas tylko kupującymi – budują markę razem z nami i są częścią naszej podróży. Świetnym przykładem jest The Eyes Cream – krem pod oczy, którego formułę współtworzyła nasza społeczność, głosując na jego koncepcję i skład. To właśnie ta bliskość i zaangażowanie wyróżniają Yepodę.
Co oznacza nazwa „Yepoda” i dlaczego ją wybraliście?
Veronika Strotmann: „Yepoda” (예뻐다) oznacza „piękny” po koreańsku. Wybraliśmy tę nazwę, ponieważ odzwierciedla zarówno nasze koreańskie korzenie, jak i naszą misję – pomagać ludziom czuć się pewnie i pięknie we własnej skórze. To proste, ale mocne przesłanie, które niesie pozytywność i inkluzywność.
Jakie były największe wyzwania po założeniu Yepody?
Sander Joonyoung van Bladel: Początki były pełne niespodziewanych trudności. Nasz produkt The Calm Balm (który teraz jest bestsellerem!) nie był gotowy na czas planowanej premiery w grudniu 2019 roku. Musieliśmy podjąć trudną decyzję o opóźnieniu startu, który z niewielkiego przesunięcia zamienił się w prawie pół roku... a potem nadeszła pandemia.
Początkowo byliśmy przerażeni – biura się zamykały, ludzie mieli inne priorytety, a my baliśmy się, że nikt nie będzie zainteresowany nową marką pielęgnacyjną. Jednak z czasem lockdown sprawił, że ludzie zaczęli inwestować w siebie i swoje rytuały pielęgnacyjne. Skincare stał się formą dbania o siebie i chwilą ukojenia w chaosie.
Pamiętam dni, gdy dostawaliśmy tylko jedno zamówienie i zastanawialiśmy się, czy to się w ogóle uda. Veronika zawsze podtrzymywała mnie na duchu: „Może jutro będzie sześć albo siedem zamówień. Zobaczymy!”. Dziś mamy milion klientów w całej Europie – to niesamowite, jak wiele się zmieniło.

Jakie są Wasze plany na przyszłość?
Sander Joonyoung van Bladel: Naszym celem jest uczynienie Yepody globalną marką beauty. Nasze główne rynki to Europa, ale stale szukamy nowych możliwości ekspansji.
Polska to kraj, który wzbudza w nas ogromne zainteresowanie – nasze produkty były tu dostępne przez wysyłkę międzynarodową, ale teraz robimy duży krok naprzód: uruchamiamy lokalną stronę internetową i wchodzimy do Sephora Polska.
Jednocześnie rozwijamy naszą obecność w sprzedaży detalicznej i wchodzimy na nowe rynki. Obserwowanie, jak nasza marka trafia do różnych kultur, jest niezwykle satysfakcjonujące – a my z radością kontynuujemy tę podróż, kierując się wartościami innowacji, zrównoważonego rozwoju i pielęgnacji, która sprawia radość.
Materiał promocyjny marki Sephora
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12