Reklama

Aneta Kręglicka jest żywym dowodem na to, że bycie dojrzałym jest fantastyczne! „Zauważam, paradoksalnie, że im jestem starsza, mężczyźni są wobec mnie odważniejsi, komplementują mnie, kiedyś bali się do mnie podejść. Zdarza mi się, że kiedy mam „lepszy” dzień (śmiech), mówię do siebie: „Nie jest z tobą tak źle”. Gdy byłam młodsza, nie doceniałam swojej urody, teraz to się zmieniło, polubiłam i zaakceptowałam siebie, poza tym zdobyłam doświadczenie – to ono jest moją siłą i daje mi poczucie wartości”, wyznała nam kilka lat temu. Z okazji urodzin Anety Kręglickiej, przypominamy jej wyjątkowe wywiady i sesje z VIVY!. Co mówiła o urodzie, marzeniach i przemijaniu?

Reklama

Aneta Kręglicka wywiad VIVA! 2009

Jej urodę sławił cały świat. Dziś nadal jest piękna, ale najbardziej ceni sobie swoje… doświadczenie, pracę i miłość najbliższych. Tytuł Miss World zdobyła ponad 30 lat temu, jako pierwsza i jedyna zwyciężczyni w tym konkursie.

W 2009 roku Aneta Kręglicka udzieliła VIVIE! wywiadu, w którym opowiedziała, jak wygrana zmieniła życie studentki z Trójmiasta. „Mimo upływu 20 lat wciąż pamiętam ten pokonkursowy szok. Nie zdawałam sobie sprawy, że właśnie stałam się własnością publiczną i że odtąd moje życie będzie dzieliło się na dwa etapy – przed i po konkursie. Wtedy w Polsce nie było tabloidów, tylu kolorowych gazet. Nie wiedziałam, jak wygląda życie celebryty, a tu nagle się nim stałam. Szczerze mówiąc, nie lubiłam tego już od pierwszego momentu”, wyznała.

Na pytanie, czy uważa się za piękną kobietę, Aneta Kręglicka odpowiedziała: „Akceptuję siebie. Jestem świadoma swojej wartości, to daje mi komfort i siłę. Ale na pewno nie uroda, zresztą nigdy tak nie było. Oczywiście skłamałabym, mówiąc, że nie przywiązuję wagi do swego wyglądu. Dbam o siebie i chcę być atrakcyjna. Ale atrakcyjność jest dla mnie czymś więcej niż fizycznością. Myślę, że to też kwestia wychowania wyniesionego z domu. Jestem jedynaczką, ale nie byłam rozpieszczana. Nigdy nie słyszałam w domu: „Jaka ty jesteś śliczna, córeczko”. Tato raczej mawiał: „Jak ty się garbisz, prostuj plecy”. Łapał mnie wtedy wpół i sam mi je prostował. Ja w tej sprawie synowi kupiłam pajączka”.

Czy jest marzycielką? „Jestem marzycielką i na szczęście wciąż nie przestaję marzyć. Często, a właściwie coraz częściej, kiedy tak sobie siedzę późnym wieczorem na kanapie, Alek śpi, mąż czyta, a mnie ogarnia błogi spokój, że sytuacja w domu i w firmie jest opanowana, nagle pojawia się nieodparta tęsknota za adrenaliną. I wtedy mówię sobie: ale zaraz, zaraz, ja przecież jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa”.

Aneta Kręglicka urodziny

Zapytana w 2007 roku o to, czy ma kompleksy, odpowiedziała: „Oczywiście, że mam, ale na szczęście jakoś sobie z nimi radzę, nie wywołują u mnie frustracji, a co ważniejsze niechęci do innych. Z moich oficjalnie deklarowanych kompleksów wymieniłabym to, że kiedyś zostałam miss. [...] Mnie ten tytuł deprymował i przeszkadzał w życiu, zwłaszcza zawodowym. Zawsze miałam do niego olbrzymi dystans. To była zabawa, łut szczęścia. Miły epizod, nic więcej. Najbardziej irytuje mnie to, że straciłam mnóstwo energii i czasu, bo wydawało mi się, że muszę wszystkim udowodnić, że miss nie znaczy głupia i naiwna. Że myślę, coś potrafię i mam ambicje”.

Czy Aneta Kręglicka uważa się za szczęściarę? „O tak. Mimo że mam też świadomość, że na wszystko musiałam w życiu zapracować, nikt mi niczego nie załatwił, nigdy nie poszłam na łatwiznę. Ale dobrze, że tak się stało. To dało mi poczucie większej pewności siebie, teraz wiem, że jeśli będę chciała, to przeniosę góry. Od jakiegoś czasu jestem też w takim momencie, że oto w końcu mogę już robić tylko to, co chcę, a nie to, co muszę. Podejmować się projektów, które wyłącznie dają mi satysfakcję, przyjemność i oczywiście przyzwoite życie. Pracować z ludźmi, których cenię za osobowość i talent. Mogę wybierać. To wielkie szczęście, że jestem w takim punkcie życia”.

Jak Aneta Kręglicka postrzega samą siebie? „Jestem z natury, może powinnam powiedzieć: niestety, chorobliwie niezależną i bezkompromisową kobietą. Lubię chodzić swoimi drogami, nie potrafię wykorzystywać tak zwanych okazji. Pracuję z ludźmi i dla ludzi, których lubię, szanuję, cenię i czuję ich pozytywną energię. Przyjaźnię się tylko z miłości, zarówno z kobietami, jak i z mężczyznami. I tylko taka chcę być”.

Wywiad z Anetą Kręglicką VIVA!

Czy lubi luksus i otacza się drogimi przedmiotami? „Owszem, lubię. Lubię wygodne życie, lubię otaczać się pięknymi przedmiotami, chodzić w ładne miejsca, ładnie mieszkać, dobrze i smacznie jeść. Jakość życia jest dla mnie ważna, ale we wszystkim staram się zachować jakieś zdrowe proporcje. Kiedy rano wyprawiam synka do szkoły, to biegnę w dresie, jak większość zapracowanych mam. Potem siłownia, kąpiel i przygotowanie do pracy, wtedy dopiero myślę, co mnie czeka tego dnia i jak powinnam wyglądać. Kiedy mam ochotę poczuć się wyjątkowo atrakcyjna, odkrywam nogi, wkładam szpilki i robię makijaż. W moich wakacyjnych podróżach lubię położyć się na piasku, wypić kolorowego drinka z palemką i pogapić się na tłum ładnych ludzi. Ale mimo wszystko, mówiąc naprawdę szczerze, tym najważniejszym luksusem dla mnie jest świadomość, że sama stanowię o sobie”.

Kiedy dotarło do niej, że posiada wyjątkową urodę? „Patrząc na moje zdjęcia z dzieciństwa, trudno było przypuszczać, że powalczę kiedyś urodą. No faktycznie, oczy miałam zawsze ogromne, ale poza tym… bez szaleństw. Wprawdzie na szkolnych balach zdobywałam tytuł królowych, ale dopiero w liceum przekonałam się, co to znaczy mieć powodzenie. Pamiętam, że w któryś Dzień Kobiet przyszło do mnie jednocześnie ośmiu kolegów z kwiatami. Żaden nie chciał pierwszy wyjść i opuścić mojego malutkiego pokoiku, więc siedzieliśmy tak wszyscy w konsternacji przez parę godzin”.

Czy Aneta Kręglicka uważa, że uroda pomaga w życiu? „Niektórym pomaga, niektórym przeszkadza. Mnie na początku trochę przeszkadzała. Kiedy założyłam agencję reklamową, musiałam potwierdzać swoje kompetencje, wiedząc, że wiele osób zaprasza mnie na rozmowy z czystej ciekawości, jaka jestem, jak wyglądam. Prezesi firm chcieli mnie poznać i obejrzeć. Ale miałam w sobie tyle determinacji, woli walki, że rozkręciłam firmę. Nigdy nie miałam jakichś głupich propozycji, bo mam chyba wypisane na twarzy: nie podchodź. Nie jestem kokietką, nie prowokuję”.

Aneta Kręglicka o przemijaniu

Czy myśli o przemijaniu? „O wiele ważniejszy od tego, czy jestem atrakcyjna, czy nie, jest dla mnie mój syn. Ma 14 lat, wchodzi w wiek dojrzewania. Już myślę o tym, jak to będzie, gdy dorośnie, gdy się zakocha, gdy będzie miał dziecko. Czas płynie nieubłaganie. Tylko że ja się go wcale nie boję”.

Reklama

Jak się żyje ze świadomością, że jest się jedną z najpiękniejszych kobiet nie tylko w Polsce, ale i na świecie? „Uważałam, że z tą moją pięknością wszyscy przesadzają. A te kolejki po autograf są po prostu bardzo na wyrost. Bo kim ja jestem tak naprawdę? A gdy Waldemar Dąbrowski zorganizował dla mnie koncert powitalny, w którym śpiewały Grażyna Szapołowska, Maryla Rodowicz, Danuta Rinn i wiele innych gwiazd, które znałam z telewizji, myślałam, że wszyscy powariowali. Siedziałam na tronie w koronie, Bogusław Linda prowadził ten koncert, a ja zastanawiałam się, czy to mi się czasami nie śni”.

Reklama
Reklama
Reklama