Idealna skóra Margot Robbie w filmie Barbie to zasługa bardzo prostych trików
Zdradza je główna ekspertka z planu filmowego
Barbie to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku. W Stanach Zjednoczonych już w pierwszy weekend zarobił ponad 300 mln dolarów i okazał się jednym z najchętniej oglądanych filmów wszech czasów. Przy okazji obrazu Grety Gershwin niezliczona ilość marek urodowych i modowych wypuściła nowe kolekcje nawiązujące do estetyki Barbie z królującym różowym kolorem. My jednak przyglądamy się nie tyle strojom Margot Robbie, odtwórczyni tytułowej roli, ale jej zjawiskowej skórze. Okazuje się, że to wcale nie zasługa makijażu ani photshopa, ale naturalnych trików. O co konkretnie chodzi?
Jak Margot Robbie dbała o skórę do filmu Barbie?
Na ekranie widzimy Margot Robbie, której skóra do złudzenia przypomina skórę lalki. Jest idealna, bez śladu niedoskonałości i z pięknym blaskiem. I choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to zasługa efektów specjalnych i postprodukcji, okazuje się, że sekret tkwi w doskonałej pielęgnacji. I holistycznemu podejściu do dbania o cerę. Za cały program pielęgnacji odpowiedzialna była ekspertka Jasmina Vico. Dbała nie tylko o Margot Robbie, ale także inne Barbie z planu: Emmę Mackey, Americę Ferrerę i Hari Nef. „To Barbie i musi wyglądać idealnie, więc celem było stworzenie aureoli światła, którą często można zobaczyć na fotografiach z lat 40." - powiedziała Vico w eksluzywnym wywiadzie dla Vogue. „Wszystko w filmach opiera się na oświetleniu. Wtedy pomyślałem, że będziemy pracować nad wątrobą, uspokoimy układ nerwowy i nadamy skórze blasku, ale co najważniejsze, będziemy pracować nad tym blaskiem od wewnątrz".
Co to konkretnie oznaczało dla Margot Robbie? Regularne zabiegi nawet dwa, trzy razy w tygodniu, sesje relaksujące i picie sporej ilości... herbaty! Jeśli chodzi o zabiegi to był ich cały wachlarz: od masaży z użyciem lodu, które zmniejszały opuchliznę, aż po zabiegi z wykorzystaniem lasera i mikronakłuwaniaskóry. Wszystko po to, by uzyskać efekt naturalnie rozświetlonej skóry. „Opiekowałam się nią jak dzieckiem! Dbałam nie tylko o jej skórę, ale i energię. To stresująca praca, więc staraliśmy się ją uspokoić i sprawić, by czuła się świetnie", zdradziła Vico.
Tajną bronią Vivo okazała się także herbatka. I to nie byle jaka, bo z ostropestu. Dlaczego akurat ta? „Ostropest oczyszcza wątrobę" wyjaśnia Vico. „Kiedy tak się dzieje, nasza wątroba automatycznie produkuje więcej glutationu, dzięki czemu skóra staje się bardziej promienna. Jednym z najważniejszych składników ostropestu jest sylimaryna, która jest obecnie często stosowana w formułach do pielęgnacji skóry".
Ten trik może wykorzystać każda z nas. Pić dwie herbaty z ostropestu dziennie, a potem wykonać masaż kostkami lodu. Spróbujesz? My tak!