Naturalna kuchnia Agnieszki Cegielskiej to znacznie więcej niż przepisy. To sposób na życie.
„Mój organizm to mój dom, lubię traktować go z szacunkiem, a nie zaśmiecać” mówi gwiazda
- Agnieszka Dajbor
Kiedyś Miss Polski Nastolatek, dziś jedna z najbardziej lubianych prezenterek TVN. Od lat zajmuje się ekologią i zdrowym stylem życia. Mówi, że ma 57 lat do setki i chce odżywiać się zdrowo i naturalnie. Ale co to oznacza, czym dla Agnieszki Cegielskiej jest „prawdziwa kuchnia”?
ZOBACZ TAKŻE: Agnieszka Cegielska: „Ojcem większości chorób jest stres, a matką zła dieta’’. Dziennikarka o medycynie chińskiej i zdrowym żywieniu
Zdrowa kuchnia Agnieszki Cegielskiej
„Pani Agnieszko, lubię Pani spokojny głos”, napisał ktoś w komentarzu do jej programu „Naturalnie od kuchni” na YouTubie. Ludzie cenią jej fachowość, pozytywną energię i spokój, który ma w sobie. Właśnie wydała książkę „Naturalnie i ziołowo. 60 przepisów na zdrowie”. Agnieszka Cegielska od lat związana jest z TVN, niedawno widzowie nagrodzili ją Telekamerą, jako prezenterkę 25-lecia. Jest też znana jako propagatorka zdrowego stylu życia i autorka popularnych książek. Skończyła dziennikarstwo i ekonomię, studia podyplomowe z dziedziny zdrowia i żywienia oraz ziołolecznictwo w Instytucie Medycyny Klasztornej w Katowicach, jest dyplomowaną konsultantką medycyny ajurwedyjskiej. Kiedy mówi o zdrowej kuchni, widać, że naprawdę się na tym zna.
Ma Pani jakieś ulubione danie na lato?
Mnóstwo letnich dań polecam w mojej książce „Naturalnie i ziołowo”, bo była przygotowywana latem. Pamiętajmy, że proces trawienia jest bardzo energochłonny, niemal 80 procent naszej energii zużywamy na trawienie. Warto odciążyć organizm z takiej pracy, tym bardziej w lecie. Przecież jemy po to, żeby mieć siłę i energię, a nie zasypiać po posiłku. Zaproponuję danie lekkostrawne i pożywne – wystarczy zagotować kalafior i brokuły, posypać orzechami włoskimi, do tego jeszcze winogrona, borówki i ser kozi – weganie mogą użyć tofu. Posypujemy solą i pieprzem, polewamy naszym wspaniałym tłuszczem, jakim jest olej lniany, można dodać świeżej mięty. Wspaniały obiad.
A napoje? Mamy się nawadniać. Pani zaczyna dzień od soku, koktajlu, kawy?
Od szklanki ciepłej wody, to jest moim zdaniem absolutna podstawa w higienie poranka. I ukłon w stronę naszego drugiego mózgu, czyli wątroby, która pełni w organizmie mnóstwo funkcji. Oczyszcza krew z toksyn, metabolizuje nasze grzechy żywnościowe i nasze emocje. Nie bez powodu mówi się: „coś ci leży na wątrobie” czy „żółć cię zalewa”. Kiedy zjemy coś niedobrego, jelita natychmiast dadzą nam o tym znać, wątroba nie, bo nie boli. Dlatego dobrze jest o niej pamiętać, dbać o nią. Do ciepłej wody można dodać cytrynę albo jeszcze lepiej pigwę, miętę. Ważne, by ją wypić, bez względu na porę roku. Potem może być kawka.
Kojarzy się Pani z ekologią, zdrowym stylem życia, promuje Pani kuchnię naturalną. Czy to odmiana modnej kuchni ajurwedyjskiej?
Nie, kuchnia ajurwedyjska to kuchnia indyjska, a my żyjemy na innym podwórku, w Europie Środkowej. Moja babcia zawsze mówiła: „Zakwitaj tam, gdzie cię posadzono”, staram się o tym pamiętać. W ogródku koło domu mam zioła, ulubione chwasty, owoce. Kuchnia naturalna to mój własny pomysł oparty na prawdziwym jedzeniu. Przykładem niech będą kiełki, bardzo proste do zdobycia, bo możemy je wyhodować sami w swojej kuchni w słoiku. Mogą to być kiełki lucerny, idealne dla kobiet, albo genialne kiełki brokułu, antynowotworowe. Kiełki mają wszystkie składniki potrzebne nam, by sprawnie funkcjonować. A potrzebujemy do tego tlenu, nawodnienia, witamin i minerałów. I one to wszystko nam dają. Kiełki w mojej kuchni są ważne przez cały rok, na śniadanie i kolację. Kiełki mają moc! Na drugim miejscu, jeśli chodzi o wartości odżywcze, są algi, ale glony w naszej strefie klimatycznej są mało popularne. A trzecie i czwarte miejsce zajmują warzywa i owoce. Prawdziwe jedzenie to takie, które można zerwać z krzaczka w ogródku, na balkonie. Świeży owoc, który jeszcze niedawno rósł na drzewie, na krzaku. Chodzi o to, żebyśmy jedli jak najmniej przetworzonej, konserwowanej żywności. Kiedyś kupiłam cytrynę w sklepie ekologicznym i drugą, taką zwykłą, z hipermarketu. Zostawiłam je na blacie. Ta eko już w drugiej dobie zaczęła pleśnieć. A ta druga nie zmieniała się tygodniami, jak atrapa. Co taki owoc musi na sobie mieć?
Produkty eko są droższe…
Ale to jest też sprawa naszych priorytetów, czy wolimy więcej wydać na jedzenie, czy potem na leki. Poza tym nie trzeba chodzić do drogich sklepów, można poszukać takich produktów na bazarkach, znaleźć adresy w internecie. Oczywiście jedzenie jest teraz drogie, może zaczniemy je bardziej szanować. Bo wyrzucamy za dużo pożywienia, pieczywa, owoców, wędlin, nie szanujemy życia zwierząt.
Pani dziadkowie mówili, że Polska stoi ziołami. Ale my często używamy śródziemnomorskich ziół – bazylii, oregano. Jakie polskie zioła są godne spopularyzowania?
Bazylia kojarzy się z Włochami, ale jeśli posadzimy ją w ogródku i wyrośnie, to też jest „nasza”, bo znaczy, że się tu przyjęła. Z polskich ziół dla mnie na pierwszym miejscu jest niedoceniana lipa. Kiedy byłam dzieckiem, rozkładaliśmy koce pod lipą, jej olejki eteryczne są niesamowicie kojące. Lipa to dla mnie święte drzewo. Kochanowski pięknie pisał: „Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie! Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie”. Napar z lipy piję codziennie wieczorem. Bardzo polecam. Poza tym melisa, dziurawiec – zioło św. Jana, czosnek niedźwiedzi. Dodaję do jajecznicy właśnie czosnek niedźwiedzi i pokrzywę, pycha!
Pokrzywa raczej nie przyjęła się w naszej kuchni.
Moja królowa chwastów. Kiedy sześć lat temu pisałam pierwszą część książki „Naturalnie”, nasłuchałam się żarcików, że polecam chwast, na który siusiają psy. A pokrzywa jest wspaniała, ma mnóstwo żelaza. Nasi przodkowie Słowianie po zimie najpierw oczyszczali się, pijąc sok z brzozy, a potem jedli pokrzywę, żeby odżywić organizm. Zachwycamy się produktami z drugiego końca świata, a często nie doceniamy tego, co rośnie w naszych ogródkach. A mamy wspaniałe rzeczy na wyciągnięcie ręki.
Pani podporządkowuje jedzenie zdrowiu. A gdzie przyjemność, biesiadowanie, uczta zmysłów?
Bardzo je doceniam! Mam dużo wykładów i warsztatów i zawsze mówię kobietom: Jeśli macie ochotę na pączka, zjedzcie go. Tylko cieszcie się tą chwilą, celebrujcie ją. Przeżywajcie i przeżuwajcie z uważnością i radością każdy kęs. Bo jeśli mamy zatruwać się pączkiem, a do tego poczuciem winy, to lepiej od razu wyrzucić to ciastko do kosza. Jak już kupisz, to naciesz się tym! Kuchnia to przecież też emocje, dobre i złe. Możemy jeść najlepsze rzeczy, ale gdy jemy z ludźmi, którzy generują w naszym życiu stres, to nawet nie strawimy dobrze tych potraw. Poza tym ja wiem, że kotlecik mielony z buraczkami i ziemniaczkami jest pyszny. To była moja kuchnia na studiach. Ale wiem też, że trawienie takiego posiłku odcina mnie od energii na dwie godziny. A ja nie chcę marnować energii na trawienie. Jeżeli ktoś lubi golonki, kiełbaski i jest po nich zdrowy, niech je! Ja mam 43 lata, 57 lat do setki, i chcę zdrowo je przeżyć. Mój organizm to jedyny dom, w którym będę mieszkać całe życie, lubię traktować go z szacunkiem, a nie zaśmiecać.
Pani największe odkrycie kulinarne?
Dynia, nie mogłabym żyć bez dyni. Lubię skarby natury, które można posiać i potem wykarmić nimi całą rodzinę, wystarczy dodać przyprawy, zioła. Poza tym batat, jestem fanką batatów. Mają ogromne właściwości prozdrowotne, a beta-karotenu więcej niż marchew.
Nie tęskni Pani do tradycyjnej kuchni? Łatwiej usmażyć dobrego schabowego, niż zrobić dobrą kompozycję z warzyw?
Przyzwyczajenie jest, jak wiadomo, silniejsze od miłości. Wydaje nam się, że porządne jedzenie to kotlet, ziemniaki, kapusta. Wtedy się najemy. Chociaż wystarczą ziemniaki i kapusta polane dobrym olejem, ludzie przecież nigdy nie jedli tyle mięsa co teraz. Czy łatwiej usmażyć kotlet… To też są schematy. Łatwiej, czyli szybciej. Ale ja mówię, że szybko to dzieją się głównie katastrofy. A potem zaleczenie ich to już jest dłuższa droga. Wszystko zależy od pytania, czego pragniemy w życiu. Dla mnie nie ma nic ważniejszego niż zdrowie. Myślę, że jak ktoś ma nawet złote szpilki, to trudno się nimi cieszyć, kiedy wszystko boli. Mogę zjeść pajdę chleba na śniadanie, ale lepiej jeść prozdrowotnie, dostarczać organizmowi energii, budować odporność, wypijając na przykład sok ze świeżych warzyw. Ja tak się odżywiam i nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam chora, a mój nastoletni syn nigdy nie brał antybiotyków. Oczywiście wiem, że zdrowe życie to nie tylko kuchnia, bo niszczą nas także stresy, smog i różne inne rzeczy. Ale na to, co jemy, możemy mieć jednak wpływ.
Wszystkie przepisy potraw ze zdjęć (i znacznie więcej) znajdziesz w książce Agnieszki Cegielskiej „Naturalnie i ziołowo. 60 przepisów na zdrowie”, Wydawnictwo Słowne 2021.
Kiedy kupujemy warzywa i owoce, na co warto zwracać uwagę?
Na to, żeby były różnorodne, bo świat natury – podobnie jak ludzie – jest różnorodny. Kiedy widzę takie same jabłka, do tego świecące, wiem, że coś jest z nimi nie tak. Szukajmy warzyw i owoców niedoskonałych. Ukochajmy brzydalki!
Posłuchaj Agnieszki Cegielskiej na jej kanale YouTube „Naturalnie od kuchni”.