Reklama

Każda z nas ma przynajmniej jedną taką koleżanką: miłą i uczynną „matkę Teresę”, która o każdej porze jest skora do pomocy. Jeśli łapiesz się czasem na tym, że trochę się jej boisz – to bardzo dobrze! Uprzejmość jest zaletą, ale jeśli jest posunięta za daleko, to może, a nawet powinna, niepokoić, a przynajmniej wzbudzić czujność. Nie tylko dlatego, że zazwyczaj jest po prostu fałszywa. Także dlatego, że „zbyt mili” ludzie jednocześnie mają bardzo poważne wady.

Reklama

Zbyt mili ludzie: uwaga, manipulacja!

Zobacz też: People-pleaser syndrom – kiedy bycie uczynnym człowiekiem zamienia się w nałóg

Nie oszukujmy się, zbyt miła osoba zazwyczaj jest taka – z jakiegoś powodu. Oczywiście może być tak, że jej nadmierna uprzejmość wypływa z braku pewności siebie (jak w syndromie people pleaser), ale o wiele częściej jest po prostu sprytną metodą manipulacji. Niekoniecznie do końca uświadomionej, przecież bardzo mało ludzi na świecie na zimno kalkuluje swoje zachowanie (chyba jedynie psychopaci są w stanie to robić). Nie zmienia to jednak faktu, że taka osoba, która wcześniej pomagała ci, wspierała cię i dawała z siebie wszystko, wcześniej czy później wystawi ci za swoją uprzejmość słony rachunek.
Podobny mechanizm często widać u małych dzieci, które przymilają się, kiedy chcą dostać kolejnego cukierka albo kolejne pół godziny przed telewizorem – a kiedy się na to ich rodzice nie zgodzą, czują się oszukane (bo przecież były tak miłe!). W ich przypadku takie zachowanie może śmieszyć albo nawet rozczulać – jeśli jednak miły i czarujący facet zażąda twojej wdzięczności za to, że przez cały wieczór skakał wokół ciebie, to przestaje już być śmiesznie.

„Jak ja się dla ciebie poświęcam"

Nadmiernie uprzejmi ludzie często zmagają się z kompleksem męczennika. Nieraz doskonale zdają sobie sprawę, że są wykorzystywane i że ich poświęcenie nie spotka się z uznaniem, ale szlachetne poczucie bycia „tą dobrą” zupełnie im to wynagradza – przynajmniej na jakiś czas. Bo jednocześnie pod przykrywką miłego zachowania i bezinteresownej uczynności narasta w nich uraza i poczucie krzywdy. W którymś momencie na pewno te emocje będą próbowały znaleźć ujście! Poprzez bierno-agresywne zachowania (obrażanie się, karanie milczeniem itd.) nadmiernie miła osoba może próbować wywołać w tobie poczucie winy – nie pozwól, żeby tak się stało. Zobacz też: „Ja na twoim miejscu...”. Jak radzić sobie z osobami, które narzucają innym swoje zdanie?

Miła, ale do czasu

Siedem lat temu francuski socjolog Laurent Bègue postanowił powtórzyć słynny eksperyment Milgrama, w którym badano posłuszeństwo wobec autorytetu (to ten eksperyment, w którym nakazywano uczestnikom razić prądem innych uczestników – i ci robili to, mimo tego, że słyszeli wycie z bólu albo widzieli, że osoba za szybą mdleje z cierpienia!). Bègue chciał sprawdzić, czy są jakieś cechy charaktery, które ułatwiają człowiekowi sprawianie bólu komuś innemu. Okazało się, że tak, rzeczywiście jest taka jedna cecha: uprzejmość! Jeśli jesteś wyjątkowo miła, to mamy dla ciebie złą wiadomość. Jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie ty byłabyś najdłużej posłuszna wobec kogoś, kto kazałby ci wciskać guzik z prądem. Mili ludzie tak robią, bo po prostu często ich uprzejmość jest podszyta strachem – i nie mają na tyle silnego kręgosłupa moralnego, żeby wstać i powiedzieć: „Nie, ja tego nie zrobię”

Reklama

Autorką tekstu jest Sylwia Niemczyk-Opońska

Reklama
Reklama
Reklama