Reklama

Są tak mądre jak ludzkie dzieci. Potrafią zrobić sobie parasol z liści, gdy pada, rozumieją, co się do nich mówi, są przyjazne i łagodne. I wkrótce mogą zginąć. Orangutanom grozi zagłada. Czy uda się ją powstrzymać?

Reklama

Raja i Albert z Gdańska

Raja uwielbia rysować i malować. Jej prace to kolorowe abstrakcje tworzone prostą techniką – kredkami lub farbami. Jeden z obrazów trafił ostatnio na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, gdzie został kupiony za 21 tysięcy złotych. 46-letnia Raja, choć wiele rozumie, nie zdaje sobie jednak sprawy, że pomogła dzieciakom. Obraz namalowała dla swojego opiekuna. Raja jest orangutanem i mieszka w gdańskim zoo razem z drugim orangutanem – Albertem. To jedyne takie zwierzęta w Polsce. Coraz mniej jest ich też w naturze – na wyspach Borneo i Sumatra. Dom orangutanów – deszczowe lasy giną palone i wycinane, a te wielkie i łagodne małpy znalazły się na liście gatunków zagrożonych i zagrożonych krytycznie.

Mądre małpy

Zostało ich zaledwie około 60 tysięcy. Te z Borneo są większe i liczniejsze, sumatrzańskie są mniejsze, jaśniejsze i jest ich znacznie mniej. Inteligentne i najmniej agresywne z naczelnych, przyjaźnie nastawione do ludzi. Nawet w ogrodzie zoologicznym poprzestają na życzliwym obserwowaniu gości w przeciwieństwie do szympansów, które łatwo się denerwują i uwielbiają rzucać w zwiedzających… odchodami. W latach 90. odkryto, że orangutany potrafią posługiwać się narzędziami, aby zdobyć pożywienie. Na przykład wygrzebać patykiem miód ze szczeliny w korze drzewa. Telewizja BBC nakręciła film, na którym orangutan znajduje w lesie piłę i sprawnie piłuje konar, który przytrzymuje sobie nogą. Raja z gdańskiego zoo oprócz rysowania lubi się czesać. Szczotka to jej ulubiony przyrząd.

Nazwa „orangutan” pochodzi z języka malajskiego i jest zlepkiem słów orang – człowiek i hutan – las. Rdzenni mieszkańcy Borneo i Sumatry nie zabijali orangutanów, bo wierzyli, że to ludzie, którzy uciekli do lasu, aby uniknąć pracy. Rzeczywiście z homo sapiens łączy je bardzo wiele – nasze DNA zgadzają się w 97 procentach.

„Rozumieją ludzką mowę, planują swoje dni, znają pojęcie przyszłości i odczuwają żal po stracie bliskich”, mówił Graham L. Banes, badacz orangutanów z University of Wisconsin–Madison, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. W lasach Borneo i Sumatry spędził kilka lat, małpy badał także w zoo, gdzie – jak mówi – musiał rozmawiać z kolegami szyfrem, bo rozumiejące ludzką mowę orangutany podsłuchiwały i poznawały w ten sposób zamiary naukowców. Banes twierdzi, że orangutany dorównują zdolnościami poznawczymi 10-letnim dzieciom. Na dowód opowiada o sumatrzańskich samicach, które robiły swoim młodym lalki z patyków i liści.

Walka o las

Na wolności dożywają około 40 lat, w niewoli nawet 60. Są bardzo silne, mają długie, sięgające nawet ponad dwa metry ręce i krótkie nogi. Dlatego prawie całe życie spędzają na drzewach. Sprawnie przemieszczają się między konarami, wysoko nad ziemią budują gniazda.

To właśnie ogromne połacie lasów stały się polem walki między ludźmi a zwierzętami. Lasy są masowo wycinane i wypalane po to, by na ich miejscu zakładać plantacje olejowca gwinejskiego – palmy, z której pozyskuje się olej używany dziś praktycznie do wszystkiego. Najwięcej jest go w produktach spożywczych, ale jest też w kosmetykach, używa się go jako paliwa. Palma olejowa rośnie szybko i jest wydajna. Dzięki uprawom utrzymanie mają miliony mieszkańców Indonezji. W ubiegłym roku zysk z handlu olejem palmowym przyniósł Indonezji 23 miliardy dolarów.

Od 1970 roku obszar upraw w tym kraju wzrósł 30-krotnie. Greenpeace oszacował, że populacja orangutanów na Borneo zmalała w ciągu 20 lat o 100 tysięcy. Dziennie ginie 25 tych małp.

W 2013 roku świat obiegło wstrząsające nagranie wideo. Wśród powalonych drzew wielka pomarańczowa koparka, a naprzeciw niej orangutan. Zwierzę rzuca się na metalową łyżkę, wali rękami, próbuje ją złapać i odrzucić, obronić swój dom. Walczy desperacko, chociaż nie ma żadnych szans. Film nakręciła organizacja International Animal Rescue, której działacze poinformowali, że orangutan przeżył – złapano go i przeniesiono w bezpieczne miejsce do jednego z ośrodków rehabilitacyjnych. Ale niewiele małp ma takie szczęście…

W pogorzeliskach ratownicy znajdują ciała matek, które do ostatniej chwili chroniły swoje dzieci. Ranne i bezdomne zwierzęta przenoszone są do centrów rehabilitacji. Tam są leczone i uczone powrotu do dzikiego życia. Małe osierocone orangutany uczą się, jak znajdować jadalne owoce, jak unikać spotkania z drapieżnikami i jak łazić po drzewach. Ludzie muszą zastąpić im matkę, bo w naturze samice zajmują się małymi długo, około 6–7 lat. Zwierzęta nie są trzymane w klatkach i nie są atrakcją jak w zoo.

Graham L. Banes opowiadał w Gazecie Wyborczej, jak w latach 90. jedno z takich miejsc odwiedziła Julia Roberts z ekipą filmową. Wzięła na ręce orangutanie niemowlę, nakarmiła butelką. Niestety, miała katar, zwierzątko zachorowało i nie przeżyło. Dlatego jeśli ktoś chce pomóc orangutanom, niech ich nie przytula, tylko na przykład „adoptuje”. Roczne koszty opieki w centrum rehabilitacji to tylko około 200 złotych.

Olej olej!

Gdańskie zoo, gdzie Raja i Albert wiodą spokojne życie, zainicjowało we wrześniu ubiegłego roku akcję pod hasłem #olejolej, która ma na celu edukowanie i przekonywanie ludzi do rezygnacji z produktów z olejem palmowym. W pomoc orangutanom angażują się gwiazdy. W Polsce Kinga Rusin i Martyna Wojciechowska pisały o tym w swoich mediach społecznościowych.

Indonezyjski rząd przekonuje, że wprowadzony jakiś czas temu zakaz wypalania lasów jest respektowany, a olej pochodzi z upraw certyfikowanych. Organizacje ekologiczne twierdzą jednak, że niewiele się zmieniło.

Reklama

Francja i Norwegia wycofały olej palmowy z rynku biopaliw. Taką samą decyzję podjął Parlament Europejski, teraz zatwierdzić to musi Komisja Europejska. Świat coraz bardziej przejmuje się tragedią leśnych ludzi. Jest jeszcze czas, żeby odmienić ich los.

Reklama
Reklama
Reklama