Reklama

Lodowce stopnieją, na ziemi rozszaleją się pożary, udusi nas smog. Tak może być, jeśli nie powstrzymamy szalonego tempa rozwoju i apetytu na konsumpcję. Himalaista Piotr Pustelnik w mocnej rozmowie z Elżbietą Pawełek mówi, jak zmienia się nasz klimat i co możemy zrobić, aby zapobiec tym zmianom. Cały wywiad w najnowszej VIVIE! Eko już w punktach sprzedaży i w sieci w formie e-wydania.

Reklama

Elżbieta Pawełek: Jeśli wierzyć prognozom, do końca tego wieku roztopi się jedna trzecia himalajskich lodowców. Może się okazać, że góry się kompletnie zmienią.

Piotr Pustelnik: Wchodzimy w skomplikowaną kwestię, bo z jednej strony zwiększa się produkcja przemysłowa, a przez to zużycie prądu, wody, surowców, do atmosfery pchamy gazy cieplarniane, przez co ociepla się planeta. A z drugiej, jak wskazują astrofizycy, Ziemia, która – jak wiadomo – nie jest kulą, a geoidą, kręcąc się, zmienia bardzo nieznacznie swoje położenie względem Słońca, co też może wpływać na klimat. Bardzo dużo rzeczy wpływa na zmianę klimatu.

Mówi się, że do ocieplenia klimatu o półtora stopnia Celsjusza może dojść już około 2030 roku, co doprowadzi do „wyrwania się dżina z butelki”. Arktyka zacznie topnieć, fale upałów i susze spowodują pożary, z którymi niedawno walczyła Kalifornia czy Australia…

Tak może być, niestety. Ale o ile na naszą działalność mamy jakiś wpływ, to na geofizykę czy astrofizykę już nie. To, co musimy zrobić, a przecież chyba świadomi ludzie rządzą kulą ziemską, to ograniczyć nasz apetyt na konsumpcję. Wciąż są jeszcze wśród nas ludzie zaślepieni wszechpotężną ekonomią, chęcią zysku i potworną chciwością, która dla mnie jest czymś niewyobrażalnym, takim chciejstwem, żeby mieć więcej i więcej… Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Pojawiają się w społeczeństwach ruchy antykonsumpcyjne, prośrodowiskowe, głównie wśród młodych, choćby takich jak Greta Thunberg.

Teraz żyjemy w czasach, kiedy ludzkość jest sparaliżowana lękiem pandemicznym, a trzeba pamiętać, że epidemie pojawiały się już nieraz w historii, tylko na mniejszą skalę, bo świat nie był tak globalną wioską, jak jest teraz. Ale, paradoksalnie, zobaczmy, co stało się w Chinach po wybuchu epidemii wywołanej koronawirusem. Poprawiła się jakość powietrza, bo zmniejszyła się produkcja przemysłowa, ilość odpadów, zużycie wody, surowców, energii. To jeszcze jeden dowód na to, że sami jesteśmy sprawcami tego, co się dzieje w powietrzu. Może niektórzy cyniczni decydenci liczą na to, że ich armagedon nie dosięgnie, a że kolejne pokolenia będą przeżywać katusze, to już nieważne. Dla mnie takie myślenie jest czymś koszmarnym.

Wciąż jednak latamy samolotami, które emitują masę dwutlenku węgla, jeździmy samochodami, kupujemy mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, których produkcja wyzwala gazy cieplarniane. Przybywa nas w zastraszającym tempie, a każdy człowiek to kolejne tony dwutlenku węgla. Czy można to zatrzymać?

Cały czas nam się wydaje, że musimy się rozwijać, produkcja musi rosnąć, firmy muszą mieć coraz większe obroty i zyski. Tak myśli się już od stuleci, ale czy dzięki temu świat zmierza w dobrym kierunku? Nie wiem. Jeśli kiedyś uważaliśmy, że musimy mieć wszystkiego więcej, żyć w coraz bardziej rozwiniętym środowisku, to może spowolnijmy rozwój. Może to jest panaceum na naszą bolączkę klimatyczną? Musimy znaleźć na to odpowiedź. Niech ona będzie szczątkowa, ale niech coś zmieni. Inaczej świat przestanie istnieć.

Cały wywiad przeczytasz w najnowszej VIVIE! Eko już w punktach sprzedaży i w sieci w formie e-wydania.

Piotr Pustelnik jest zdobywcą wszystkich 14. ośmiotysięczników na świecie:

ZOSIA PROMIŃSKA
Reklama

Jak podkreśla - himalaizm stał się już w latach 90. mocno skomercjalizowany:

ZOSIA PROMIŃSKA
Reklama
Reklama
Reklama