Reklama

Od lat związany z mediami. Pracę producenta sesji zdjęciowych zamienił na telewizję, gdzie jest reporterem „Dzień Dobry TVN”. Piotr Wojtasik uważa, że media są bardzo kapryśne, dlatego zawsze musi mieć plan B. To dlatego kupił dom na Sycylii. A także dlatego, że nie boi się zmian i poczuł, że znalazł tam swoje miejsce.

Reklama

Sycylijski dom Piotra Wojtasika

Caltabellotta…
To moje miasteczko. Goethe zachwycił się nim, choć tylko przez nie przejeżdżał. Napisał potem, że to przepiękne miejsce. Wagner też dostrzegł urok tego miejsca i akcję opery „Parsifal” umieścił w średniowiecznym miasteczku wzorowanym właśnie na Caltabellotcie.

Co Ciebie tu urzekło?
Uśmiechnięci i życzliwi ludzie. Gdy przyjechałem tu pierwszy raz, od razu poszedłem do baru. Zamówiłem kawę i powiedziałem, że szukam domu do kupienia. Wszyscy obecni tam od razu się zaangażowali w moje poszukiwania. Zawołali pośredników, zaczęli mi otwierać domy, żebym sobie pooglądał. Zaakceptowali mnie od razu, choć śmiali się z moich długich jasnych włosów i nazwiska, którego nie potrafili wymówić.

imgegvfjc-d61e70b
Wojtek Klauze

Głęboki talerz przywieziony z Polski należał do babci właściciela domu, a płaskie pochodzą z pobliskiego burgio.

Znasz język włoski?
Na tyle, żeby załatwić proste sprawy w urzędzie i dogadać się z sąsiadami. Ale nieznajomość języka nie jest tam problemem, ponieważ Włosi, szczególnie ci z południa, po prostu bardzo chcą cię zrozumieć.

Co poczułeś, gdy tam dotarłeś?
Na Sycylię płynąłem całą noc promem przewożącym tiry. Spędziłem ją na zimnej, metalowej podłodze, byłem więc wykończony. Po zejściu na ląd usiadłem w pierwszym lepszym barze w Katanii przy Via Santa Filomena. Podeszła do mnie kelnerka i zapytała, co zamawiam. Nie wiedziałem, co chcę. I ona zdecydowała za mnie. Przyniosła mi kawę, hamburgera z osła i miejscowe wino. A ja zadzwoniłem do mojej przyjaciółki i powiedziałem jej, że kupię tu dom.

imgzzsJX5-19c7363
Wojtek Klauze

Caltabellotta. Jej średniowieczne uliczki urzekły i Goethego, i Wagnera.

Tak po prostu?
Od momentu, kiedy zobaczyłem film „Dobry rok” z Russellem Crowe, którego bohater, londyński korposzczur, dostaje w spadku dom w Toskanii i porzuca swoje dotychczasowe życie, marzyłem o tym samym. Tak, wtedy w tym barze w Katanii tak po prostu podjąłem decyzję, którą podjąłbym i tak. Niektórzy mówią, że pandemia przyspieszyła plany o 10 lat.

Jak się kupuje dom na Sycylii?
Nie widząc go wcześniej (śmiech). Realizując swoje marzenie, trafiłem do Caltabellotty, o której pomyślałem, że wygląda jak z filmu, a ja zawsze chciałem mieszkać w średniowiecznym miasteczku na szczycie góry. Gdy mieszkańcy podjęli mnie tradycyjną kolacją i zapoznali z pośrednikiem, powiedziałem mu: „Giuseppe, już dłużej nie chcę szukać. Chcę być tutaj”. Zdecydowałem, że Caltabellotta jest moim miejscem. W tej sytuacji dom nie miał już większego znaczenia. A jednak kilka obejrzałem i wybrałem jeden z nich. Ale wtedy zadzwonił Giuseppe i mimo swoich wcześniejszych zapewnień, że wszystko jest w porządku, oświadczył, że jednak nie jest. Ręce mi opadły. I wtedy on powiedział, że jest jeden dom do kupienia, który mógłby mi się spodobać. Od razu poleciał na taras, żeby mi przez telefon pokazać widoki. Wiedział, co robi, bo zobaczyłem morze, choć jest oddalone o 23 kilometry.

imgCDpt4X-ce25a00
Wojtek Klauze

„Kącik pijaka”, mówią o nim ze śmiechem przyjaciele pana domu i przyrządzają tam koktajl negroni.

Pokazał mi dwa piętra, jak wygląda na zewnątrz, potargowaliśmy się i zdecydowałem, że kupuję. Notariusz w Bolonii, bo akt podpisywałem na północy Włoch, gdzie mieszkali poprzedni właściciele, nie mógł się nadziwić, że kupiłem dom bez jego oglądania.

imgyWzWON-3a37b5b
Wojtek Klauze

Właścicielowi zależało, by wszystkie przedmioty pasowały do surowego wnętrza. Wazon Grôpk Marcina Kuberny stoi w jednej z sypialni.

Reklama

Więcej zdjęć i informacji o tym niezwykłym domu na Sycylii znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! Lifestyle.

imgZUrPCw-96a2459
Igor Dziedzicki
Reklama
Reklama
Reklama