Reklama

Przyjdźcie na Łączkę bladym świtem, kiedy nie ma tam żywego ducha. Rozłóżcie koc, wyjmijcie termos, rozkoszujcie się aromatem kawy i śpiewem wydm. Tego koncertu nie zapomnicie do końca życia. Zapraszamy na wiosenny weekend do Słowińskiego Parku Narodowego.

Reklama

Fenomen Wydmy Łąckiej, potocznie zwanej też Łączka, można określić jako trzy w jednym: morze, jezioro, pustynia.

Do tego zestawu szczodra natura dorzuciła jeszcze bory sosnowe i olchowe, bagna, torfowiska i – rzecz jasna – szerokie piaszczyste plaże. Wszystko to uczyniło otoczenie wydmy unikatem na skalę europejska. Choć rekordzistka na kontynencie jest La Dune du Pyla (Wydma Piłata) nad akwitańskim wybrzeżem Oceanu Atlantyckiego (110 m wysokości, 3 km długości i pół kilometra szerokości), nasza Łączka, która rozciąga się na obszarze ponad 500 hektarów, nie powinna mieć kompleksów: liczy sobie ok. 40 m wysokości, a czasem nawet 42 m – wszystko zależy od pory roku.

BE&W

Po jesiennych i zimowych sztormach akumulacja piasku może być większa. Choć przy Piłacie, który z lotu ptaka wygląda jak wieloryb, nasza Łączka może uchodzić jedynie za fokę, to z cała pewnością nie ustępuje mu pięknem. Także pod względem różnorodności przyrodniczej nadbałtycka Łączka wznosi się wyżej od nadatlantyckiego Piłata.

Zatem wybieramy się na weekend do Łeby. Będzie to nasz punkt wypadowy. Łatwo się do niej dostać: z Trójmiasta droga krajowa nr 6 do Leborka, a potem droga powiatowa nr 214 – to ok. 100 km. Albo pociągiem do Leborka, a potem szynobusem do Łeby. Podróż z Gdańska zajmie nie więcej niż dwie godziny.

REPORTER

Pieszą wycieczkę na ruchome piaski zaczynamy w malowniczym łebskim porcie, długo przed świtem. Pamiętajmy, że przy dobrej pogodzie, niezależnie od pory roku, na Łączkę wybierają się tłumy turystów (rocznie ok. 300 tysięcy!). Warto tam być przed nimi. Jako ze nie będzie to spacerek, tylko całodniowa wyprawa (łącznie ok. 20 km na nogach), której celem jest teren pustynny, potraktujmy ja poważnie, załóżmy wygodne buty i zabierzmy ze sobą prowiant: termos z kawa lub herbata, kanapki i dużo wody. Z portu kierujemy się ulica Turystyczna na północny-zachód. To krótki, półtorakilometrowy odcinek drogi do wybrzeża. Do XVI wieku była tam Stara Łeba, która pochłonęła wielka powódź w czasie sztormów w 1570 roku, a jedynym materialnym świadectwem po jej mieszkańcach są ruiny gotyckiego, jednonawowego kościoła św. Mikołaja. Zaraz za ruinami kończy się pas lasu sosnowego i wychodzimy na zdumiewająco szeroka plażę. Nawet w szczycie sezonu wystarczy oddalić się kilkaset metrów na zachód w stronę Rowów, a możemy zostać na plaży zupełnie sami. Dlatego właśnie tu, na plażach Słowińskiego Parku Narodowego, rekonwalescentki z fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu są wypuszczane z powrotem do wód Morza Bałtyckiego. Mogą liczyć na niczym niezmącony spokój i dużą ilość ryb. Przyrodnicy oczekują, że w przyszłości powstanie tu kolonia fok szarych. Dotychczas największe stado zaobserwowano na Mewiej Łasze u ujścia Przekopu Wisły – liczyło 294 osobników. To spory sukces, zważywszy na to, że do końca lat 80. XX wieku na południowym Bałtyku człowiek je całkowicie wytępił.

Po prawie dwugodzinnym marszu plażą (cały czas kierujemy się na zachód zielonym szlakiem) docieramy do celu. Uwaga! Chociaż grzbiet Łączki jest w skali polskiego wybrzeża kolosem, łatwo przeoczyć samo wejście na wydmę rekordzistkę. Jeszcze w XVI wieku w tym miejscu na Mierzei Łebskiej, miedzy morzem a Jeziorem Łebsko, istniała niewielka osada rybacka Lontzko. Bezlitosne wędrowanie piasku wygoniło stad rybaków. Po osadzie nie został żaden ślad, wszystko istnieje do dziś, ale jest przysypane gruba, kilkumetrowa warstwa piasku. Samo wejście na szczyt Łączki nie zajmie nam więcej niż kilkanaście minut. Odrobina wysiłku, a przed naszymi oczami ukaże się widok zapierający dech w piersiach – z jednej strony głęboki błękit sięgającego po horyzont Bałtyku, z drugiej – zielona tafla ogromnego Jeziora Łebsko (trzecie pod względem wielkości w Polsce), a wokoło nas biel piaskowych barchanów. Warto zostać na grzbiecie wydmy do wschodu słońca, poczekać, aż zacznie wiać od morza i piaski rozpoczną swój występ. Śpiew wydm to efekt przesypywania się najmniejszych drobinek piasku przez ich grzbiety. Warunek: prędkość wiatru musi przekroczyć 20 km/h. Rozłóżmy koc, wyjmijmy termos, popijajmy poranną kawę i delektujmy się chwilą.

Przed nami droga powrotna do Łeby. Tym razem czerwonym szlakiem przez bór nadmorski. Siedząc w jednej z knajpek łebskiej mariny, możemy wieczorem spokojnie zaplanować drugi dzień weekendowego wypadu. Tym razem wypożyczymy rowery, bo pętla do objechania będzie dwa razy dłuższa. Polecamy jazdę brzegiem morza (zielony szlak) aż do plaży w Czołpinie (łatwo ją poznać po wystających z piasku ogromnych pniach).

REPORTER

Potem szlakiem czerwonym do Jeziora Dołgie Małe, które jest ścisłym rezerwatem biosfery. Wracając, wjedziemy na szlak rowerowy EuroVelo10, który poprowadzi do miejscowości Kluki nad Jeziorem Łebsko, gdzie znajduje się Muzeum Wsi Słowińskiej.

BE&W

W skansenie zachowały się autentyczne zagrody Słowinców, północnokaszubskiej mniejszości etnicznej, która jeszcze przed II wojna światowa zamieszkiwała te tereny. Charakterystyczne domy o zabudowie szachulcowej są wizytówka regionu, dlatego czasami pas środkowego wybrzeża Bałtyku nazywany jest Kraina w Kratę. Zachowało się tu przeszło 1500 zabytkowych wiejskich budynków z szachulca, czyli drewnianego szkieletu wypełnionego glina zmieszana z przeróżnymi dodatkami, np. sieczka. Po wizycie w skansenie już nie powinniśmy nigdy więcej pomylić rodzimego szachulca z murem pruskim.

Reklama

Foka szara

Na szerokich plażach Parku te urocze drapieżniki z fokarium w Helu stawiają po kuracji pierwsze kroki, a raczej robią pierwsze wślizgi do Bałtyku. ŁĄCZKA to czasem piaskownica dla dzieci, także tych dużych. Nie pochwalamy zjazdów, ponieważ to obszar poza wyznaczonym szlakiem. HOTEL WELLNESS MEDICAL SPA KORMORAN w Rowach z lotu ptaka. Położony w otulinie Parku, to świetna baza wypadowa na wydmy i miejsce, w którym można znaleźć wszystko, co potrzebne na idealne wakacje: morze, jezioro i rzeka – relaks, zdrowie i witalność, a lecznicze i kojące działanie wody tworzy pełen spokoju i ukojenia zakątek.

PAP
archiwum prywatne
Reklama
Reklama
Reklama