Wakacje we dwoje - romantycznie i tanio
Jakbyśmy nie mieli dość kredytów mieszkaniowych i drogiej benzyny, w tym roku przedwakacyjną pogodę psuje jeszcze ogólny kryzys finansowy. Ale to naprawdę nie powód żeby lato spędzać w domu…
- Agata Chabierska
Tydzień urlopu spędzonego we własnych czterech kątach, to mimo wszelkich starań, jedynie namiastka wakacji. Zwykle bowiem spędzimy go w połowie przed telewizorem i komputerem, nie daj Boże, przy praniu i trzepaniu dywanów, bo wreszcie jest na to czas. Tymczasem już kilka dni spędzonych gdzieś z dala od codzienności, tylko we dwoje, może naprawdę naładować nas nową energią, a co ważniejsze, podkrzesać miłosny ogień, który – co tu kryć – często nieco przygasa w bieganinie między biurem a siłownią.
Najlepsza wiadomość jest zaś taka, że do prawdziwych romantycznych wakacji, nie potrzeba wcale wielkich pieniędzy. Oczywiście, nie będzie może śniadań do łóżka, jacuzzi i wystawnych kolacji, ale przecież od świata materialnego też warto odpocząć. Kto myśli, że go to specjalnie nie pociąga, widząc już w głowie bąble od komarów, bolące plecy i kobietę narzekającą na brak wody, może się bardzo miło rozczarować.
Teraz krótkie wyjaśnienie, że piszę to z punktu widzenia rozkapryszonej panienki, która dziesięć lat temu powiedziała namiotom i kempingom „nie”, która uwielbia co dzień świeże ręczniki hotelowe i nie ma nic przeciwko prywatnym basenom do użytku gości. Życie jednak tak się ułożyło, że z miłością przyszło częste podróżowanie, a z ograniczonymi możliwościami finansowymi, konieczność chodzenia na słynny kompromis. I nagle się okazało, że z odpowiednim podejściem, można polubić śpiwór, nie umiera się z braku ciepłego prysznica, a i dach nad głową jest zbędnym luksusem.
Pomysł najprostszy – wziąć mapę kraju, wybrać zakątek pełen przyrody i trasę, na której strawimy kilka dni, zapakować plecaki i wyjechać. W zeszłym roku byliśmy tak w Słowackich Jawornikach – piękne, dość dzikie góry, podobne nieco Bieszczadom, ani żywej duszy, długie malownicze szlaki. Szliśmy całymi dniami zatrzymując się na kanapkowy piknik albo popołudniowe opalanie na łące, spaliśmy pod gołym niebem przy dogasającym ogniu. Przyznaję uczciwie, że pierwszą noc leżałam na wpół martwa ze strachu, widząc oczyma wyobraźni, jak wielki brunatny niedźwiedź już dobiera się do mojego śpiwora i doznając ataku serca na odgłos każdego trzaśnięcia gałęzi w lesie - nawet te wspomnienia to dziś sama radość.
Jak ktoś nie przepada za lasem czy wspinaczką, to są malownicze wioseczki, ruiny zamków, stare klasztory – jak kraj długi i szeroki. Miłośnicy wody mogą wynająć kajak (już od 12 złotych! http://www.kajaki.pl/) i spłynąć przez kilka dni z biegiem rzek – Krutyń, Czarna Hańcza, Wda czy Brda to naprawdę oazy spokoju i niespotykanie pięknej przyrody. W kajaku można mieć namiot i śpiwory, jedzenie w przydrożnych knajpkach kosztuje grosze, zwłaszcza na wschodzie kraju. A jak ma się szczęście, to z pomostów można kupić od lokalnych wiejskich babć kruche papierówki i świeże jagodzianki.
Podróżować tanio i romantycznie można też zagranicę. Sycylia, Portugalia, hiszpańska Costa Brava, austriackie góry i jeziora w okolicach Salzburga… wszystko to udało nam się „zaliczyć” naprawdę niskim kosztem, ale za to w wielkim stylu. Bilety lotnicze tanich linii (http://www.skyeurope.com/, http://www.click4sky.com ), wyśledzone w akcjach promocyjnych mają ceny czasem wręcz śmiesznie absurdalne. Na miejscu można zaś wynająć mały używany samochód (zwykle ok. 200 euro za tydzień) i nie przejmować się niczym poza mapą i słońcem. Spać na kempingach (ok. 20 euro za dwie osoby i auto), albo w aucie, albo pod gołym niebem: na plażach, łąkach, czy w opuszczonych ogrodach – to ostatnie do dziś jawi mi się jako najromantyczniejsza noc w moim życiu, z dreszczykiem emocji gratis.
Uliczne jedzenie kosztuje zwykle grosze, w większości barów np. w Hiszpanii za 8-10 euro można zjeść trzydaniowe menu dnia, zaś zakupy w supermarkecie za 20 euro starczą z powodzeniem na dwa dni śniadań i kolacji. Kto w końcu potrzebuje więcej niż butelka regionalnego wina, śwież chleb, ser kozi, pomidory i oliwki?
Jedzone na macie, w świetle księżyca i z szumem morza w oddali biją na głowę każdy pięciogwiazdkowy hotel!