Andora - zimowe księstwo w Pirenejach. Na narty z VIVĄ!
- JG
Andora urzeka surową scenerią Pirenejów i śródziemnomorskim klimatem. Kusi wyborną kuchnią i szałowym duty-free. Ale naprawdę jest to raj narciarzy, na których czeka tu mnóstwo świetnych tras, snow-parki, a po zjazdach rozkoszne kąpiele w termach. Nic dziwnego, że w księstwie Andory coraz częściej goszczą Polacy - pisze Elżbieta Pawełek z VIVY!
Andora - raj dla narciarzy
W jednym z najmniejszych państw Europy nie znajdziecie lotniska, z którego szybko przerzucicie się na stoki. Trzeba dojechać tu z Barcelony, co zajmie około trzech godzin. Za to na miejscu będziecie cieszyć się świetnymi warunkami, bo wyciągów narciarskich mogą Andorze pozazdrościć nawet kraje alpejskie, a nartostrad jest tutaj więcej niż dróg – łącznie ponad 300 kilometrów. Niegdyś Andora, leżąca na skrzyżowaniu szlaków handlowych, była rajem szmuglerów. Przez zieloną granicę do sąsiedniej Francji i Hiszpanii przerzucano wszystko, na czym dało się zarobić. Proceder kwitł aż do lat 60. ubiegłego wieku, kiedy 40 miast i wiosek zamieniło się w wielki bezcłowy bazar. Dziś widok elegantek objuczonych torbami od Coco Chanel czy Diora nikogo tu nie dziwi, tak samo zresztą jak widok pań w bikini i panów bez koszulek. W końcu jesteśmy w strefie wiecznego słońca, możemy cieszyć się z trzystu słonecznych dni w roku i łagodnego klimatu śródziemnomorskiego.
Zawody gwiazd i dziennikarzy w Andorze
W takiej aurze odbyły się niedawne Polskie Dni w Andorze, których głównym punktem programu był ustawiony na FIS-owskiej trasie w El Tarter Slalom Gigant. Na starcie stawiło się sześćdziesiąt osób, w tym dziennikarze czołowych stacji telewizyjnych, aktorzy, celebryci i miłośnicy nart. Piszącej tej słowa udało się wygrać z ostrymi zawodniczkami i zająć pierwsze miejsce, wśród panów najlepszy okazał się Piotr Zelt, dopingowany przez narzeczoną Katarzynę Krawczyk. Jacka Jońcę z TVP Sport również dopingował syn Igor (i odwrotnie), ale i tak nie dogonił on dwa razy szybszego Tomasza Wolnego z telewizyjnej Panoramy. Wszystkich zaś do walki zagrzewał Michał Olszański z radiowej „Trójki” , prowadzący imprezę, jak również Leszek Janas z Infoski.pl, pomysłodawca wydarzenia. Zabawa trwała aż do zamknięcia gondoli. Po slalomie zaś w Sali koncertowej Canillo odbyła się impreza „Life Music Night Fever”, na której gości zachwycił Mariusz Kałamaga swoim porywającym stand-upem (nawiasem mówiąc, świetnie też wypadł w zawodach, mimo niedawnej kontuzji nogi), a potem Beata Noszczyńska z zespołem Radio Luksemburg porwała nas do tańca. Choć zabawa przeciągnęła się do późnych godzin, następnego dnia Czesław Lang nie odpuścił - typowe dla wybitnych kolarzy i wyruszył z grupką fanów wypraw ski tourowych i żoną Elżbietą na szczyt Portella (2465 m). Jak mówił później, takie wyprawy są nie tylko znakomitym treningiem uzupełniającym dla kolarstwa, ale i ważnym treningiem poprawiającym ogólną sprawność. Nawiasem mówiąc, Langowie zainteresowali się podchodzeniem na nartach kilka sezonów temu właśnie w Andorze.
Biały odlot w Pirenejach
Najbardziej jednak zaskoczył wszystkich wszechobecny śnieg na nartostradach, w sytuacji, kiedy wiele ośrodków alpejskich cierpi na jego brak w tym roku. Dzięki temu mogliśmy poznać uroki Grandvaliry, największej stacji narciarskiej w Pirenejach. Po przyłączeniu do niej stoków Port des Neiges (po francuskiej stronie) zajmuje ona powierzchnię trzech tysięcy hektarów, gdzie ustawiono ponad 20 czarnych tras, przeszło 30 czerwonych plus tyle samo niebieskich i zielonych. Do tego 67 wyciągów (część z podgrzewanymi krzesłami), dwa snowparki, tysiąc armatek śniegowych. Dla wygody narciarzy w wielu miejscach zainstalowano windy i ruchome schody. Nawet na bywalcach alpejskich salonów zrobiło to wrażenie. W końcu nie wszędzie tak rozpieszcza się miłośników białego szaleństwa.
Atrakcje w Andorze: narty, rakiety, paralotnie…
Szusując w sześciu malowniczych ośrodkach Grandvaliry, szybko odkryjecie, że każdy jest inny. Położony najwyżej Pas de la Casa słynie ze świetnych imprez i życia nocnego. Jeśli się bawić, to właśnie tu. W Grau Roig zaś będziecie mogli poszaleć na skuterach śnieżnych, wypuścić się na wycieczki w psich zaprzęgach i na rakietach śnieżnych lub przelecieć się paralotnią i helikopterem. Furorę robi bar w igloo, gdzie gościom na lodowych krzesłach serwuje się rozgrzewające drinki. Canillo, w którym zakwaterowano uczestników Polskich Dni, to z kolei dobry adres dla rodzin z dziećmi (specjalne taśmowe wyciągi dla dzieci, gadające postaci z bajek na stokach). Ale jeśli lubicie freestyle, warto odwiedzić El Tarter - jeden z najlepszych snowparków w Europie. Miłośnikom zaś górskich wycieczek spodoba się Encamp, skąd można odbyć spektakularną przejażdżkę koleją Funicamp na jeden z najwyższych szczytów Grandvaliry – Cortals (2502 m ) i podziwiać podczas jazdy niesamowitą scenerię Pirenejów.
Oczywiście, księciem wśród andorskich ośrodków jest Soldeu, reklamowany jako miejsce dla każdego narciarza. Wszędzie knajpki, restauracje, bary i sklepy. Przygotujcie się jednak na sportowe wyzwania. Będziecie mogli tutaj spróbować swoich sił na czarnej trasie Avet, na której ścigały się najszybsze narciarki podczas Pucharu Świata w Narciarstwie Alpejskim Kobiet.
Zakupy w Andorze - tax free heaven
A potem obowiązkowy shopping. Po Andorra la Vella (dosłownie Stara Andora), 20-tysięcznej stolicy księstwa, krążą łowcy bezcłowych zakupów. Przy Avinguda Meritxell, głównej alei, rozświetlonej światłami setek luksusowych sklepów, poczujecie się... jak w niebie. Bo przecież, jak głosi reklama, jest to „tax free heaven”. W witrynach sklepowych cacka jubilerskie, zegarki, sprzęt elektroniczny i sportowy. Można przebierać w rzeczach z ostatniej kolekcji Yves Saint Laurenta czy Armaniego lub sprawić sobie kosztowny drobiazg w Pous & Bartumen – prawdopodobnie najbardziej prestiżowym sklepie jubilerskim w Andorze. Co krok perfumerie, a obok rzędy sklepów monopolowych z darmową degustacją wybornych trunków – to z kolei raj dla panów.
Stolica rozbrzmiewa wszystkimi językami świata niczym wieża Babel. Chętnie osiedlają się tutaj cudzoziemcy, dla których Andora jest podatkowym eldorado. Jednak tylko nieliczni mogą liczyć na obywatelstwo, na które czeka się dwadzieścia lat. Ale, jak podpowiadają zaradni obywatele księstwa, jest również na to sposób – ekspresowy ślub z Andorką lub Andorczykiem. Rzecz warta przemyślenia: średnia życia jest tu bowiem największa na świecie (ponad 80 lat), stopa życiowa wysoka, kryzysu ani śladu. Ludziom służą górski klimat, czyste powietrze i ... zastrzyki gotówki z narciarstwa. Choć sami Andorczycy zastrzegają, że na nartach raczej nie jeżdżą. Co za pech!
Tekst: Elżbieta Pawełek