Reklama

Maleńka wyspa u brzegów Tanzanii kusi turkusowym morzem i białymi jak śnieg plażami. Niezmiennie przyciąga łagodnym klimatem i zapachami Orientu. Dla miłośników słońca i nurkowania na rafach koralowych Zanzibar stał się rajem.

Reklama

Szukasz idealnego miejsca na urlop? Zajrzyj na stronę ITAKA x VIVA!

Zanzibar: najpiękniejsze plaże

W palącym słońcu świat znieruchomiał. Tylko kilka drewnianych łodzi dhow, zaopatrzonych w niewielkie żagle, leniwie sunie po Oceanie Indyjskim. Zanzibarscy rybacy śmieją się, że nigdy nie wiadomo, co komu wpadnie do sieci: piękne nimfy wodne, barakudy czy dorodne tuńczyki. Czasem rybacy zmieniają się w brawurowych żeglarzy, namiętnie ścigających się łodziami. Wielu z nich, młodszych stażem, marzy, by zostać nahoza, czyli sternikiem. Podczas odpływu, gdy turkusowe morze cofa się o kilka albo i kilkaset metrów, ocean należy do kobiet. Kolorowe niczym rajskie ptaki, w wielobarwnych kangach ruszają na zbiory podwodnych alg, nazwanych zielonym złotem Zanzibaru, używanym w produkcji kosmetyków. Aż po horyzont ciągną się odcienie błękitu, turkusu, szmaragdu i śnieżnobiałe plaże zacienione palmami.

Kobiety na Zanzibarze uwielbiają kolorowe stroje.

adobe.stock.com

Stopy toną w rozgrzanym słońcem piasku. Wystarczy jednak zanurzyć się w wodzie, by się ochłodzić. Jeśli tak wygląda raj, to jest nim Zanzibar. Przypomina się pewna legenda o królowej Sabie. Kiedy jej okręt zbliżał się już ku brzegom, złowrogo zaszumiał ocean. Aby go przebłagać, królowa wrzuciła do wody naszyjnik z pereł. „To nie wystarczy”, odpowiedziało jej morze. Rzuciła więc skrzynię pełną skarbów, z której wypadły przecudne klejnoty i z których powstały rajskie wyspy zanzibarskiego archipelagu. Można w to wierzyć lub nie, ale czar Zanzibaru wciąż działa.

adobe.stock.com

Zanzibar: wokół rafy koralowej

Jedni przyjeżdżają tu dla cudownych zachodów słońca. Inni, żeby zakosztować kitesurfingu i nurkowania na rafach koralowych. Wystarczy się zanurzyć, a kurtyna z tysięcy ruchliwych rybek uchyla się bezszelestnie. Przepuszcza intruzów w piankowych strojach i zaraz się zamyka. Jedną z atrakcji są podwodne żółwie zielone. Czasem pojedyncze osobniki można zobaczyć przy ścianie rafy koralowej. Takie spotkanie zawsze jest przeżyciem, bo żółw zielony, nawet wielki jak balia, zachowuje lekkość bańki mydlanej. Jeśli w głąb wody przenika słońce, jego łeb i łapy są świetliste i pastelowe, a pancerz złoty jak plaster miodu. Aż chciałoby się go pogłaskać, ale regulamin nurków nie pozwala na taką poufałość, jak pisała z żalem Małgorzata Szejnert, która Zanzibarowi poświęciła książkę „Dom żółwia”.

W bazach nurkowych wszyscy wspominają spotkania z delfinami albo rekinami, które w archipelagu zanzibarskim bywają łagodne. Ale żółwie są coraz rzadsze, choć żyją po 200 lat. Wszystkiemu winien jest człowiek. Żółwice po zapłodnieniu mogą złożyć jaja tylko tam, gdzie same przyszły na świat. Co zrobią jednak, kiedy nie znajdą domu swoich narodzin, bo w jego miejscu stoi nowy bungalow albo stoły, na których palą się świece? Gdzie w piasku zakopią swoje jaja, kiedy plaża jest pełna ludzi jak miejski deptak i niektórzy bawią się na niej z psami? Dawniej tego nie było, bo Zanzibar jest muzułmański, a pies dla muzułmanów to zwierzę nieczyste…

adobe.stock.com

Zanzibar: idealny klimat

Szczęśliwie uciążliwe monsuny nękające Afrykę obchodzą się z wyspą łagodne, a bliskość równika sprawia, że nie docierają tutaj groźne cyklony. Dzięki temu słynne plantacje goździków mają się dobrze. To podobno ich zapach przyciągnął tu portugalskich żeglarzy i skłonił do osiedlenia się na Zanzibarze w XVI wieku. Wcześniej plantacje przypraw zakładali tutaj Persowie, potem korzenny biznes rozwinęli sułtani Omanu… Zieleń Zanzibaru oszałamia, rośnie tu dosłownie wszystko, wiele odmian bananów, pieprz i wanilia, kardamon, limonki, ananasy, mango, marakuje… Od zapachów kręci się w głowie. Można tu spróbować wszystkiego, a nawet posiąść tajniki wiecznej urody. Smarowanie twarzy jaskrawożółtą kurkumą przywraca jej młody wygląd. Zanzibarki nie potrzebują perfum, mają je w kwiatach ylang-ylang, z których olejki eteryczne wykorzystuje się do produkcji Chanel N˚5. Znajdzie się też coś na udany seks, jak mówi miejscowy przewodnik. „Po sproszkowaniu gałka muszkatołowa działa jak… afrodyzjak. Ale nie wolno jej używać, kiedy mąż jest poza domem”, żartuje otoczony wianuszkiem kobiet.

adobe.stock.com

Zanzibar: Kamienne Miasto i Freddie Mercury

Punktem obowiązkowym jest Stone Town, Kamienne Miasto, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To najbardziej zabytkowa część Zanzibaru. Zapuszczamy się w labirynt krętych uliczek, by ze zdziwieniem stwierdzić, że nie ma tu kamiennych domów. Te, które się zachowały, sypią się ze starości, niszczone przez wiatr i słońce. Podziwiamy ich misternie kute balkony, ażurowe okiennice, rzeźbione, drewniane drzwi, nabite mosiężnymi ćwiekami. Najwyraźniej dawni właścicieli, bogaci kupcy arabscy, rywalizowali ze sobą, który z nich wystawi wspanialszą rezydencję. W XIX wieku Stone Town było jednym z najbogatszych miast świata, czerpiącym zyski z handlu pomiędzy Afryką, Azją i Europą. Na największym bazarze Darajani życie kwitnie jak dawniej. Można kupić tu kolorowe tekstylia, przyprawy, świeże ryby czy przysiąść w jednej z ulicznych kafejek. Obserwujemy, jak mężczyźni w białych szatach ciągną wózki pełne warzyw i owoców, jak grają w szachy lub medytują nad sensem życia. W tym samym czasie kobiety, których jedyną ozdobą są dłonie pokryte wzorami z henny, odziane w czarne buibui zakrywające ich ciała, przechadzają się bezszelestnie obok bawiących się dzieci…

W Stone Town warto zobaczyć Dom Cudów i stary port dhow, gdzie cumują tradycyjne łodzie. Wejdźmy na ich pokład, zajrzyjmy do ciemnych ładowni i wyobraźmy sobie stłoczonych tam niewolników. Przypomina się niechlubna historia wyspy, będącej niegdyś jednym z głównych centrów handlu ludźmi. Jednak fakt, że urodził się tu Farrokh Bulsara, znany potem jako Freddie Mercury, dodaje wyspie splendoru. Przy ulicy Kenyatty w Stone Town znajdziemy bladożółty dom z zakurzoną fasadą i tabliczką „Mercury’s House”. Można wynająć w nim apartament na dzień albo całe wakacje. Chętnych nie brak, choć Freddie mógł spędzić tu jedynie pierwszych osiem lat życia. Zanzibar ma wszystko, co może umilić wakacje. Ale jego największym skarbem są ludzie. Przyjaźni, otwarci, ciekawi obcych. Jako potomkowie odważnych żeglarzy, podróżników i kupców te cechy dostali w genach. Zewsząd więc słychać „karibu”, zapraszamy…

Tekst Elżbieta Pawełek

Reklama

Port Stone na Zanzibarze.

adobe.stock.com
Reklama
Reklama
Reklama