„Monster Study” – eksperyment, o którym psychologia milczała przez pół wieku!
Psycholog chciał pomóc dzieciom, kilku złamał psychikę na zawsze
- Redakcja VIVA!
Badanie, które rozpoczęło się w Stanach w styczniu 1939 r. było porównywane do nazistowskich eksperymentów na ludziach. Chociaż przyświecały mu szalachetne pobudki, zostało nazwane „Potwornym badaniem” (ang. „The Monster Study”) i zamiecione pod dywan na wiele lat.
Jąkanie naznaczyło moje życie
W latach 30. ubiegłego wieku dr Wendell Johnson był psychologiem na uniwersytecie w Iowa i jednym z pierwszych ma świecie i uznanych specjalistów w dziedzinie logopedii. Jego naukowym konikiem było jąkanie – wbrew ówczesnym teoriom twierdził, że jest ono nabytą reakcją np. na zbyt surowe wychowanie, niedostępność emocjonalną rodziców albo inne trudne czynniki środowiskowe. Dowodem na to miało być jego własne doświadczenie.
Zobacz też: Nie wierz nikomu, nawet sobie! Dlaczego? Odpowiedź może Cię zaskoczy
Johnson mówił normalnie do szóstego roku życia, kiedy to jego nauczyciel wspomniał jego rodzicom, że obawia się o rozwój mowy małego Wendella. Jedna rzucona mimochodem uwaga, stała się przyczyną obsesji zarówno rodziców Johnsona, jak i jego samego. A ich obsesja – paradoksalnie stała się przyczyną problemu! Z biegiem czasu Wendell odzywał się coraz mniej, aż w końcu jego sposób mówienia stał się zupełnie niezrozumiały. Wspaniale pisał, genialnie umiał ubierać myśli w słowa – ale jąkanie nie pozwalało mu na to, by swobodnie rozmawiać. „Jestem jąkałą. Nie jestem jak inni ludzie. Jąkanie sprawiło, że mówię inaczej, myślę inaczej, zupełnie inaczej się zachowuję. Jak inne jąkały dobrze wiem, jak smakuje głęboki smutek połączony z ogromną nadzieją – to właśnie te emocje sprawiły, że dziś jestem tym, kim jestem. To, że się jąkam, naznaczyło całe moje życie” – pisał w jednej ze sowich rozpraw. Często powtarzał, że został ekspertem w dziedzinie logopedii, ponieważ sam takiego eksperta potrzebował, gdy był mały.
Zobacz też: Trening asertywności. Jak wprowadzić zmiany do swoich myślowych nawyków?
Czy u każdego można wywołać jąkanie?
W 1939 r. razem ze swoją studentką, 22-letniej Mary Tudor rozpoczął wielki eksperyment. Badanie miało dwa cele. Pierwszy: Johnson chciał się przekonać, czy jego teoria, że u każdego dziecka można wywołać jąkanie, jest prawdziwa. Drugim celem było sprawdzenie, czy jąkające się dziecko można „wyleczyć” – w tamtych czasach panowało przekonanie, że jąkanie się to cecha genetyczna i tak samo jak z kolorem oczu, niewiele można z nią zrobić. Myślenie Johnsona było rewolucyjne: skoro jąkanie jest nabyte, to znaczy, że proces można odwrócić i tysiącom dzieci i dorosłych przywrócić normalne życie.
Do badania zostało wybranych 22 sierot, dzieci w wieku od 5 do 15 lat. Dziesięcioro rzeczywiście się jąkało, pozostała dwunastka, wybrana losowo spośród prawie 600 dzieci mieszkających w sierocińcu w Davenport, mówiła zwyczajnie. Podzielono je na dwie grupy: A i B: pierwszą nazwano „grupą jąkał”, a drugą „grupą mówiących normalnie”. W każdej znalazło się pięcioro dzieci jąkających i szóstka niejąkających.
Żadne z dzieci nie miało pojęcia, że bierze udział w badaniu psychologicznym. Wszystkie były przekonane (tak samo zresztą jak personel sierocińca), że ćwiczenia prowadzone przez Mary Tudor to po prostu część terapii logopedycznej. Badanie trwało od stycznia do maja. Podczas 45-minutowych indwywidualnych sesji Tudor rozmawiała z dziećmi. Tym z grupy B, czyli „normalnej”, mówiła prawdę – jeśli się jąkały, przechodziła nad tym do porządku dziennego, jeśli mówiły normalnie, chwaliła za dykcję i prawidłowe wyrażanie się.
Zupełnie inaczej wyglądało jej podejście do dzieci z grupy A, czyli „jąkających się”. Tym, które rzeczywiście miały problem, mówiła, że ich jąkanie to naturalny etap i że niedługo z niego wyrosną. Chwaliła je i prosiła, by nie zwracały uwagi na to, co mówią o nich inni. Z kolei niejąkającym się dzieciom wmawiała, że ich opiekunowie zauważyli u nich kłopoty z mówieniem. „Masz wiele objawów, świadczących o tym, że zaczynasz się jąkać. Tak samo było na początku z… (wymieniała imię dziecka, które jąkało się bardzo wyraźnie)” – straszyła je. Radziła, by dziecko od tego dnia mocno skupiało się na tym, jak mówi, a najlepiej, by nie wypowiadało się na głos, jeśli nie jest przekonane, że wypowie się płynnie. Co więcej, o tym, że się jąkają, informowała też ich nauczycieli w szkole i opiekunów w sierocińcu, prosząc ich, by zwracali dzieciom uwagę, gdy się przejęzyczą lub zawahają podczas mówienia.
Zobacz też: Chorzy na depresję izolują przed ludźmi, choć niczego tak bardzo nie potrzebują jak ich bliskości
„Oni złamali mi życie"
Na efekty nie trzeba było długo czekać, już podczas drugiej sesji pięcioletnia Norma, do tej pory mówiąca z chęcią i płynnie, nie chciała w ogóle się odzywać, mimo zachęty ze strony Tudor. Dziewięcioletnia Betty także „praktycznie odmowiła mówienia i przez większość czasu zakrywała rączkami oczy” – jak pisała w notatkach Tudor. Najstarsza z grupy, 15-letnia Hazel, zaczęła wyraźniej artykułować każde słowo i zastanawiać się nad każdym wypowiedzianym zdaniem. Widać było też, że boi się kolejnych „objawów jąkania”. Dzieci z „grupy jąkałów” opuściły się w nauce, odmawiały głośnych odpowiedzi albo recytacji wiersza. Spośród szóstki dzieci mówiących zwyczajnie, pięcioro naprawdę zaczęło się jąkać. Trójka naprawdę jąkających się, zaczeła mówić jeszcze gorzej. Największe piętno badanie odcisnęło na 12-letniej Mary Korlaske, która najpierw z obawy przed jąkaniem przestała rozmawiać z innymi dziećmi, a po jakimś czasie uciekła z sierocińca. Już w podeszłym wieku mówiła, że działania Johnsona i Tudor zrujnowały jej życie.
Po zakończonym eksperymencie Mary Tudor jeszcze trzykrotnie wracała do sierocińca, by pomóc dzieciom, które z powodu eksperymentu zaczęły się jąkać. Okazało się, że jest to niemożliwe. Mimo prób odwrócenia efektów jej działań, dzieci nadal miały problemy z mówieniem. Wyniki badania nie zostały nigdzie opublikowane. Nigdy dr Johnson nie przestawił swoich własnych notatek, jedynym zachowanym dokumentem są notatki Mary Tudor. Przez ponad pół wieku Uniwerystet w Iowa milczał na temat badań, których był patronem. Dopiero na początku XXI w. wystosował przeprosiny wobec osób, które w dzieciństwie padły ofiarą eksperymentu. W 2007 r. siedmioro sierot otrzymało od stanu Iowa łącznie 1,2 miliona dolarów za psychologiczne blizny
Autorką tekstu jest Sylwia Niemczyk-Opońska