Nie jedzenie, a wnętrze. Najpiękniejsza restauracja świata jest w kaplicy
1 z 22
The Jane, restauracja z Antwerpii, wczoraj zwyciężyła w prestiżowym konkursie Restaurant & Bar Design Awards 2015. To jedyne na świecie nagrody, które przyznaje się nie za jedzenie, ale za projekt wnętrza, w którym jest ono podawane. A wnętrze The Jane, która mieści się w kaplicy byłego szpitala wojskowego, oczarowało jurorów nowoczesnym podejściem do historycznego dziedzictwa budynku i poszanowaniem XIX-wiecznego dziedzictwa.
To jedyne na świecie nagrody, które przyznaje się nie za jedzenie, ale za projekt wnętrza, w którym jest ono podawane - Restaurant & Bar Design Awards. W tym roku odbywają się po raz siódmy. - Tu nie chodzi o wydawanie milionów, ale o wykreowanie miejsca, w którym ludzie chcą spędzać czas - mówi Marco Rebora, twórca konkursu Restaurant & Bar Design Awards, który od 2009 roku wraz z jurorami wybiera najładniejsze na świecie nowo powstałe lub na nowo zaprojektowane restauracje, bary, pizzerie, kawiarnie, bistra, cukiernie czy bufety w hotelach.
W tym roku walczyły o zwycięstwo lokale, które otwarto w latach 2014/2015 na całym świecie. To projekty na statkach i lotniskach, w muzeach, w samochodach dostawczych czy luksusowych miejscach z gwiazdkami Michelin i bez; zgłoszono też restaurację w byłej zajezdni tramwajowej. Ponad 200 rywali pokonała restauracja z Antwerpii.
Wśród finalistów konkursu była m.in. Restauracja Alain Ducasse au Plaza Athénée w Paryżu
"Właśnie tę reakcję widzę na twarzach nowych gości"
- Dobre jedzenie spotyka się z rock'n'rollem: taką mieliśmy wizję naszej restauracji. Wyzwaniu sprostali architekci ze Studia Piet Boon - to oni są odpowiedzialni za udaną transformację wojskowej kaplicy w kosmopolityczny lokal - mówią szefowie kuchni The Jane, Sergio Herman i Nick Bril, zdobywcy gwiazdek Michelin i właściciele The Jane.
Obaj pracowali w innych lokalach i szukali nowych wyzwań. Postanowili pracować razem i gdy zobaczyli dawną kaplicę w dzielnicy T Groen, od razu poczuli, że to jest ich miejsce.
- Kaplica była cudowna, można było umieścić w niej najpiękniejszą restaurację w całej Belgii. Jedna wizyta wystarczyła. Od pierwszego momentu czułem, że ta albo żadna. Budynek jest zbyt duży na restaurację, musieliśmy wykorzystać go tylko w części, co przysparzało problemów, ale zmiana miejsca po prostu nie wchodziła w rachubę - wspomina Herman.
Zaproszeni do współpracy projektanci z Piet Boon do pracy zabrali się ponad trzy lata temu. Postanowili zachować autentyczność pomieszczenia, które ma prawie 11,6 m wysokości. Zniszczony sufit pozostał bez zmian, nie wprowadzono nowych kolorów i nie zakryto widoku będącego dowodem, że przez wiek był wielokrotnie naprawiany. Dodano jedynie oszałamiający rozmiarem żyrandol (9x12 m, blisko 80 kg), zrobiony ze 150 żarówek na stalowych prętach i wiszący 3 m nad podłogą. Ten kolos jest ozdobą mającej 200 metrów kwadratowych sali jadalnej, w której stoły ustawiono zgodnie z osiowym planem byłej kaplicy szpitala wojskowego. Meble ustawione na środku przestrzeni są trochę niższe by goście mogli lepszy widok wystroju restauracji.
Żyrandol w sali jadalnej The Jane zrobiony jest ze 150 żarówek na stalowych prętach
- Pierwsza wizyta w the Jane to niezapomniane przeżycie, również dla mnie. Na widok żyrandolu w moich oczach pojawiły się łzy. Właśnie tę reakcję za każdym razem widzę na twarzach nowych gości - zapewnia Herman.
"Restauracja zupełnie jak nasz ideał kobiety"
Kuchnia jest umieszczona w apsydzie, pomieszczeniu w kościele, które najczęściej jest półkoliste lub wieloboczne. - Odizolowanie kuchni odgradza gości od kuchennych zapachów i krzyków szefa, ale nawiązuje też do przestrzeni, w których kościoły pokazują święte relikwie - wyjaśnia Rienk Wiersma, główny projektant.
Kolejne nawiązanie do historii budynku to 15 okien z witrażami przedstawiającymi kolorowe babeczki i lody w rożku, zestawione z różańcami, scenami ukrzyżowania, tematyką medyczną i wojenną: truciznami bombami, bandażami. Uważniejsi widzowie zauważą też czaszki, motyle i inne symbole spotykane na obrazach o tematyce związanej z nietrwałością i ulotnością rzeczy, np. w apsydzie wisi świecąca czaszka autorstwa artysty, Kendella Geersa.
Piet Boon, niczym kurator, organizował pracę innych projektantów i producentów, nadzorując powstawanie wszystkiego: od zastawy stołowej do tekstyliów. Udało się namówić do współpracy gwiazdy designu - m.in. Job Smeets i Nynke Tynagel ze Studio Job, którzy zaprojektowali witraże składające się z 500 części. Zadbano o najmniejsze detale, np. sprzęt kuchenny ma wygrawerowane tatuażowe wzory. Materiały użyte w projekcie ponadczasowe, dobrze się starzeją: stal, drewno dębowe, skóra. Na zewnątrz do restauracji kieruje jedynie dyskretne neonowe logo i ciche dźwięki muzyki ze środka. Za ciężkimi drzwiami jest przedsionek kaplicy, gdzie ustawiono biurko recepcji z popękanego sczerniałego drewna.
Witraże w The Jane zaprojektowali sławni Job Smeets i Nynke Tynagel ze Studio Job
To tu widać nazwę lokalu. - Jane to imię fikcyjnej dziewczyny, która ma te same cechy co nasza restauracja: jest zmysłowa, ekscytująca i modna. W dobrym smaku i wyrafinowana, ale też z mroczną nutą i rock'n'rollowa - zupełnie jak nasz ideał kobiety - śmieje się Bril.
"Myślałem o przepychu transatlantycki podróży"
To wszystko zachwyciło 20-osobowe jury konkursu Restaurant & Bar Design Awards, dzięki czemu restauracji The Jane udało się pokonać ponad rywali z 70 krajów, m.in. z Japonii, Wielkiej Brytanii, USA, Brazylii, Rumunii, Argentyny, Australii i Polski (warszawskie restauracje Belvedere i Bombaj Masala oraz Grono di Rucola z Sopotu odpadły już w półfinale).
W drugiej kategorii konkursu - najpiękniejszy bar roku - wygrał bar Dandelyan London, znajdujący się w nowym hotelu nad Tamizą, Mondrian. Dla projektanta wnętrza, znanego designera Toma Dixona, inspiracją była transatlantycka botanika w nowoczesnym ujęciu - widoczna zarówno w wystroju jak i w menu, które jest podzielone na cztery części: zbożową, roślinną, mineralną i kwiatową. Luksusowy wystrój dopełnia ciepła barwa oświetlenia i muzyka z późnych lat 70.
- Budynek, właściciele, marka i miejsce - wszystko to łączy jedna rzecz: połączenie transatlantyckie. Architekt budynku, Warren Platner to Amerykanin pracujący w Londynie, właściciel Ryan Chetiyawardana - londyńczyk uczący się w Stanach i sieć Mondrian z Nowego Jorku otwierająca nowe hotele w Londynie. Dlatego myślałem o związkach między Ameryką i Anglią i o przepychu takich podróży - Dixon zdradza swoją koncepcję.
Najpiękniejszy bar świata - Bar Dandelyan w londyńskim hotelu Mondrian
2 z 22
3 z 22
4 z 22
5 z 22
6 z 22
7 z 22
8 z 22
9 z 22
10 z 22
11 z 22
12 z 22
13 z 22
14 z 22
15 z 22
16 z 22
17 z 22
18 z 22
19 z 22
20 z 22
21 z 22
22 z 22