Gotuje, doradza restauratorom i pisze książki. Czy Lara Gessler jest podobna do matki?
- Weronika Bruździak-Gębura / Olga Figaszewska
1 z 5
Bardziej zdystansowana, mniej emocjonalna, dyplomatyczna – tak w wywiadzie dla VIVY! w 2013 roku Magda Gessler mówiła o córce. A Lara tłumaczyła, że mama jest kontrowersyjna i trzeba się z tym pogodzić. We wspólnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską przyznały, że trochę zamieniły się rolami i to córka matkuje sławnej restauratorce.
Jedna szalona, kontrowersyjna, kochająca warszawski blichtr. Druga odpowiedzialna, opanowana, zainteresowana Greenpeace i Doliną Rospudy. Łączy je zamiłowanie do kuchni, wydane książki i kolor włosów.
Czy Lara Gessler jest podobna do matki? Zobaczcie, co o sobie mówiły w wyjątkowym wywiadzie dla VIVY! z 2013 roku.
Lara, powiedziałaś mi kiedyś, że lubisz usiąść z mamą wieczorem – obie w piżamach – i prowadzić długie nocne rozmowy. O czym wtedy rozmawiacie?
Lara Gessler: O wszystkim, na co zwykle nie mamy czasu. Te rozmowy nie dotyczą wydarzeń, ale naszego nastawienia do świata, niepokojów, radości. Są uniwersalne.
Magda Gessler: Lara wtedy sprowadza mnie na ziemię, urealnia mój świat, bo ja żyję czasami oddalona od rzeczywistości. Moja córka jest o wiele bardziej zdystansowana do świata, podchodzi do niego mniej emocjonalnie niż ja, przynajmniej na pozór. Kiedyś taką rolę odgromnika odgrywała moja mama, ale od dawna już jej nie ma.
Lara Gessler: To zabawne, jak duże mam poczucie odpowiedzialności za mamę.
Magda Gessler: Teraz, kiedy jestem tak bardzo zapracowana, zamknięta w „sekcie” „Kuchennych rewolucji”, Lara wypełnia ten ogromny brak czułości, miłości i rodziny, jaki noszę w sobie. Bo ja przecież bez przerwy pracuję.
Lara Gessler: A ja czuję obowiązek zagwarantowania ci spokoju.
Zobacz też: „Nie tracimy czasu na idiotyczne kłótnie”. Magda Gessler po raz pierwszy z ukochanym na okładce VIVY!
2 z 5
– Jesteś matką swojej matki?
Lara: Trochę tak.
Magda Gessler: Zamieniłyśmy się rolami.
Lara Gessler: Wiem, że potrzebujesz kogoś, kto by ci powiedział, jak wygląda normalne życie. Potrzebujesz opinii osoby, której ufasz.
Magda: Lara nie ma dla mnie taryfy ulgowej.
– Stawia Cię do pionu, ochrzania?
Magda Gessler: Nie ochrzania. To dama, przemawia do mnie w sposób bardzo dyplomatyczny, ale skuteczny.
Lara Gessler: Przede wszystkim nie lubię, gdy mama się czymś za bardzo denerwuje. Ona często przejmuje się sprawami, które na to nie zasługują. Jest najbardziej wrażliwą osobą, jaką znam.
Magda Gessler: Jeżeli Lara nie zgadza się z tym, co ja robię czy tworzę, jeżeli wydaje jej się to absurdalne i bez sensu, bardzo trudno ją przekonać, że jest inaczej.
Lara Gessler: Uzgadniamy naszą wspólną wersję także dlatego, żeby przekonać się, że żadna z nas jeszcze nie zwariowała. Muszę mówić jej, że za bardzo przejmuje się jakimiś sytuacjami, na które nie ma wpływu, wyrywam ją z samozadręczania się.
– A jakie to są sytuacje?
Lara Gessler: Komuś coś nie posmakowało albo ktoś coś źle o niej napisał. Ona naprawdę to bardzo przeżywa. Sprowadzam więc ją na ziemię, pokazując, że to, co robi, jest wspaniałe, oryginalne i pożyteczne. Mama ma misję, chce rozsmakować Polskę i wpłynąć na jakość naszego życia.
– Nawet jak powie komuś, że jego jedzenie smakuje jak gówno?
Magda Gessler: Jeśli mówię coś takiego, to znaczy, że nie ma wyjścia. W „Kuchennych rewolucjach” mam tylko cztery dni, żeby zmienić rzeczywistość. A do Polaków docierają bardzo proste i krótkie teksty. Osoba, której staram się pomóc, może odmienić swój los. Czasami metody ratunku muszą być drastyczne, a słowa ostre.
Lara Gessler: Mama często musi być tym złym gliną. Nawet wiedząc, że będzie to do niej wracać. Dlatego potrzebuje swojego filtra, który oddzieli to, co złe, od tego, co dobre. I tym „filtrem” bywam ja.
– A kiedy Twoją mamę atakują o jakąś awanturę, jak tę w Dolinie Charlotty?
Lara Gessler: Wtedy tłumaczę jej, że racja jest po jej stronie, ale musi powiedzieć jasno, jaka jest jej wersja, i nie wdawać się w dyskusje. Bo im więcej człowiek się broni, tym afera zatacza coraz szersze kręgi. Szkoda nerwów. Mama jest kontrowersyjna i z tym trzeba się pogodzić.
– Fajnie jest mieć taką matkę?
Lara Gessler: To wyzwanie, które jest dla mnie wielką nauką.
– Magda, urodziłaś bardzo mądrą córkę! Jak Ci się to udało?
Magda Gessler: Wiesz, sama nie mam pojęcia (śmiech). Może wyrosła taka, bo nie miałam czasu zagłaskiwać ją na śmierć. Oczywiście mam poczucie winy, że nie mogłam dawać jej siebie tyle, ile powinnam, ale pamiętaj, że to ja odpowiadałam za byt mojej rodziny. Lara to dosyć wcześnie zrozumiała, zachowując się mądrze i z ogromnym taktem. Momentami jestem wręcz przerażona jej mądrością i dystansem. Za dobrobyt, który dla rodziny budowałam, zapłaciła wysoką cenę, bo będąc dzieckiem, musiała dojrzeć zbyt szybko. I mam tu poczucie winy.
Lara Gessler: Zawsze dużo przebywałam z dorosłymi, lepiej więc ich rozumiałam niż moi rówieśnicy. Mamy mamy mało, pracuje do późna. Przyjmowałam to w sposób naturalny. Zresztą od dziewiątego roku życia mieszkałam z tatą. I to też było w porządku.
Zobacz też: Lubicie wyrazisty styl Magdy Gessler? Restauratorka stworzyła własną kolekcję ubrań!
3 z 5
– Chciałaś, żeby Twoja mama zachowywała się jak inne matki? Wywiadówki? Kontrola? Dzieci często nie akceptują inności wśród najbliższych.
Lara Gessler: W szkole od razu zapowiedziałam, że moi rodzice na wywiadówki nie chodzą, więc nauczyciele ze wszystkim muszą zwracać się do mnie. Ale do 16. roku życia też było mi z tym ciężko, dopiero potem wszystko sobie przewartościowałam, zaczęłam patrzeć na nią z perspektywy nie dziecka, tylko kobiety, i zastanawiałam się, jak ja bym się zachowała na mamy miejscu. A poza tym moi rodzice świetnie się dopełniali – tata, który nigdy nie ryzykuje, jest bardzo zachowawczy i daje poczucie ciepła i bezpieczeństwa, i mama – całkowita odwrotność, nic pewnego, wygrywa, zarabia, ryzykuje, eksperymentuje. Twórcza i kreatywna. Zaczęło być super, gdy już mogłam spojrzeć na nią jak na człowieka, a nie tylko jak na matkę.
– A da się tak?
Lara Gessler: Jasne, że się da. Teraz mama, oprócz tego, że jest matką, jest moją przyjaciółką. Może gdyby cały czas była ze mną i odsuwała ode mnie wszystkie przeszkody, stałoby się tak, jak z dziećmi znajomych moich rodziców. One teraz są bananami, wydają pieniądze, których same nie zarobiły, nigdy nie pracowały i nic nie potrafią. To kalectwo. Tak naprawdę fakt, że musiałam sobie radzić sama, był dla mnie zbawienny.
Magda Gessler: Ja moje dzieci rozpieszczałam do pewnego momentu. Byłam najbardziej przytularską i ciepłą matką, jaką można sobie wyobrazić. Z Tadkiem nie rozstawałam się do jego piątego roku życia, ale Lara urodziła się już, kiedy zaczynałam tworzyć z braćmi Gessler restaurację, i musiałam pilnować wkładów mojej rodziny, bo zostalibyśmy bez niczego. Pamiętam, że Adam Gessler liczył na to, że po ciąży zostanę w domu, a on przejmie to, w co ja zainwestowałam całe pieniądze, jakie miałam po śmierci mojego pierwszego męża. Musiałam więc szybko zakończyć takie ciepłe, normalne macierzyństwo i przejść do działania. Żeby nie pozostawić rodziny bez środków do życia.
Lara Gessler: To były lata 90., w Polsce rządziła mafia. Trzeba było pilnować wszystkiego, a mama wojowała. Bez przerażenia w oczach, ponieważ wróciła do Polski z Zachodu i nie znała tutejszych układów, jeszcze z socjalistycznym rodowodem.
Magda Gessler: Wiedziałam tylko, że trzeba iść do przodu. Gdybym miała świadomość, jakie to groźne, myślę, że w życiu bym nic nie zrobiła. Broniłam wtedy przedsiębiorców na Starówce. Z Marcinem Zarębskim zamknęliśmy wszystkie lokale na trzy dni i podaliśmy do wiadomości całego świata, że to bunt przeciwko haraczom. Wygraliśmy.
Lara Gessler: A ja nie widziałam w tej walce nic nienormalnego, nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje jakaś mafia. Byłam za mała. Wiedziałam tylko, że ochroniarze jeżdżą z nami na wakacje i bardzo ich lubiłam. Zwłaszcza jednego – Mariana, który niestety zginął w akcji w Magdalence. To z ochroniarzami spędzałam noce na pogaduszkach, a jak już wszyscy spali, wyjmowałam i wkładałam naboje do magazynka. Broń na szczęście była schowana. To była najlepsza zabawa w życiu.
Magda Gessler: Ja wtedy siedziałam w Fukierze do drugiej w nocy, a potem jechałam robić zaopatrzenie. Jeszcze w ciąży z Larą jeździłam o trzeciej, czwartej rano na zieleniak, gdzie kupowałam warzywa i kwiaty do restauracji, po czym wrzucałam w siebie kiełbasę na gorąco i wracałam do pracy. Takie były początki Fukiera.
Lara Gessler: Świetnie pamiętam dawny bazar przy Polnej i te wszystkie budy. Mama kupowała mi tam zagraniczne płatki śniadaniowe.
– Kiedy zorientowałaś się, że Magda tak różni się od innych matek? Chodzi mi o Waszą codzienność.
Lara Gessler: Ale u nas nie ma codzienności, takie słowo w ogóle nie istnieje.
Magda Gessler: Dobrze powiedziałaś.
Lara Gessler: Kiedy teraz zadzwoniłam do mamy z Londynu, gdzie mieszkam od lat, i mówię, że kończę pracę jako cukiernik w hotelu, bo jest pomysł utworzenia tam galerii z kawiarnią, zaczęła się śmiać: „A tak starałaś się być normalna”. My nie mamy zaszczepionej codzienności, rutyna nas rujnuje. Ja, tak samo jak mama, potrzebuję nowych projektów. I to się zaczęło już w szkole. Wszystkim dzieciom rodzice sprawdzali prace domowe, a u mnie raz padło tylko, że powinnam czytać pół godziny dziennie.
Magda Gessler: Byłam absolutną anarchistką, bo to ja namawiałam Larę na wagary. Mówiłam: „Chodź, pojedziemy za miasto albo na zakupy do Mediolanu”. A Lara: „Mamo, ależ ja mam szkołę”. Sama w niej obudziłam poczucie odpowiedzialności, przy moim szaleństwie chciała jednak zachować równowagę w tym wszystkim.
Lara Gessler: Chciałam być zoologiem. Miałam pasję społecznikowską, jeździłam z Greenpeace’em, brałam udział w obronie Doliny Rospudy i spędziłam dużo czasu na Elbie.
Polecamy: Znienawidzone słowo? Ulubione przekleństwo? Co ją podnieca? 10 pytań do Magdy Gessler. Tylko u nas!
4 z 5
– Ścinałyście się o Twoją samodzielność?
Lara Gessler: Jeśli o coś kłóciłam się z mamą, to tylko o warszawkowy blichtr, którego nienawidziłam. Mama chciała, żebym bywała z nią na przyjęciach, a mnie to w ogóle nie interesowało. Ona pragnęła dać sobie poczucie, że ma czas i na rodzinę, i na biznes, a ja nosiłam trzy dredy z boku głowy i miałam gdzieś warszawskie salony.
Magda Gessler: A pamiętasz, jak mój syn ukradł Larę podczas sesji fotograficznej do VIVY!?
Lara Gessler: Byłam wtedy zdenerwowana, nie wiedziałam, co mam zrobić.
Magda Gessler: Tadeusz uważał, że nie powinnam wykorzystywać wizerunku córki, kiedy nie mam czasu dla własnych dzieci, bo to oszustwo. I postanowił się wtrącić.
Lara Gessler: Mój brat wsiadł do samochodu, którym już wieziono mnie do studia fotograficznego, kazał kierowcy się zatrzymać: „Ona nigdzie nie jedzie”. A ja ryczałam. Mama dzwoniła, przekonywała mnie, że Kayah już czeka ze swoim dzieckiem, że mamy być aniołkami podwieszonymi pod sufitem i że nikogo nie mogą znaleźć na moje miejsce. Miałam 12 lat, to był dla mnie niesamowity stres.
Magda Gessler: Uważałam, że jeśli wszyscy budujemy mój wizerunek i tworzymy przedsiębiorstwo, to są momenty, kiedy trzeba solidarnie, wspólnie działać.
– Byłaś wtedy wściekła na Larę?
Magda Gessler: Nigdy nie byłam wściekła na moją córkę, chociaż ówczesna naczelna VIVY! o mało mnie nie zabiła. Kompletnie nie rozumiała, w czym problem. Lara zalewała się łzami i ja płakałam.
Lara Gessler: Nasza rodzina się sypała, ale nie dlatego, że mamy nie było na co dzień albo że rodzice się rozstali. To przebiegło bezboleśnie. Chociaż na początku bardzo chciałam, żeby wszystko wróciło do normy, ale szybko znalazłam poczucie stabilności. Także dzięki zachowaniu taty.
– Skupiłaś się na nauce?
Lara Gessler: Dopiero w liceum, od 1 września 2005 roku, zaczęłam się intensywnie uczyć. Nauczyciele robili oczy jak pięciozłotówki, każdy pytał, co się stało. Miałam wszystko odrobione. Kosztowało mnie to bardzo dużo samodyscypliny. Wcześniej mama uważała, że trójkowi uczniowie radzą sobie najlepiej. Ale brat ostrzegał: „Zobacz, ja się nie uczyłem, więc przed maturą musiałem ze wszystkiego brać korepetycje”. Poszłam na socjologię i skończyłam studia z wynikiem celującym.
Magda Gessler: Mnie zdarzyło się to samo. W szkole zasypiałam na nudnych lekcjach, uczyłam się nieregularnie i wyprowadzałam klasę ze szkoły podczas przemówienia Gierka. Zawsze rozrabiałam. Kiedy jednak zdałam na ASP w Madrycie – na 600 osób było 50 miejsc – stałam się najlepszą studentką. Ludziom, którzy mają jakąś pasję, to się zdarza.
– Ale nie sądziłaś chyba, że pasją Lary stanie się cukiernictwo?
Magda Gessler: Tym najbardziej mnie zaskoczyła. Myślałam, że zemdleję, kiedy się o tym dowiedziałam, bo wcześniej uciekała od kuchni, jak diabeł od święconej wody. Ale ją od dzieciństwa cieszyły smaki, jak mnie. Już jako dwuletnia dziewczynka uwielbiała anchois, kawior i kotleciki jagnięce.
Lara Gessler: Dziś jestem wegetarianką. A cukiernictwo to też kwestia tego, że spędziłam dużo czasu z tatą, a on jest cukiernikiem.
– Każda matka zazwyczaj chce, żeby dziecko poszło jej drogą?
Magda Gessler: Ja nie, ale wywieranie presji na Larę byłoby moim największym błędem. Kiedy Lara mówiła „nie”, czasami tupiąc i płacząc, nie wracałam już do tematu.
Lara Gessler:Ja nienawidziłam tylko się pokazywać i pozować do zdjęć z mamą, bo to była mamy, a nie moja sława. Zaskoczyła mnie tym, że mi odpuściła, bo gdyby napierała, zrobiłabym odwrotnie.
Magda Gessler: Lara musiała czuć, że to w pełni jej wybór. Ja nawet nie wiedziałam, kiedy rok temu
Lara Gessler:Ta kawiarnia funkcjonowała przez sezon letni, zimą kawiarnia w parku nie zarobi na siebie. Trzeba by otworzyć drugą, żeby poradzić sobie finansowo.
Zobacz też: Magda Gessler z ukochanym obchodzą 14. rocznicę związku! Pamiętacie, co nam mówili o miłości?
5 z 5
– Mama nie może Ci sfinansować Twoich pomysłów?
Lara Gessler: Nigdy nie prosiłam jej o pieniądze. Od 17. roku życia, kiedy zamieszkałam sama w domu po dziadku, staram się zarobić na siebie. Ja muszę czuć, że sama się obronię.
Magda Gessler: I dlatego wyjechałaś teraz do Londynu.
Lara Gessler: Musiałam przekonać się, że jestem w stanie tam w ciągu pięciu dni znaleźć pracę w pięciogwiazdkowym hotelu i renomowanej restauracji, że poradzę sobie, nawet nie mając doświadczenia. Na szczęście nazwiska Gessler nikt w Londynie nie zna.
Magda Gessler: Chciała odciąć grubą kreską złożoność rodziny Gesslerów. Przestraszyłam się nawet, że ma dosyć tego całego gesslerowskiego mętliku i chce mieć od nas święty spokój. Uważam, że dokonała najlepszego wyboru, bo wie już, kim jest i co potrafi.
– Jesteście bardzo różne, ale i bardzo do siebie podobne.
Lara Gessler: Mamy podobną wrażliwość, chociaż inaczej odbieramy świat.
Magda Gessler: Dla mnie Lara jest już nie tylko moją córką, ale osobowością, z którą się liczę. Najlepiej wychowaną młodą damą w tym kraju. I jest bardzo sprawiedliwym, dobrym człowiekiem. Czasami trochę histeryzuje, ale jest jeszcze bardzo młoda, więc ma prawo się bać. I to jedyna osoba, której mogę opowiadać o moim prywatnym życiu i jechać z nią na dobre zakupy do Mediolanu.
Lara Gessler: W temacie ubrań dotarłyśmy się. Przerobiłam już etap mamy kupującej mi ciuchy z dużą ilością koronek, świecidełek i aplikacji. Lubię proste, skromne rzeczy i… nie różowe (śmiech).
Magda Gessler: Nauczyłam się nie kupować tobie tego, co mnie się podoba, tylko to, co podoba się tobie. Ale na otwarcie AleGlorii mogłyśmy już sobie uszyć podobne sukienki u Zienia. Były piękne.
Lara Gessler: Musiałam jednak przyzwyczaić mamę do tego, że nie chcę drogich rzeczy, bo mama próbowała mnie przekonać, że takie rzeczy służą na lata. A ja, widząc kurtkę, która kosztuje 400 złotych, od razu myślę, co z takimi 400 złotymi można zrobić.
Magda Gessler: Wiesz, Krystyna, co jest najbardziej magicznego w macierzyństwie? Widzisz w swojej córce jej nieprawdopodobną młodość, która daje ci poczucie, że twoja młodość też została zachowana. Nie umierasz, nie starzejesz się, bo masz kontynuację własnej młodości, wszystkiego, co składa się na kobietę. Pamiętam, że gdy w sklepie obie przymierzałyśmy stroje, największą satysfakcję dawał mi wygląd Lary, a nie mój. Jak znakomicie się prezentuje, jaką ma świetną figurę. Jak może się podobać.
– A wtrącasz się w życie uczuciowe córki?
Magda Gessler: Kiedy powiedziała mi o pierwszym chłopaku, bardzo się ucieszyłam. I nie nasłałam na niego prywatnego detektywa. Pamiętaj, że im więcej ingerujesz, tym gorsze są efekty. O decyzjach sercowych moich dzieci więc z nimi nie dyskutuję.
Lara Gessler: Na pewno kiedyś miałam do ciebie żal o nowych mężczyzn, ale zrozumiałam, stając się kobietą, że tobie związek po prostu daje życiodajną moc, sprawia, że chce ci się żyć, a kiedy czujesz, że umiera, uciekasz pierwsza.
Magda Gessler: Lara rozstaje się bardziej racjonalnie. Zawsze dobrze mówi o swoich partnerach. Nawet kiedy wyczuwam, że między nimi jest trochę inaczej, niż opowiada. Ze związkiem, tak jak z gotowaniem, nic nie można przyśpieszyć i trzeba wkładać w to serce.
– A pamiętasz pierwszą potrawę, którą Ci Lara przyrządziła?
Magda Gessler: Chyba sałatkę z gruszką, gorgonzolą i ziarnami słonecznika.
Lara Gessler: Nie, nie, mamo, to było spaghetti aglio olio. Zapamiętałam je bardzo dokładnie, bo było największą porażką świata. Miałam wtedy chyba osiem lat i postanowiłam ugotować ci śniadanie. Dodałam do makaronu czosnek, parmezan i masło. Obudziłam cię wtedy o ósmej rano, przynosząc megaczosnkowe Magda Gessler: Ale nie skomentowałam tego ani słowem, bo wiedziałam, że to był dowód twojej miłości do mnie (śmiech).
Polecamy też: „Już drugi raz mi nie uciekniesz”. Dlaczego Magda Gessler i Waldemar Kozerawski wrócili do siebie po 23 latach?