Co powinna zawierać dieta, którą w miarę szybko pozwoli wrócić nam do formy?
Na to i inne pytania dotyczące odchudzania odpowiedziała nam Alicja Kalińska, dietetyczka, założycielka pierwszego w Polsce centrum doradztwa żywieniowego
- Katarzyna Piątkowska
Z powodu koronawirusa zostaliśmy zamknięci w domach. W większości przypadków nasza aktywność fizyczna została mocno ograniczona. Podobnie zresztą jak dostęp do świeżych owoców i warzyw. Następujące powoli „odmrażanie” czyli stopniowy powrót do w miarę normalnego życia spowodował, że bardziej zaczęliśmy się przejmować nabytymi w czasie kwarantanny kilogramami. Z Alicją Kalińską, pierwszą w Polsce dietetyczką i doradcą gwiazd, oraz założycielką pierwszej indywidualnej poradni żywieniowej - Setpoint rozmawialiśmy co się wydarzyło i jak zniwelować skutki naszego zaniedbania.
Sporo osób żartuje, że gdy już będzie mogło wrócić do pracy do biura wytoczy się z domu.
To wcale nie musi być żart. To może być nasza rzeczywistość. Z powodu złej diety i zminimalizowania aktywności fizycznej niemal do zera. Nie mówię o tych osobach, które przed pandemią dobrze się odżywały i uprawiały sporty, bo one zapewne przy tym zostały. Mówię o całej reszcie.
Siedzimy zamknięci w domach, zestresowani, zmęczeni i jemy.
Tak, przytulamy się jedzeniem, czyli sprawiamy sobie drobne przyjemności, żeby się pocieszyć. A wszyscy jesteśmy blisko lodówek, bo przecież nigdzie nie wychodzimy, łatwo więc nam nagrzeszyć.
Ale to chyba tylko jedna z przyczyn?
Tak. Druga jest taka, że większość z nas prowadziła aktywne życie zawodowe. Dla siebie zamawialiśmy jedzenie do pracy, dzieciaki jadły w szkołach lub przedszkolach. I nagle okazało się, że musimy zacząć sami gotować. A nie umiemy. Nie wiemy ile. Więc albo gotujemy zbyt duże porcje, albo idziemy na łatwiznę i robimy coś szybkiego, co niekoniecznie jest zdrowe. Jest też duża grupa osób, która je tak jak przed pandemią, czyli zamawia posiłki. A ponieważ czas jest nienajlepszy pod każdym względem to sobie dogadza jedzeniem. I jest jeszcze trzecia przyczyna - robimy ogromne zakupy raz na jakiś czas.
Wymusiła to na nas pandemia
Oczywiście to zostało na nas wymuszone sytuacją spowodowaną koronawirusem. Ale mam nadzieję, że teraz powoli wrócimy do normalnego życia i do dobrych nawyków. Albo się ich nauczymy. Moim pacjentom zawsze powtarzam, żeby kupowali na cztery dni, nie więcej.
Ogromne zapasy jakie porobiliśmy na początku kuszą, żeby jeść więcej niż trzeba.
Więcej i niekoniecznie zdrowo. Pamiętajmy, że produkty z długim terminem ważności są mocno przetworzone i pozbawione składników odżywczych. Zaczęliśmy jeść więc dużo produktów zakwaszających organizm - tłuszcze, cukier, białko zwierzęce i tak zwane substancje dodatkowe, czyli konserwanty w przewożonej żywności. To one sprawiają, że poziom pH kwasów żołądkowych jest niższy, komórki całego ciała są niedotlenione, a metabolizm spowalnia.
Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam.
Trochę tak. Żyjemy w izolacji więc pocieszamy się jedzeniem. Rzadko chodzimy na zakupy, więc w jadłospisie mamy mało owoców i warzyw. A teraz nadszedł czas, że powoli wracamy do w miarę normalnego życia, a spodnie sprzed kwarantanny jakby się zbiegły w praniu (śmiech).
Nie tylko powolny powrót do życia, ale też chyba wiosna sprzyja postanowieniom dotyczącym diety.
Ona zawsze jest tym momentem, kiedy zaczynamy myśleć, o tym, że przyjdą cieplejsze miesiące i trzeba będzie pokazać ciało.
Co może nam pomóc? Nie tylko teraz, ale i w przyszłości, utrzymać zdrowe nawyki żywieniowe?
Chęć wprowadzenia zmian to po pierwsze. Oraz plan i dyscyplina. Bez tego ani rusz. Ale też dobra organizacja. Jak nasze babcie do sklepu powinniśmy chodzić z karteczką (albo z aplikacją), żeby nie błądzić i nie wkładać do koszyków niepotrzebnych rzeczy. A przy okazji, żeby zaoszczędzić czas. Ważne jest też dobre ułożenie produktów w lodówce. Wykorzystajmy też zapasy, które z powodu paniki dwa miesiące temu porobiliśmy. Tylko nie zjedzmy wszystkiego na raz! Pamiętajmy, że są to rzeczy, których naprawdę nie musimy zjeść tu i teraz. O ile to możliwe róbmy mniejsze zakupy, ale częściej. Trzeba pamiętać o zasadzie, że im mniej ruchu tym mniej jedzenia. Pamiętajmy, że zdrowe odżywianie jest na prawdę i sexy i modne.
- I znów zaczniemy pomijać śniadania, bo będziemy spieszyć się do pracy.
Na to też mam sposób. Polecam śniadaniowe koktajle. Są sycące i robi się je bardzo szybko. Od biedy możemy go wypić nawet w biegu. Stosuję zasadę - dwa warzywa jeden owoc. Jeśli owoc jest kwaśny dosładzam miodem, syropem z agawy, albo z daktyli. Do tego jakiś superfoods - orzechy, jagody goi, siemię lniane albo trochę propolisu. Coś co jest bardzo zdrowe, ale samego byśmy nie zjedli. Jedna osoba powinna wypić 400-450 ml. Te koktajle są naprawdę sycące. Kolejną moją radą jest, żebyśmy jednak spróbowali gotować na dwa dni. Po pierwsze będzie nas to kosztowało mniej czasu, a po drugie będzie mniej okazji do podjadania.
Niektórzy pewnie wrócą do diet pudełkowych, o ile z nich zrezygnowali.
Pewnie tak. Ale te diety są dobre na chwilę. Po pierwsze nie uczą dobrych nawyków żywieniowych - jak gotować, ile gotować i jak robić zakupy. A po drugie nie można całe życie być na diecie pudełkowej, bo nie wytrzymamy, żeby ktoś narzucał nam bez przerwy co mamy jeść. W diecie ważny jest nie tylko proces chudnięcia, ale to co zrobimy potem. Jeśli nauczymy się jak zdrowo się odżywiać i przy tym zostaniemy, efekt jo-jo nam nie grozi. Ale jeśli schudniemy i odpuścimy bonusik gwarantowany.
Co powinna zawierać dieta, którą w miarę szybko pozwoli wrócić nam do formy?
Proponuję dietę oczyszczającą. Przy okazji mamy szansę na utratę dwóch, trzech kilogramów, bo większości pewnie o to chodzi. Ale najważniejsze jest przywrócenie równowagi kwasowo-zasadowej, dostarczenie witamin i składników mineralnych, nawodnić się i zgubić nadmiar zatrzymanej wody i szkodliwych produktów przemiany materii. Oczywiście powinno odstawić się kawę i alkohol, pić dwa litry wody dziennie i spożywać dużo błonnika. To odpowiada za wymiatanie resztek z jelit. I chodzi nie tylko o te kilogramy na plusie. Chodzi o to, żeby odzyskać energię i dobre samopoczucie.