Reklama

Młoda para, choć wcale nie taka młoda, stoi oparta o różowego cadillaca zaparkowanego przed małym domkiem. Pozują do zdjęcia, a razem z nimi Elvis Presley. To nie jest film. To codzienność w Las Vegas. Mały domek tak naprawdę jest kaplicą, a uśmiechnięta para właśnie złożyła przysięgę małżeńską przed obliczem zadowolonego pulchnego sobowtóra Presleya. W Nevadzie nie ma problemu z zamążpójściem. Nie ma też kłopotu z rozwodem, pod pod tym względem, jest to najbardziej liberalny stan w USA.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Top 20 najlepszych komedii romantycznych wszech czasów. NASZ RANKING

Ślub w Las Vegas - powiedz: tak!

Marriage Bureau Clerk County znajduje się w różowym budynku przy 201 Clark Avenue, tuż obok stanowego więzienia. To właśnie tutaj przychodzą zakochani, którzy marzą o szybkim załatwieniu formalności. Nad wejściem napis ozdobną czcionką informuje, że jest to miejsce, gdzie w ciągu dwóch godzin można otrzymać licencję na ślub. W środku - stanowiska komputerowe, trochę przypominające bankomaty, w których można złożyć wniosek online. Są też okienka, jak w zwykłym urzędzie, w których uiszcza się opłatę, 77 dolarów, i przedstawia dokument ze zdjęciem. Nikogo nie dziwi panna młoda w białej sukni i w welonie wypełniająca druczki. Pomiędzy przejętymi parami kręcą się urzędnicy gotowi w każdej chwili pomóc rozemocjonowanym petentom. U nich też można uzyskać informację, jak i gdzie zamówić Certifficate of Marriage. Monika Dąbrowska-McKinley, executive producent TV razem z przyszłym mężem Adonisem McKinleyem zajmują jedno ze stanowisk przy komputerze: „Obok nas druki wypełniała para 60-latków, on z siwymi włosami związanymi w kitkę, ona cała pomarszczona i wytatuowana, rockandrollowcy w skórzanych kurtkach, potwornie chudzi, wyglądali jakby razem ważyli 20 kilogramów. Z drugiej strony bez przerwy ściskająca się para gejów. Pewnie cieszą się, że wreszcie normalnie mogą wziąć ślub. Wszyscy szczęśliwi! I wszyscy chcą powiedzieć: Tak!”, opowiada. I dodaje: „Mój narzeczony i ja wyszliśmy stamtąd na miękkich nogach. Ale mieliśmy papier, z którym mogliśmy iść do kaplicy”, opowiada Monika. Ważne jest, by ceremonia odbyła się w ciągu roku od jej wystawienia, ale… kto by tyle czekał w Las Vegas?

Z Elvisem do ołtarza

Gdy pierwszego stycznia 2004 roku Britney Spears przyjęła oświadczyny Jasona Allena Alexandra nikt nie spodziewał się, chyba nawet oni sami, że trzy dni później już będą stali na ślubnym kobiercu. Oczywiście w Las Vegas. O piątej nad ranem piosenkarka ubrana w dżinsy, T-shirt i bejsbolówkę w towarzystwie boya hotelowego podążała w stronę ołtarza przy którym stał jej ukochany. Również w T-shircie. Ich małżeństwo trwało… 55 godzin. Co prawda nie pobili rekordu Denisa Rodmana i Carmen Electry z 1998 roku, którzy rozwiedli się, gdy… tylko wytrzeźwieli. Takich małżeństw zawieranych w światowej stolicy rozrywki jest tysiące. Nic dziwnego, skoro biuro ds. ślubów czynne jest siedem dni w tygodniu do północy. O której więc godzinie nie naszłaby zakochanych ochota na ślub w Las Vegas nie będzie z tym problemu. Można jak Britney zaszaleć, ale można też sprawić, by podczas ceremonii było pięknie. „Dwa miesiące szukałam takiej kaplicy, w której będzie naprawdę romantycznie. I znalazłam! Nie chciałam klasycznej, tamtejszej tandety - Elvisów, plastikowych kwiatów i okropnych sztucznych elementów” opowiada Monika, której w końcu udało się znaleźć idealne miejsce - białą kapliczkę, ze świeżymi kwiatami i świecami. „To był biały minimalizm w szalonym Las Vegas”, dodaje.
Kaplic, w których można dowolnie przebierać jest w Las Vegas zatrzęsienie. Ulokowane są w dystrykcie ślubów i przy głównej ulicy Las Vegas Strip.

Najdłużej działająca kaplica w Las Vegas to Wee Kirk o’the Heather. To w niej w 1958 roku miłość i wierność ślubowali sobie Paul Newman i Joanne Woodward (ich małżeństwo jak rzadko które zawierane w Las Vegas przetrwało 50 lat). Działająca od lat 40. XX wieku cieszy się wielkim powodzeniem wśród par młodych i może dlatego jest trochę droższa. „Za ceremonię w pakiecie podstawowym zapłaciliśmy 99 dolarów”, opowiada Monika. W Las Vegas można wziąć ślub i taniej i drożej. Najtańszą opcją jest drive-thru, czyli prawie jak w McDonalds. Młoda para podjeżdża samochodem do okienka, ślubuje sobie miłość nie wysiadając z niego i odjeżdża jako małżeństwo. Ta opcja została kiedyś wprowadzona jako udogodnienie dla osób niepełnosprawnych dzisiaj cieszy się ogromną popularnością. Podobnie jak śluby udzielane przez Elvisa Presleya (jest ich w Las Vegas całkiem sporo) i załogę Star Treka.

Na łące rozrywki

Światowa Stolica Rozrywki Las Vegas powstało w 1905 roku. Miejsce, w którym zaczęto je budować wyglądało jak wielka łąka, dlatego Hiszpanie nazwali je Vegas (hiszp. łąka). Gdy Nevadę przejęli od Meksyku Amerykanie, nie zmienili nazwy. Początek XX wieku to czas kiedy miasto zaczęło się bardzo rozwijać. Najpierw przybyli tam górnicy, później zjechali z całych Stanów Zjednoczonych budowniczowie ściągnięci do budowy tamy Hoovera. Po 1931 roku hazard, który fizyczni pracownicy chętnie uprawiali został zdelegalizowany, a po po II wojnie światowej Las Vegas stało się prawdziwą mekką ludzi żądnych rozrywki. Bywali tutaj Elvis Presley, Dean Martin, Nat King Cole. Współwłaścicielem hotelu i kasyna był Frank Sinatra i mówiło się, że współpracuje z mafią, która opanowała największe miasto Nevady. A potem budowniczych zastąpili turyści pragnący przeżyć coś ekscytującego. I nawet mafijne porachunki i strzały na ulicach ich nie odstraszały. Większość chciała poczuć smak „Dzikiego zachodu”. A codziennością miasta była bardzo wysoka przestępczość, narkotyki i prostytucja. I wszystko legalnie, bo liberalne prawo Nevady pozwala na wiele rzeczy zakazanych w sąsiedniej Kalifornii. Ma to oczywiście też swoje złe strony. W 2008 roku przeprowadzono badania, że Las Vegas posiada jeden z największych współczynników samobójstw, który zmniejsza się o 40 procent w wyniku opuszczenia miasta. Odbywa się też tu najwięcej ślubów - około 120 tysięcy rocznie i liczba ta cały czas rośnie i rozwodów. Liczba ślubów zwiększa się oczywiście w Walentynki, które są jednym z ulubionych świąt Amerykanów. Tysiące ludzi chce wziąć ślub w Las Vegas 14 lutego.

Wypas za 1000 dolarów

W zależności od zamożności, para młoda może zdecydować jak droga będzie ich ceremonia. W Wee Kirk można pobrać się już za 87 dolarów (podstawowy pakiet „powiedz: tak”). Są też droższe opcje - do 997 dolarów za uroczystość. W pakiecie podstawowym z udziałem Elvis Presleya „Love me tender” (ten jest droższy, kosztuje 177 dolarów) młodzi mają do dyspozycji pomoc ślubnego konsultanta, wynajęcie świadka, profesjonalną sesję fotograficzną (młodzi otrzymają na pamiątkę osiem zdjęć), bukiet ślubny. Elvis nie tylko udzieli im ślubu, ale też zaśpiewa w drodze do ołtarza, a także w trakcie ceremonii (on decyduje o wyborze dwóch utworów). W droższych pakietach dochodzi filmowanie wydarzenia, podwiązka dla panny młodej, kwiat w butonierce dla pana młodego i więcej zdjęć. Za 997 dolarów otrzyma się 100 fotografii, bezalkoholowego szampana, dostęp do przebieralni i czas dla siebie w kaplicy.

CZYTAJ TEŻ: Pomysł na Walentynki: 7 hoteli, które rozbudzą zmysły!

Reklama

Po ślubie można spróbować szczęścia w jednym z kasyn, albo tak jak Paul Newman i Jane Goodward zaprosić gości na przyjęcie w jednym z ekskluzywnych hoteli. Słynna hollywoodzka para weselny tort kroiła w pierwszym w historii Hotelu El Rancho (zniszczonym w trakcie pożaru w 1960 roku). Można też po po prostu spacerować ulicami Światowej Stolicy Ślubów popijając wino ze specjalnych kubków dostępnych w każdym kiosku. Tutaj nawet zwykły spacer najjaśniejszą ulicą świata, którą widać z kosmosu, w towarzystwie świeżo poślubionego ukochanego może być nie lada przeżyciem. Trzeba tylko pamiętać, że co się wydarzyło w Las Vegas zostaje w Las Vegas. Chyba, że chce się, żeby ślub zawarty w mieście grzechu nie był tylko kaprysem chwili. Wtedy trzeba po powrocie do domu udać się do Urzędu Stanu Cywilnego i dopełnić formalności.

Chris Cheadle/East News
Reklama
Reklama
Reklama