Reklama

Mieć wysoką samoocenę – co to znaczy? Mówiąc wprost, to znaczy dobrze o sobie myśleć. Lubić siebie i szanować, mimo świadomości posiadania słabych stron. Obraz własnej osoby zaczyna tworzyć się w dzieciństwie. Są teorie, wedle których już ostatnie tygodnie życia płodowego mają tu znaczenie. Ale najważniejszy czas zaczyna się, gdy dziecko przychodzi na świat. Jeśli przez pierwsze pół roku widzi wokół siebie szczęśliwe, uśmiechnięte twarze, daje to mocny fundament późniejszego poczucia, że jest się ważnym.

Reklama

Zobacz też: Chorzy na depresję izolują przed ludźmi, choć niczego tak bardzo nie potrzebują jak ich bliskości

Na poziomie mózgu ma to związek z wydzielaniem się dopaminy. Niedobory tego hormonu mogą po latach przełożyć się na skłonność do niskiej samooceny. Myśleć o sobie wartościująco dziecko zaczyna w wieku przedszkolnym. Wtedy już buduje swoją samoświadomość, kształtują się jego pierwsze samooceny. To ważny etap, który może prowadzić do poczucia własnej wartości i pozytywnego myślenia o sobie lub do braku wiary w siebie i swoje możliwości. Rodzice mają tu do odegrania najważniejszą rolę.

Miłość, szacunek, akceptacja

Istotne jest, co i w jaki sposób do dziecka mówimy. Nie mniej ważne to , jak funkcjonuje rodzina, jak rodzice odnoszą się do siebie nawzajem i jak traktują dziecko. Jeśli traktują je z miłością, szacunkiem i akceptacją, ono też uczy się w ten sposób postrzegać siebie. Gdy jest często karcone i krytykowane, zbyt dużo się od niego oczekuje, nie okazuje się mu miłości, na takim fundamencie trudno zbudować poczucie własnej wartości. Dziecko musi też czuć, że ma prawo do odczuwania emocji i ich wyrażania. Złość, lęk, smutek – kilkulatkowi trzeba pomóc nauczyć się je rozpoznawać i akceptować. U dorastającego dziecka nie można deprecjonować uczuć. Nie ma uczuć dobrych i złych. Są tylko takie, których nie lubimy odczuwać, i te przyjemne. Emocje dziecka trzeba rozumieć i je samo tego uczyć.

Projekt: dziecko

Drogą do stworzenia poczucia własnej wartości nie jest wyręczanie dziecka, rozwiązywanie za nie problemów, usuwanie z jego drogi wszelkich przeszkód. Wesprzeć, pomóc – tak. Ale młody człowiek musi mieć szansę sam mierzyć się z przeciwnościami. Czy to będzie zawiązanie sznurowadeł, czy zrobienie trudnego zadania z matematyki. Komunikaty w stylu: „Zrobię to za ciebie, bo sam sobie nie poradzisz”, nie wzmacniają samooceny. Samodzielność jest źródłem poczucia własnej wartości. Zrobienie sobie samemu kanapki w wieku trzech lat, samodzielny powrót ze szkoły gdy ma się lat dziesięć, pierwszy wyjazd na obóz sportowy, pogodzenie się z kolegą po kłótni na boisku – poczucie, że sam coś zrobiłem, przezwyciężyłem swoje lęki, to ważne kroki do sukcesu. Dziecko potrzebuje sytuacji, w których może się sprawdzić i poczuć dumę ze swoich, nawet niewielkich dokonań.
Pułapką jest z kolei postępowanie pod hasłem „Projekt: dziecko”. Wymyślenie życia dla syna czy córki – kim ma się stać w przyszłości, w jakiej dziedzinie osiągnąć sukces, w jaki sposób do niego dojść – jest fatalne. Odbiera młodemu człowiekowi sprawczość i poczucie, że sam jest na tyle ważny, by decydować o swoim życiu. Problemy pogłębiają się, jeśli rodzice wciąż podnoszą poprzeczkę wymagań i nagradzają wyłącznie za osiągnięcia, za pierwsze miejsce na podium, a nie za wysiłki i starania. Dziecko, które uczy się, że akceptację otrzymuje tylko wtedy, gdy spełnia czyjeś oczekiwania, nie zbuduje w sobie silnego poczucia wartości. Zobacz też: Kryzys w małżeństwie – przyczyny kryzysu, sposoby na jego rozwiązanie

Chwalmy dzieci!

Chwalenie – za rzadko to robimy. Przedszkolaki wielokrotnie częściej dostają komunikat, że coś źle zrobiły niż że dobrze. Najbardziej wartościowa pochwała ma formę opowieści o tym, co dziecko zrobiło. „Widziałam, jak wziąłeś rower, próbowałeś na niego wsiąść i przejechać kilka metrów. Coraz lepiej sobie radzisz!”. To daje malcowi poczucie satysfakcji z tego, czego dokonał. Młody człowiek uczy się zarazem adekwatnej oceny siebie i sytuacji. W przyszłości jego poczucie wartości nie będzie uzależnione od tego, jak inni go oceniają. Jak mówić do dziecka? Psychologowie podpowiadają, by mówić do syna czy córki tak, jakbyśmy chciały, by myślało o sobie. Jeśli jakieś zachowanie nam się nie podoba, nie komentujmy: „Jesteś taka a taka”. Odnieśmy się do sytuacji: „To, jak postąpiłaś wobec koleżanki, było nie w porządku”. Dziecko, które jest etykietowane: „ale z ciebie niezdara”, „mały głuptas”, „prochu to ty nie wymyślisz”, „nigdy niczego sam nie potrafisz zrobić”, szybko samo zacznie tak o sobie myśleć.
Jeśli wielu dorosłych w swoim wewnętrznym monologu mówi do siebie: „Nic mi się nigdy nie udaje”, „Nie dam rady”, „Jestem głupsza od innych”, te przekonania zostały im zakodowane w dzieciństwie. A przecież to od poziomu wiary w siebie, wysokiej samooceny zależy, czy nasze dziecko będzie podejmować życiowe wyzwania chętnie, z zapałem i odwagą

Reklama

Autorką tekstu jest Anna Zaleska

Reklama
Reklama
Reklama