Coś pomiędzy kaloryferem a bunkrem. Najmniejsze i najdziwniejsze domy w Japonii
1 z 32
Ograniczenia dotyczące wielkości oraz długa lista restrykcji prawnych doprowadziły Japonię do niezwykłej kreatywności - architekci zaczęli stosować dziwne i innowacyjne rozwiązania w budownictwie. Nowe japońskie domy już nie są wykonane tylko z drewna, papieru i bambusa. To szalone projekty - coś pomiędzy kaloryferem a bunkrem. Album "Jutaku: Japanese Houses" jest tego dowodem: pokazuje najdziwniejsze i najmniejsze budynki, które robią furorę.
W Japonii - gdzie jest walka o każdy centymetr powierzchni - dom musi być niewielki i funkcjonalny. Młode pokolenie architektów ma jednak dużo bardziej odważne i niekonwencjonalne podejście i tworzy projekty, które są zadziwiające. To oni zapoczątkowali epokę ciągłego eksperymentowania: zaskakujące kąty ścian, elewacje, którym bliżej do statków kosmicznych czy mądre wykorzystanie okien o najdziwniejszych kształtach.
Japończycy, jak nikt inny, opanowali zdolność do budowania udanych przestrzeni mieszkalnych na bardzo małych działkach. "Ze względu na ograniczony obszar na płaskich powierzchniach i hordy ludzi, którzy chcą tam mieszkać, ziemia jest bardzo cenna, szczególnie w Tokio i innych wielkich miastach, gdzie ceny nieruchomości pozostają niezmiennie wysokie, pomimo wzlotów i upadków gospodarki w tym kraju" - pisze Naomi Pollock we wstępie do swojej nowej książki "Jutaku: Japanese Houses".
Ten dom w Kioto, projektu Fujiwarramuro Architects, robi furorę
"Domy, których nie można znaleźć nigdzie indziej"
Pollock, która jest amerykańskim architektem i od lat mieszka w Tokio, wie, co mówi. Według jej wiedzy, nawet rodziny, które od pokoleń są właścicielami nieruchomości, często mają problemy z powodu wygórowanych podatków spadkowych. By uiścić opłaty, muszą sprzedać część lub nawet całość ziemi. "A kiedy działka przechodzi z rąk do rąk, jest zazwyczaj podzielona na tak wiele mini-partii, na ile pozwoli ustawa. W rezultacie doszło do mnożenia się szokująco małych działek mieszkalnych i wyjątkowo osobliwych" - wyjaśnia autorka książki.
Do tego dochodzą dziwne zasady i przepisy, np. ilość cienia rzucanego przez budynki, określona przerwa między domami, która ma uchronić przed pożarami oraz "nienasycony apetyt na nowe" - to wszystko sprawia, że rozwiązania architektów są równie pomysłowe, co częste. Bo teren pod nieruchomość jest warty wiele razy więcej niż sam budynek, więc Japończycy często wyburzają stare lokum i w to miejsce budują nowe, jeszcze bardziej ekscentryczne. A to oznacza, że większość domów stoi średnio najwyżej 30 lat.
Dowodem na to jest "Jutaku: Japanese Houses", w której Pollock zebrała ponad 400 niedawno wybudowanych nieruchomości. To nie tylko projekty znanych i cenionych na świecie architektów, tj Shigeru Ban, Sou Fujimoto, Toyo Ito, Kengo Kuma i Jun Igarishi, ale także młodych talentów. "Są tu najlepsze, najdziwniejsze i najbardziej śmiałe projekty współczesnej japońskiej architektury. To kwintesencja wygibasów i wyczynów inżynierii budowlanej dla odważnych; domy, których nie można znaleźć nigdzie indziej" - zrecenzował publikację magazyn "Dwell".
Album "Jutaku: Japanese Houses" wydawnictwa Phaidon, 512 stron. Cena: 25 dolarów.
2 z 32
3 z 32
4 z 32
5 z 32
6 z 32
7 z 32
8 z 32
9 z 32
10 z 32
11 z 32
12 z 32
13 z 32
14 z 32
15 z 32
16 z 32
17 z 32
18 z 32
19 z 32
20 z 32
21 z 32
22 z 32
23 z 32
24 z 32
25 z 32
26 z 32
27 z 32
28 z 32
29 z 32
30 z 32
31 z 32
32 z 32