Nie wierz nikomu, nawet sobie! Dlaczego? Odpowiedź może Cię zaskoczyć
Jak powstają wspomnienia w naszej głowie i dlaczego lepiej im nie ufać?
- Redakcja VIVA!
Kaf, nid, cag i jeszcze 1997 innych bezsensownych słów znalazło się na liście niemieckiego filozofa i psychologa Hermanna Ebbinghausa, który pod koniec XIX w. zapoczątkował serię badań nad naszą pamięcią. Naukowiec wypisał sobie całą listę wyrazów, które nie miały absolutnie żadnego znaczenia (przynajmniej wtedy – bo dziś np. słowo gif, które też było na liście Ebbinghausa, zna każdy) i próbował je zapamiętać. Mechanicznie, jak dziecko uczące się fragmentu „Pana Tadeusza”, powtarzał swoją dzienną porcję słów, aż w końcu był w stanie prawidłowo ją wyrecytować.
Zobacz też: 6 rzeczy o zmysłach, w które aż trudno uwierzyć!
Następnego dnia sprawdzał, ile z niej pamięta. Potem robił to kolejnego dnia, potem po tygodniu, miesiącu, roku itd. Dzięki temu eksperymentowi Ebbinghaus zapisał się w historii psychologii – odkrył, że najwięcej zapominamy tuż po tym, jak skończymy się uczyć. Ta część wspomnień, którą nam się uda uchronić przed natychmiastową utratą, zostaje z nami na dłużej. Na podstawie swojego badania filozof doszedł do wniosku, że dysponujemy wieloma rodzajami pamięci, m.in. krótko- i długotrwałą. Tej pierwszej używamy cały czas. Dzięki niej jesteśmy w stanie zrozumieć film w kinie albo artykuł w serwisie internetowym (np. ten, który teraz czytasz). Ta część naszej pamięci jednak nie jest w stanie pomieścić zbyt wiele – zazwyczaj już po kilkunastu sekundach wspomnienia z niej albo ulatują na zawsze, albo są przenoszone do pamięci długotrwałej.
Fałszywe wspomnienia
Kolejnym wielkim odkrywcą, który badał mechanizm zapamiętywania, był a początku XX w. brytyjski psycholog, Frederic Bartlett. W swoim najsłynniejszym, trwającym przez wiele lat eksperymencie poprosił uczniów o przeczytanie historyjki i jak najdokładniejsze opowiedzenie mu jej. W kolejnych dniach, miesiącach i latach powracał do uczestników swojego badania i prosił o to, by opowiedzieli mu tamtą historię jeszcze raz. Okazało się, że opowieść zmieniała się na przestrzeni czasu, niektóre elementy z niej były pomijane, ale inne – dodawane. Bartlett jako pierwszy na świecie odważył się powiedzieć, że w naszych wspomnieniach… zmyślamy! Nie jesteśmy w stanie przytoczyć dokładnie tego, co zdarzyło się naprawdę, więc nieświadomie wypełniamy luki pamięciowe naszą wiedzą lub wyobrażeniami.
Sprawa Titusa
Odkrycie Frederica Bartletta potwierdzają też nowsze badania naukowe, choćby te, które prowadzi od kilkudziesięciu lat amerykańska badaczka, prof. Elizabeth Loftus. Inspiracją dla niej była głośna w latach 80. sprawa sądowa, w której 31-letni mężczyzna, Steve Titus został niesprawiedliwie skazany za gwałt, którego nie popełnił. Pewnego wieczoru, kiedy Titus był w drodze na randkę ze swoją narzeczoną, został zatrzymany przez policję – okazało się, że podobnym autem jeździł mężczyzna, który tego dnia zgwałcił autostopowiczkę. Policjanci zrobili Titusowi zdjęcie i razem z innymi okazali ofierze gwałtu. Kobieta wskazała je i podczas przesłuchania powiedziała: „Ten jest najbardziej podobny”. Jednakże już podczas samej rozprawy sądowej, kilka tygodni później, widząc to samo zdjęcie, stwierdziła bez żadnego wahania: „To z pewnością on!”. Zobacz też: Trening asertywności. Jak wprowadzić zmiany do swoich myślowych nawyków?
Gdyby nie dociekliwość lokalnego dziennikarza śledczego, prawdziwy gwałciciel najpewniej nie zostałby złapany a Titus, który w tym procesie został skazany na podstawie zeznań ofiary, spędziłby w więzieniu długie lata. Tak się nie stało – jednakże cała sprawa, a konkretnie przejście od pełnego wątpliwości zdania: „Ten jest najbardziej podobny” do stwierdzenia: „To z pewnością on!” stała się przedmiotem wieloletniej pracy prof. Loftus. „Nie badam tego, dlaczego ludzie zapominają – mówiła podczas wystąpienia TEDx w 2013 r. – Wręcz przeciwnie, badam to, co pamiętają. Kiedy pamiętają to, co się nigdy nie wydarzyło”.
Wg prof. Loftus, nasza pamięć działa na tej samej zasadzie, co Wikipedia, w której każde hasło może być edytowane wiele razy przez nas i przez wszystkie inne osoby. Wiele prowadzonych przez badaczkę eksperymentów (w Kanadzie, USA czy we Włoszech) wykazało, że bardzo łatwo w głowie każdego z nas zaszczepić fałszywe informacje, przez co nasze wspomnienia zostają zniekształcone lub całkowicie zmienione. „Po latach pracy naukowej, jestem przekonana tylko o jednej rzeczy: jeśli ktoś mówi, że jest o czymś w stu procentach przekonany, jeśli opowiada jakąś historię bardzo szczegółowo i z dużymi emocjami, to wcale nie znaczy, że wydarzyła się ona naprawdę” – mówi badaczka
Autorką tekstu jest Sylwia Niemczyk-Opońska