Anna Skura o podróżowaniu w ciąży i z dzieckiem!
Blogerka po urodzeniu córeczki nie zrezygnowała ze swojej pasji…
Macierzyństwo to wyjątkowa podróż! Dla blogerki Anny Skury, autorki whatannawears.com, także dosłownie. Znana z zamiłowania do aktywnego trybu życia, zarówno w ciąży, jak i po urodzeniu córeczki nie zrezygnowała ze zwiedzania świata. Teraz swoje doświadczenia przekazuje dalej i zdradza nam, jak mądrze podróżować w ciąży i z maleństwem.
Kobiety w ciąży nie powinny podróżować! Latanie samolotem jest wykluczone. Anna Skura postanowiła zmierzyć się z tymi przekonaniami, które od lat pokutują wśród wielu przyszłych mam.
Blogerka z podróżowania uczyniła swój zawód – na blogu i profilu na Instagramie relacjonuje swoje wojaże. Nie wyobrażała sobie więc, żeby zrezygnować z tak ważnej części swojego życia i żeby nie przekazać zamiłowania do oglądania świata córce Melody Imaan. „Gdy dowiedziałam się o ciąży, nic nie zmieniłam w swoim życiu (poza takimi oczywistościami, jak na przykład wyeliminowanie alkoholu). Nawet nie przyszłoby mi do głowy, że nie mogłabym latać samolotem. Nie wiem, czy to kwestia nastawienia, wiedzy, czy mojego podejścia…”, zdradziła na swoim blogu. Skura doświadczeniami na bieżąco dzieliła się z fankami. Często wzbudzała kontrowersje, ale wszystkie swoje decyzje odnośnie do podróżowania w ciąży podejmowała, konsultując się z lekarzami.
Dookoła świata w dziewięć miesięcy
Ginekolog prowadząca moją ciążę powiedziała, że jeśli ta rozwija się prawidłowo i lekarz nie widzi przeciwwskazań do latania, to jak najbardziej można podróżować samolotem do 34. tygodnia ciąży. Ja podróżowałam od początku do około 31. tygodnia”. Córeczka Ani, zanim pojawiła się na świecie, „zobaczyła” sporą jego część: „Kiedy była jeszcze w brzuszku, Melodyjka odbyła około 40 lotów, odwiedzając 19 krajów na 5 kontynentach. Miesiąc po urodzeniu odbyła swój pierwszy transatlantycki lot”. Ania zdradziła nam, że Melody została poczęta w dalekim Wietnamie! Malutka globtroterka przyszła na świat w sierpniu 2018 roku w Nowym Jorku! We wrześniu Ania wróciła z rodziną do Polski. „Dotychczas odbyliśmy we trójkę jedną długą podróż z Nowego Jorku do Polski. Wkrótce czeka nas lot samolotem na Bali, ale już będziemy tylko we dwie, bez taty, więc sądzę, że to będzie większe wyzwanie! Nie ma co ukrywać – taka podróż z malutkim szkrabem jest inna. Na pewno trudniejsza. Był lekki stres, ale potraktowaliśmy to jak wyzwanie, a nie przeszkodę na naszej drodze. Nigdy nie wiesz, czy podczas długiego lotu będzie potrzebna jedna pieluszka, czy dziesięć! Na szczęście okazało się, że te moje częste loty w ciąży zaowocowały tym, że Melody czuła się jak ryba w wodzie i ani razu nawet nie zapłakała. Idealny »materiał« na podróżnika”, śmieje się Ania.
Ania w Nowym Jorku w sesji do „VIVY!” (fot. Martyna Mierzejewska/martynamierzejewska.com)
Mamy przodem
Jakie rady Ania ma dla przyszłych mam, które chcą zobaczyć trochę świata przed powitaniem swojego maleństwa lub które po prostu muszą latać w ciąży, bo tego wymaga ich praca? Przede wszystkim warto wyposażyć się w specjalne zaświadczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do latania samolotem. Szczególnie kobiety w bardziej widocznej ciąży mogą zostać o nie poproszone przez obsługę na lotnisku lub w samolocie. Warto też przed wylotem sprawdzić, do którego tygodnia ciąży dana linia lotnicza pozwala latać. Blogerka podkreśla, że kobiety w ciąży mają pewne ulgi na lotniskach, z których istnienia często nie zdają sobie sprawy. „Naprawdę mocno się zdziwiłam, gdy moje czytelniczki zaczęły mnie pytać, czy to prawda, że możemy korzystać z kolejki pierwszeństwa!”. Ania podkreśla, że nieraz zdarzało jej się też wejść bez kolejki do kontroli. „Jeśli się tego wstydzisz, od razu udaj się do obsługi lotniska i zapytaj, gdzie jest »fast pas« dla kobiet w ciąży lub z dzieckiem albo po prostu spytaj, czy możesz przejść bez kolejki”.
Mały podróżnik
Po urodzeniu córeczki Ania nie zwalnia tempa. „Macierzyństwo, odpukać, nie sprawia mi żadnego kłopotu. Mam nadzieję, że tak będzie dalej, choć pewnie wszystko może się zdarzyć!”. Podróż samolotem z maleństwem blogerka porównuje do… wyjścia z dzieckiem na długi spacer do parku! „Must-have to pieluszki, jedzenie, coś do przebrania, ewentualnie do przykrycia. W ilości dostosowanej do długości lotu. Naprawdę nic więcej nie trzeba. Im mniej, tym lepiej, bo musisz mieć ręce wolne dla maleństwa! Kołderkę dostaje się w samolocie, ale – dokładnie tak jak w przypadku spaceru – kocyk do przykrycia jest mile widziany”, przyznaje Ania. W samolotach rejsowych można zamówić łóżeczko dla dziecka. Trzeba to zgłosić odpowiednio wcześniej, gdyż liczba takich łóżeczek jest ograniczona (w zależności od linii i samolotu od czterech do ośmiu sztuk). „Maluszkowi podczas startu czy lądowania, gdy ciśnienie w kabinie samolotu się zmienia, najlepiej podać wodę. U nas ta metoda super zadziałała”. Choć Melody ma dopiero kilka tygodni, Ania już do perfekcji opanowała życie w podróży z dzieckiem. Gdzie w najbliższym czasie wybiorą się mama i córka? „Jesień i zimę tradycyjnie planujemy spędzić w Azji. Melody odwiedzi nasze ukochane Bali, Tajlandię, planujemy też polecieć do Laosu”. Życzymy udanych wojaży!