Ambitna, wyzwolona chłopczyca, uzależniona od rywalizacji! Nieznane fakty z życia Wandy Rutkiewicz
Jej życie było naznaczone tragedią. Nigdy nie znalazła szczęścia w miłości
To niesamowite, jak różnie przez otoczenie oceniania była Wanda Rutkiewicz. Dla jednych największa himalaistka świata, silna osobowość, pozbawiona zdolności wyrażania uczuć - chłopczyca. Dla innych piękna, ambitna i wrażliwa kobieta. Jakie tajemnice tak naprawdę skrywa historia życia Wandy Rutkiewicz? Czy rzeczywiście jej największym celem było zdobywanie i rywalizacja? Nie zatrzymywała się na szlaku życia, tylko cały czas wspinała się coraz wyżej i wyżej, zostawiając za sobą kochających ją mężczyzn. A może wspinaczka była sposobem na zagubienie, w szarej rzeczywistości, której nie rozumiała i która była dla niej rozczarowująca. Zabójstwo ojca, rozwód rodziców, brak spełnienia w miłości, śmierć obecna na każdym kroku. Wanda Rutkiewicz to osobowość, którą trudno jest określić w jeden sposób, dlatego warto posłuchać, jak wspominają ją inni...
Wanda Rutkiewicz co o niej wiemy?
Urodziła się 4 lutego 1943 r. w Płungianach, obecnie to teren Litwy. Mając trzy lata, wraz z rodziną przeprowadziła się do Wrocławia. Miała trójkę rodzeństwa, braci Jurka i Michała oraz siostrę Ninę.
Uczyła się bardzo dobrze. Była zdolna, nie musiała ślęczeć nad książkami, ale najlepiej szła jej matematyka i oczywiście była świetna z wf-u, zawsze pełna energii. Była odważna, pomysłowa i wyzwolona. Miała obowiązki jak dorosła osoba, przez sytuację domową była o wiele dojrzalsza od innych osób w naszej klasie. (..) Miała masywne kości, robiła duże kroki, była taką chłopczycą. - czytamy w książce Wanda opowieść o sile życia i śmierci
Przed swoimi 17. urodzinami ukończyła szkołę średnią, a w wieku 22 lat obroniła pracę magisterską na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej. Przez wiele lat pracowała w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych we Wrocławiu, a po przeprowadzce do Warszawy w Instytucie Maszyn Matematycznych. Była nie tylko silna psychicznie, ale również fizycznie. Od małego trenowała różne sporty, i co zaskakujące prawie w każdej dyscyplinie była świetna, jedynie siatkówka sprawiała jej kłopot głównie ze względu na jej wzrost.
W okresie szkoły podstawowej jest w centrum uwagi, przyciąga wzrok wszystkich dookoła i odgrywa różne role zarówno w szkole jak i w domu. Oprócz jazdy konnej, lekkoatletyki i akrobatyki bierze udział w szkolnych spektaklach teatralnych i interpretuje wiersze w konkursach recytatorskich. - wspomina Marta Ferencowicz koleżanka ze szkoły
Wanda Rutkiewicz od małej dziewczynki posiada niezwykły dar organizacji, konsekwencji i samodyscypliny. "Uwielbiała rywalizację, w każdej dyscyplinie sportowej chciała osiągać najlepsze wyniki. Otwarcie mówiła, że ojciec był dla niej zawsze motorem napędowym, do wszelkich działań w życiu. To on stał za jej ambicją, dążeniem do sukcesu i parciem do góry".
Wanda Rutkiewicz: nieudane związki, rozwód i śmierć ojca
Jej pierwszą miłością, człowiekiem, który obudził w niej pasję do wspinaczki, był Bogdan Jankowski. Poznała go w październiku 1959 roku, a w 1961 roku pojechała z nim i jego przyjacielem, po raz pierwszy na skałki w Góry Sokole.
Kazaliśmy jej siedzieć, we dwóch poszliśmy wspinać się po drugiej stronie skały, ale ona nas nie podsłuchała i zaczęła wspinać się bez liny.(...)Wanda strasznie wtedy walczyła, rzuciłem jej linę z pętlą, żeby mogła się jej chwycić, ale ona odrzuciła ją z obrzydzeniem i weszła o własnych siłach.
Wanda często się zakochiwała, wybierała mężczyzn podobnych do swojego ojca, silnych, wysportowanych, z mocnymi, męskimi dłońmi. Musieli potrafić się wspinać! Bogdan Jankowski był pierwszym, który pokazał jej, jakiego mężczyzny poszukuje. „Mądry ciepły chłopak, kochała się w nim, ale jakoś nigdy nie byli do końca parą”.
Z Bogdanem Wanda miała problem, jak ze wszystkimi swoimi miłościami, bo z jednej strony była romantyczna, z drugiej w tych sprawach była bardzo pragmatyczna. To znaczy gdy wymarzyła sobie kogoś dla siebie, prosiła, by jej tego kogoś załatwić. Miała duży problem, żeby rozpoznać swoje emocje, a co dopiero odczytać je u mężczyzn (…) Była skupiona na sobie, trudno było jej znaleźć z życiu miejsce na miłość.
Mimo tego Wanda Rutkiewicz wyszła za mąż. Jej wybrankiem był Wojciech Rutkiewicz nazywany w środowisku alpinistów „Kiciusiem”.
Kiciuś był dobrze wychowanym młodym człowiekiem, zawsze dobrze wyglądał. Był grzeczny, życzliwy i troskliwy, potrafił powiedzieć do chłopaków „załóżcie czapkę bo wieje. (…) Wanda wpinała się lepiej od niego, co było dla niego nie do zniesienia.
Znali się przed ślubem dosłownie rok, ich małżeństwo nie przetrwało, rozstała się z mężem tuż po śmierci ojca. Tak naprawdę drogi rozeszły im się dużo wcześniej, Wanda coraz częściej uciekała w góry, Wojciech wręcz przeciwnie, spędzali ze sobą coraz mniej czasu, mieli zupełnie inne priorytety w życiu.
Z Wandą różniliśmy się w górach i szybko okazało się, że również w życiu. Dla mnie góry nigdy nie były miejscem rywalizacji, ani z ludźmi ani z przyrodą, a dla Wandy były miejscem narastającej rywalizacji i realizacji własnych ambicji. Jej mama liczyła na to, że ją trochę udomowię i wyhamuję. (…) To moja wina, że taką wziąłem żonę, od kiedy zginęła w górach, staram się jej nie oceniać, tylko dobrze ją pamiętać.
Romansów i zauroczeń było kilka w życiu Wandy Rutkiewicz, ale chyba najmocniej i najbardziej intensywnie przeżyła śmierć ojca. Rutkiewicz była niemal lustrzanym odbiciem swojego ojca. Był dla niej wzorem do naśladowania, była z nim bardzo silnie związana emocjonalnie. Inżynier Zbigniew Błaszkiewicz został bestialsko zamordowany w Łańcucie. Do zbrodni przyznali się lokatorzy, którym wynajmował pokój w domu rodzinnym. Śmierci ojca, a wcześniej brata to rozstania, które spowodowały, że Wanda coraz więcej rozmyślała o życiu i śmierci. Śmierć bliskich jej osób, była wszechobecna w jej życiu. Może dlatego tak bardzo próbowała ją w sobie oswoić. Była ostrożna w relacjach z mężczyznami, ponieważ nie chciała cierpieć, budowała wokół siebie mur, odrzucała intymność, skupiała się na wyznaczonych sobie zadaniach. Nie rozumiała miłości, nie wiedziała jak ją zaadoptować do swojego życia, żeby nadal pozostać sobą i z niczego nie rezygnować. Dlatego rozkochiwała w sobie ludzi, zarówno mężczyzn jak i kobiety, ale z nikim nie nawiązała trwałej, silnej więzi. Wyszła nawet ponownie za mąż za Helmuta Scharfettera, Austriaka, znanego chirurga, który oświadczył jej się w Alpach. Ale to małżeństwo przetrwało jedynie dwa lata.
Intymność z nią nie była możliwa. Wiedziała, że jej tego brakowało, ale nic z tym nie robiła. (...)Nie brała erotyki pod uwagę w swoich planach. Postrzegałem ją jako maszynę do zdobywania szczytów. (…) Zachowywała się tak, jakby ślepo biegła w stronę śmierci. Z tak ekscentryczną osobą jak Wanda, przy całej tolerancji, nie dało się żyć.
Jej największą i naprawdę dojrzałą miłością był Kurt Lyncke-Kruger, lekarz z Berlina. Pasowali do siebie idealnie i rozumieli się bez słów. W lipcu 1990 roku Kurt wspinał się zaledwie kilkanaście metrów poniżej Rutkiewicz; jednak odpadł od ściany Broad Peaku (8051 m) i runął w 400-metrową przepaść. Wanda nigdy nie poradziła sobie z tą stratą. Himalaistka po raz pierwszy w życiu znienawidziła góry...
Kolejne tragedie w życiu Wandy Rutkiewicz
Wanda uwielbiała ludzi, ceniła sobie przyjaźń z kobietami, nie była świetną gospodynią, ale kiedy przychodzili do niej goście, w mieszkaniu musiało być ładnie. Często mówiła, "jak dobrze byłoby mieć żonę". Bardzo przeżywała każde rozczarowanie i odbierała je personalnie, mimo tego, że nie pokazywała tego innym. Była zaprzyjaźniona z wieloma ludźmi, ale przede wszystkim ze śmiercią, dlatego nie bała się jej tak, jak bali się inni. Wiedziała, że bycie prekursorką niesie za sobą poświęcenie. Na K2 w 1986 roku stanęła jako pierwsza kobieta na świecie! Do bazy szła o kulach, niestety podczas wyprawy na skutek choroby wysokogórskiej umarła Halina Krüger-Syrokomska. Sukces wyprawy z 1986 roku okupiony był jednak tragedią, bo w czasie zejścia zginęli francuscy wspinacze: Liliane i Maurice Barrard. Rok 1986 był tragiczny dla himalaistów. W górach zginęło 13 osób, w tym bliska koleżanka Wandy - Dobrosława Miodowicz-Wolf.
Wanda Rutkiewicz zginęła 13 maja 1992 roku na stokach Kanczendzongi - góry w Himalajach, o której mówi się, że nie lubi kobiet. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.
źródło: Anna Kamińska, Wanda opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz.