TYLKO U NAS! Prosto z Szanghaju! Ekskluzywny wywiad z Liv Tyler, ambasadorką marki Triumph!
1 z 4
W Szanghaju marka Triumph zaprezentował nową kolekcję „Essence by Triumph”. Ekskluzywny pokaz oglądała ambasadorka marki, amerykańska aktorka Liv Tyler, którą można zobaczyć w najnowszej kampanii marki zrealizowanej przez słynnego fotografa modowego Rankina. Viva.pl jako jedno z nielicznych światowych mediów miała możliwość porozmawiania po pokazie z gwiazdą „Ukrytych pragnień” i „Władcy pierścieni”. Aktorka zrobiła na nas wielkie wrażenie swoją bezpośredniością. Która inna hollywoodzka gwiazda zapytałaby na wstępie, czy może zdjąć szpilki, bo już dłużej w nich nie wytrzyma? Która przyznałaby się bez oporów, że ma pewną słabość do czekolady i czerwonego wina? Ale nie tylko naturalność Liv Tyler rzuca się w oczy w pierwszym kontakcie. Aktorka od pierwszej chwili ujmuje również swoją urodą i wdziękiem. Tego wieczoru wyglądała fantastycznie w czarnym garniturze domu mody Oscar de la Renta i koronkowej bieliźnie Triumph. Rozmowę z gwiazdą znajdziecie w naszej galerii. Miłej lektury!
Liv Tyler i Marcin Brzeziński (kierownik działu styl Viva.pl i redaktor prowadzący magazynu VIVA! MODA) podczas wywiadu w Szanghaju.
2 z 4
Viva.pl: Dlaczego zdecydowałaś się na współpracę z marką Triumph?
Liv Tyler: Z natury jestem dość wymagająca i przy takich okazjach lubię grymasić. Nie każdy kontrakt wydaje mi się interesujący albo odpowiedni dla mnie. Ale gdy poznałam kolekcję Triumph byłam w pełni przekonana. Podobała mi się jej jakość i to, że projektanci marki znają kobiety i myślą o nich z prawdziwą czułością.
Viva.pl: Lubisz modę?
Liv Tyler: Kocham, doceniam, ale nie podążam ślepo za najnowszymi trendami. Jestem wierna klasyce, bo świetnie pasuje do mojej kobiecej sylwetki i mojej osobowości.
Viva.pl: Wyglądasz promiennie. Jak się osiąga taki efekt?
Liv Tyler: Najważniejsze jest znalezienie własnej pasji. Ona jest esencją życia i kluczem do bycia szczęśliwym. A gdy czujesz się dobrze, wyglądasz dobrze. I pewnie.
3 z 4
Viva.pl: Nie miałaś więc żadnych obaw stając przed obiektywem Rankina?
Liv Tyler: Jestem matką trójki dzieci. Doskonale wiem, jak wyglądam. Byłam więc mocno zdenerwowana i onieśmielona. Przecież… miałam zdjąć z siebie ubranie i pozować w bieliźnie! Ale Rankin potrafi tak pięknie oświetlić plan! Jest też takim czarującym kłamcą, że szybko poczułam się doskonale. A zdjęcia okazały się naprawdę udane. To było dla mnie bardzo wyzwalające doświadczenie. I myślę, że może być także takie dla innych kobiet. Niestety oglądanie większości reklam bielizny bywa często frustrujące. Dobrze jest dla odmiany zobaczyć ciała w różnych kształtach i… rozmiarach.
Viva.pl: Jesteś aktorką, modelką, producentką, matką… Napisałaś książkę. Jak sobie radzisz z tymi wszystkimi rolami?
Liv Tyler: Kiedyś powiedziałam, że żeby ogarnąć wszystkie sprawy w moim życiu powinnam być ośmiornicą, bo dwie ręce do zdecydowanie za mało. Myślę zresztą, że tak czuje się większość z kobiet. Ale odkąd skończyłam 40 lat poczułam znowu wielki apetyt na życie. Mam ochotę próbować nowych rzeczy, sprawdzać się na nowych polach. Nie boję się tego, a wręcz czuję się podekscytowana. Dlatego na przykład próbuję teraz po raz pierwszy swoich sił jako producentka („Wildling” w reżyserii Fritza Böhma - red.).
Viva.pl: Zaczęłaś karierę modelki jako 14-latka. Spodziewałaś się, że jeszcze wrócisz do tego zajęcia?
Liv Tyler: Nigdy z niego nie nie zrezygnowałam! Ale w czasach, gdy debiutowałam na ekranie nie wypadało chwalić się, że jesteś również modelką. Dopiero niedawno branża filmowa uznała, że nie ma w tym nic wstydliwego. Ja będąc jednocześnie modelką i aktorką miałam większą wolność wyboru. Mogłam kręcić z Robertem Altmanem film „Kto zabił ciotkę Cookie?”, na którym prawie nic nie zarobiłam, ale sprawiał, że czułam się szczęśliwa, bo pieniądze zapewniały mi reklamy. Doceniam też, że moje koleżanki modelki potrafią teraz tak wspaniale kierować swoją karierą i rozwijać się różnych kierunkach. Mam tu na myśli na przykład Helenę Christensen - kiedyś top modelkę, a obecnie wziętą fotografkę. Przy okazji, musisz koniecznie pozdrowić moją przyjaciółkę Małgosię Belę. Przez dwa lata byłyśmy sąsiadkami w Los Angeles.
4 z 4
Viva.pl: Przez wiele lat byłaś rzeczniczką Givenchy. Jak wspominasz swoją pracę dla tego domu mody?
Liv Tyler: Wciąż gdy jestem na lotnisku idę do sklepu wolnocłowego, żeby pooglądać ich nowe kosmetyki. Trochę mi smutno, że zastąpili mnie w reklamie perfum inną dziewczyną, choć jest taka piękna. Ale mówiąc serio, obserwowanie jak John Galliano, Alexander McQueen, Julien MacDonald a wreszcie Riccardo Tisci zmieniali ten wielki dom mody to była fantastyczna przygoda. Nigdy tego nie zapomnę.
Viva.pl: Wciąż praktykujesz medytację transcendentalną?
Liv Tyler: Oczywiście! Niestety często brakuje mi na nią czasu. Powinno się ją praktykować dwa razy dziennie. A ja jestem szczęśliwa jeśli mi się uda dwa razy w miesiącu. Ale David Lynch (amerykański reżyser jest znanym propagatorem medytacji transcendentalnej - red.) wciąż jest moim idolem. Nawet moje dzieci nazwałam imionami bohaterów jego filmu: Lula i Sailor! Uwielbiam go!
Liv Tyler i modelki na pokazie najnowszej kolekcji „Essence by Triumph" w Szanghaju.