Trzynaście lat temu odszedł wielki projektant Alexander McQueen...
Jego talentu i odwagi bardzo we współczesnej modzie brakuje!
To właśnie 11 lutego 2010 w Londynie znaleziono ciało 41-letniego Alexandra McQueena. Wielki brytyjski projektant odebrał sobie życie w swym londyńskim apartamencie. Najlepszym przewodnikiem po jego biografii i twórczości jest chyba książka zatytułowana Krew pod skórą. W rozmowach z jej autorem, Andrew Wilsonem, rodzina, przyjaciele i kochankowie Alexandra McQueena po raz pierwszy zdobyli się na całkowitą szczerość. Stopniowo poznajemy więc wewnętrznie rozdartego, niepewnego siebie mężczyznę, który nie poradził sobie z ciężarem własnego sukcesu. Ale Alexander McQueen. Krew pod skórą to także inspirująca historia o dziwnie wyglądającym chłopcu z robotniczej rodziny, który wykorzystał swoją wyobraźnię i stworzył wartą miliony dolarów luksusową markę, uwielbianą przez kobiety na całym świecie.
Alexander McQueen - różowa owca w rodzinie
Alexander McQueen mówił o sobie, że jest „pyskatym chuliganem ze wschodniego Londynu” i „różową owcą w rodzinie”. Jako nastolatek zaczytywał się w 120 dniach Sodomy markiza de Sade’a i Pachnidle Patricka Süskinda. Swoje ekscentryczne, oryginalne, często perwersyjne wizje zaczął przyoblekać w piękne tkaniny, tworząc zachwycające kreacje dla największych sław i rodzin królewskich.
Fascynował się m.in. szpitalami psychiatrycznymi – motyw domu dla obłąkanych wykorzystał w kilku kolekcjach. Jednak mało kto go rozumiał. Niewielu wiedziało, że za wizerunkiem bad boy'a kryła się wrażliwa dusza człowieka nieustannie poszukującego miłości. Dla tych nielicznych samobójstwo projektanta w 2010 roku było więc czymś w rodzaju „kroniki zapowiedzianej śmierci”.
Alexander McQueen z ukochaną matką.
Pożegnanie geniusza McQueena
20 września 2010 roku schody katedry Świętego Pawła w Londynie zapełniły najpiękniejsze kobiety świata. Jak donosiła prasa „niektóre z nich ozdobione były ptasimi piórami, a prawie wszystkie spowite w kruczą czerń”. Kate Moss szokowała zbyt wydatnym dekoltem, Sarah Jessica Parker w swej kreacji mogłaby udać się wprost na bal w operze, zaś Daphne Guinness ledwo utrzymywała równowagę na zastraszająco wysokich platformach.
Podczas uroczystości poświęconej projektantowi głos zabrała m.in. redaktor naczelna amerykańskiego Vogue’a, Anna Wintour. „Alexander McQueen był skomplikowanym młodym człowiekiem, który w dzieciństwie najbardziej lubił obserwować ptaki z dachu swojego domu na East Endzie. Pozostawił nam wspaniałą spuściznę. Bo obdarzono go talentem, który szybował wysoko ponad nami niczym ptaki, które pokochał jako dziecko”, powiedziała. Wintour, która widziała już niejedną karierę w świecie mody mówiła również, że od swego swej dyplomowej kolekcji w Central Saint Martins College of Art and Design po ostatnią pokazaną już po jego samobójczej śmierci projektant czerpał inspirację ze swoich „marzeń i demonów”. Jej intuicję potwierdził dobitnie przyjaciel McQueena, artysta Jake Chapman: „Lee łączył w sobie dwie rzeczy: powierzchowną naturę mody i wzniosłe piękno śmierci. Jego dzieła robią tak silne wrażenie z powodu widocznej w nich autodestrukcji. On na naszych oczach rozpadał się na kawałki”. Jego talentu i odwagi bardzo we współczesnej modzie brakuje.
Alexander McQueen i jego kultowe projekty.