Reklama

W pierwszej kolejności jest artystką walczącą o pokój na świecie, pionierką sztuki konceptualnej i partycypacyjnej. Była nią, zanim została „tylko żoną Johna Lennona” i „tą, która rozbiła Beatlesów”. Wciąż lubi szokować i nie ma hamulców. Yoko Ono. 91-letnia marzycielka.

Reklama

Yoko Ono - orędowniczka pokoju

Gdy 11 września 2011 roku samoloty uprowadzone przez terrorystów Al-Kaidy wbiły się w wieże World Trade Center w Nowym Jorku, Yoko Ono była w swoim apartamencie na Manhattanie. Ponieważ nigdy w ciągu dnia nie włączała telewizora, zdziwiła się, gdy jej asystent poprosił ją, by to zrobiła. Zamarła, oglądając dramatyczne sceny. Natychmiast wykupiła ogromną całostronicową reklamę w „New York Timesie” i zamieściła tam cytat z piosenki „Imagine” Johna Lennona: „Wyobraź sobie wszystkich ludzi żyjących w pokoju”. Mniej więcej w tym samym czasie na Times Square pojawił się billboard z napisem „Dajcie szansę pokojowi”. Za pośrednictwem swojej sztuki, muzyki, wykorzystując sławę swoją i ukochanego męża Johna Lennona, chciała nieść światu przesłanie pokoju. Pomysł z billboardami wykorzystała jeszcze kilka razy. W 2012 roku wykupiła 15 wielkich ekranów na Times Square, na których wyświetlano błękitne niebo, a na tym napisy w 24 językach „Imagine Peace, love, yoko”. Jedenaście lat później to samo hasło w każdy marcowy wieczór wyświetlane było w Londynie, Los Angeles, Mediolanie, Melbourne, Nowym Jorku i Seulu.

Getty Images

Yoko Ono trzymająca plakat z japońskim znakiem oznaczającym słowo pokój.

Trzy wartości Yoko Ono

Dla Yoko Ono pokój, miłość i sztuka to rzeczy najważniejsze na świecie, walczy o nie przez niemal całe 91-letnie życie. Wojenne doświadczenia, odrzucenie przez rodziców, próba samobójcza, uprowadzenie córki Kyoko przez byłego męża i umieszczenie jej w sekcie, nienawiść fanów Beatlesów, poronienia, a w końcu zabójstwo męża.
Nie miała łatwo, a mimo to wciąż myśli o innych. Jej najsłynniejszy pokojowy happening „Bed-in for Peace” z 1969 roku, który zorganizowała wspólnie z Johnem Lennonem, był protestem przeciwko wojnie w Wietnamie. Poświęcili na to miesiąc miodowy, bo oboje chcieli zmieniać świat na lepsze. Zaprosili dziennikarzy do apartamentu królewskiego w hotelu Hilton w Amsterdamie. Ci mieli nadzieję, że ekstrawagancka para może będzie przy nich uprawiała seks, a tymczasem Yoko i John ubrani w eleganckie piżamy przyjmowali ich, leżąc w łóżku. I tylko rozmawiali. Na oknie za nimi wisiały plakaty z napisami „Hair Peace” i „Bed Peace”. Potem przenieśli się na tydzień do Montrealu i tam powtórzyli amsterdamski happening. John Lennon tłumaczył: „Chodziło o to, żeby ludzie zostali w łóżkach i pozwolili włosom rosnąć, zamiast przyczyniać się do przemocy na świecie. Długie włosy to piękna rzecz, w dodatku pokojowa i nikomu nie szkodzi”.

Keystone Press/Alamy Stock Photo/BEW

„Chodziło o to, żeby ludzie zostali w łóżkach i pozwolili włosom rosnąć, zamiast przyczyniać się do przemocy na świecie. Długie włosy to piękna rzecz, w dodatku pokojowa i nikomu nie szkodzi”, mówił w trakcie happeningu „Bed-in for Peace” John Lennon.

Rodzinne koneksje

Urodziła się 18 lutego 1933 roku w Tokio. Jej pradziadek Zenjirō Yasuda, syn samuraja, był bankierem. A były to czasy, kiedy to właśnie bankierzy mieli wpływ na losy Japonii. Jej ojciec Eisuke Yasuda był „niespełnionym pianistą koncertowym, który twierdził, że bankierzy się nie liczą, bo to muzyka odmieni świat”. A jednak zgodnie z wolą członków klanu Yasuda pracował jako ten „nieliczący się”. Jego żona Isoko pięknie malowała, znała się na klasycznej japońskiej muzyce i była skupiona wyłącznie na sobie. Na wychowywaniu dzieci nie znała się wcale. Co więcej, nie zamierzała tego zmieniać. Wystarczyło, że jej córeczką Yoko zajmowali się służący. „Nie brzydka, ale nie ładna”, mawiała o niej. Gdy Yoko przyszła na świat, Eisuke przebywał służbowo w San Francisco. Miała dwa lata, gdy po raz pierwszy go zobaczyła. Wspominała później, że ma przebłyski, jak ojciec czule wita się z jej matką, dając jej pocałunek. Ona też liczyła na jakiegoś całusa, którego jednak się nie doczekała. W rodzinie Yasuda najważniejsze były koneksje polityczne i społeczne. Nikt nie przejmował się brakiem rodzicielskich kompetencji. Państwo Yasuda rekompensowali ten brak inwestowaniem w wykształcenie jedynaczki. Gdy wybuchła II wojna światowa, rodzina wróciła do Tokio, a później przesiedlono ich na wieś. Na uzbrojenie Japonii odebrano im też ogromny majątek. Yoko Ono wspomina ten okres: „Gdy wróciłam do Japonii, spotkał mnie łagodny ostracyzm. Zachowywałam się trochę inaczej niż reszta dzieci. Potem ze względu na bombardowania przesiedlono nas na wieś, a tamtejsi mieszkańcy nie przepadali za mieszczuchami”, wspominała na łamach „The Japan Times”. Po wojnie jej rodzice wrócili do Stanów Zjednoczonych, a ona została w ojczyźnie.

Była pierwszą kobietą przyjętą na wydział filozofii na uniwersytecie Gakushūin, ale wytrzymała tam niecały rok. Pojechała za rodzicami do Stanów i tam zapisała się do college’u Sarah Lawrence. Ten krok nie był bynajmniej spowodowany tęsknotą za rodzicami. Po prostu zniechęciły ją ograniczające ją normy. Również w „The Japan Times” mówiła: „Mój ogląd świata od samego początku był inny. Normy narzucane przez społeczeństwo i utarte formy w sztuce nigdy mnie nie interesowały”. Na tę zmianę państwo Yasuda zgodzili się tylko ze względu na to, że Yoko miała tam dużo przedmiotów artystycznych. To sztuka liczyła się dla nich na równi z koneksjami. Gdy okazało się, że ich córka zakochała się w japońskim kompozytorze Toshim Ichiyanagi, ich stosunki pogorszyły się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe. Niestety Ichiyanagi pochodził z niższej klasy, czego rodzice Yoko nie mogli znieść. Krnąbrna córka rzuciła więc studia i wyszła za mąż bez ich błogosławieństwa, a na koniec, na definitywne pożegnanie z rodzicami, wysłała im prezent. Butelkę z własnym moczem. Yoko komentowała potem: „Rzuciłam studia. Nikt nie rezygnuje ze studiów po trzech latach, ale mnie wydawało się niedorzeczne, żeby wciąż tam tkwić, gdy tyle ciekawych rzeczy wydarza się gdzie indziej”.

Nowy Jork, nowe życie

Zakochała się w tym mieście i w ludziach, których tam spotkała. A obracała się wśród artystów, poetów i muzyków, którzy mieli do powiedzenia coś ważnego. Zaprzyjaźniła się z artystą i założycielem ruchu artystycznego Fluxus – George’em Maciunasem. Proponowano jej przyłączenie się, ale ona zbyt ceniła swoją wolność, by znów dać się wtłoczyć w ramy. Nosiła się cała na czarno i była stałą bywalczynią nowojorskich happeningów i wernisaży. Była buntowniczką, bo jak twierdzi, ma to w naturze, ale dopiero Nowy Jork dał jej odwagę bycia sobą.

Już wcześniej, na studiach, jej wykładowca muzyki Andre Singer wyczuwał jej nieszablonowe muzyczne myślenie, a ona wspaniale łączyła jazz i muzykę progresywną. To on zasugerował jej, że powinna szukać szczęścia właśnie w Nowym Jorku. Żeby się utrzymać, ciężko pracowała jako kelnerka, nauczycielka, menedżerka, ale – jak mówiła potem w „Seattle Times” – „była sobą i mogła robić, co tylko chciała”. Choć przyznawała, że bycie artystką oznaczało niekończącą się walkę, środowisko artystyczne zdominowane było bowiem przez mężczyzn. Walka trwała również w jej małżeństwie, które po sześciu latach rozpadło się definitywnie. Yoko trudno było się z tym pogodzić. Za byłym mężem pojechała do Japonii, gdzie próbowała zaistnieć jako artystka. Niestety to nie był postępowy, awangardowy i ekscentryczny Nowy Jork. Spotkały ją tam głównie drwiny i szydercze uśmiechy. Rozwód i klęska artystyczna wywołały u niej depresję i załamanie nerwowe. Yoko Ono postanowiła popełnić samobójstwo. Po przedawkowaniu lekarstw wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Tam znalazł ją aktor, jazzman i menedżer artystów Anthony Cox. To właśnie jemu udało się odbudować jej wiarę w to, że jest cudowną osobą i wspaniałą artystką. Razem wrócili do Nowego Jorku i pobrali się. Yoko znów mogła tworzyć.

(U250168_022.JPG)/Gtres Online/Forum,

W 2014 roku w Muzeum Guggenheima w Bilbao odbyła się retrospektywna wystawa „Yoko Ono. Half-A-Wind Show”.

Reklama

Ciąg dalszy artykułu w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! MODA.

Caroline Grzelak/Art Faces
Reklama
Reklama
Reklama