Reklama

Duet Dolce&Gabbana zaprezentował w Mediolanie swoją najnowszą męską kolekcję na jesień i zimę 2020/21. Przyzwyczailiśmy się, że od pewnego czasu prezentacje męskich kolekcji Dolce&Gabbana otwierała uwertura z opery Rycerskość wieśniacza Pietro Mascagni. Po tym patetycznym wstępie następowała zaś parada modeli i influencerów z całego świata ubranych w barokowe tkaniny, które kojarzyły się raczej z dworem króla Neapolu niż XXI wiekiem. Jakby tego było mało niektórzy z prezentujących kolekcje mieli na głowach królewskie korony. Dolce&Gabbana najwyraźniej w końcu zrozumieli, że ten rodzaj narcyzmu i samouwielbienia nie współgra dobrze z obecnymi nastrojami. Ich pokaz na jesień i zimę 2020/21 wyglądał więc inaczej.

Reklama

Ochrona przed brzydotą czyli pokaz Dolce&Gabbana na jesień i zimę 2020/21

Gości witały stanowiska przy których w milczeniu pracowali krawcy i szewcy. Na wiszących nad wybiegiem ekranach pokazywano filmy o pracy piekarzy, rolników, rzeźbiarzy.

Artystyczne rzemiosło to najlepsza ochrona przed brzydotą i pospolitością

Reklama

czytaliśmy zaś w nocie zapowiadającej pokaz. Nic dziwnego więc, że na wybiegu zamiast królewiczów pojawili się stolarze, ogrodnicy czy malarze. Kroje i tkaniny prezentowane tym razem przez Dolce&Gabbana były oczywiście wspaniałe i wyrafinowane, ale nie epatowały niepotrzebnie przepychem i bogactwem. Dzianiny oraz kraciaste wełny otulały modeli, jakby włoscy projektanci spodziewali się co najmniej zimy stulecia. Na paru stylizacjach można było dostrzec napisy „fatti a mano" (wykonano ręcznie), „craftsmanship" i „artigianalità" (rzemiosło). Czy te zaklęcia ochronią Dolce&Gabbana przed brzydotą współczesnego świata? Należy wątpić, ale z pewnością sprawdziły na najlepszym od lat pokazie kolekcji na jesień i zimę 2020/21.

Reklama
Reklama
Reklama