Reklama

W muzeum Dallas Contemporary otwarła się retrospektywna wystawa kreacji Jeremy’ego Scotta. Dla każdego innego projektanta taka ekspozycja byłaby poważnym wyzwanie. Ale nie dla obecnego dyrektora kreatywnego Moschino! „Podsumować własne dokonania? Żaden problem!”, odpowiedział na zaproszenie dyrektora generalnego muzeum Petera Doroshenko. I oto jest! Zapraszamy na wyjątkową wystawę pokazująca dwadzieścia lat działalności urodzonego w Kansas City amerykańskiego projektanta.

Reklama

Modowy maksymalista

W ramach ekspozycji pokazano ponad sto kreacji Jeremy’ego Scotta. Nie zabrakło też torebek i butów. Całość udowadnia, że ostatnim słowem jakim można by opisać jego twórczość jest „minimalizm”. Wręcz przeciwnie. Scott jest prawdziwym modowym maksymalistą, obdarzonym również wielkim poczuciem humoru i… niewyparzonym językiem. A oto jeden z przykładów tej ostatniej cechy. „Odrzuciłem propozycje od Pucci, Versace, Paco Rabanne i Chloe. Mam w nosie tych producentów perfum", opowiadał tuż przed podjęciem pracy w Moschino.

Reklama

Bezczelny i utalentowany

Co tak cennego do zaproponowania ma ten amerykański projektant, że świat mody wybacza mu podobne impertynencje? Przede wszystkim bezkompromisowość. Scott ubierał modelki w torby na śmieci i swetry z czterema rękawami. Zakładał im szpilki od Louboutina o tak nierównych obcasach, że ledwo mogły się poruszać (był to jego hołd dla Marilyn Monroe, która w podobny sposób uzyskiwała swój kołyszący chód). Tworzył kolekcje inspirowane Czarnobylem, Łowcą androidów i Apokalipsą św. Jana. Projektował też kostium dla divy Muppetów - Miss Piggy. Nic dziwnego, że nazywany bywa Jeffem Koonsem świata mody. Ekspozycja Viva Avant Garde: A Jeremy Scott Retrospective w amerykańskim Dallas będzie czynna do 17 marca.

Reklama
Reklama
Reklama