Reklama

Nieznany bliżej 33-letni Amerykanin z Teksasu Daniel Roseberry pokazał swoją pierwszą kolekcję haute couture dla legendarnego domu mody Schiaparelli. Przymiotnik „legendarny” jest tu jak najbardziej na miejscu. A oto parę dowodów. Urodzona w Rzymie w 1890 roku Elsa Schiaparelli jako pierwsza zastosowała w swych wieczorowych kreacjach zamek błyskawiczny, wymyśliła opinające ciało body i już w 1931 roku uszyła suknię… z dżinsu. Po obejrzeniu jej bransoletki wykonanej z futra Meret Oppenheim stworzyła jeden z najsłynniejszych „przedmiotów surrealistycznych” czyli pokrytą futrem filiżankę. Schiaparelli przyjaźniła się z najważniejszymi awangardowymi artystami swoich czasów: Francisem Picabią, Man Ray’em i Marcelem Duchampem. Biżuterię dla jej domu mody zaprojektował m.in. rzeźbiarz Alberto Giacometti, a wzór na słynną suknię z homarem stworzył Salvador Dali. Suknia była tak piękna, że skusiła przyszłą księżną Windsoru, Amerykankę Wallis Simpson. Wystąpiła w niej nawet na fotografii w miesięcznik Vogue. Oszołomiona urodą kreacji Simpson nie zauważyła jednak, gdzie dokładnie Dali umieścił homara. A była to pozycja dość newralgiczna, bo jego ogon stanowił rodzaj dość figlarnego listka figowego. Jak się okazało, Brytyjczycy pozbawieni byli właściwego surrealistom poczucia humoru i zdjęcie to stało się jednym z powodów abdykacji jej męża, króla Edwarda VIII…

Reklama

Amerykanin w Paryżu

Dom mody Schiaparelli święcił w triumfy w latach 30. XX, a potem stopniowo chylił się ku upadkowi. Pierwszy pokaz haute couture odrodzonej marki odbył się w 2015 roku, ale jego kolejni dyrektorzy kreatywni zdawali się być przygnieceni spuścizną wielkiej założycielki. W przeciwieństwie do nich, Daniel Roseberry nie ma żadnych sentymentów. Na jego debiutanckim pokazie nie było żadnych homarów, futrzanych filiżanek i bardzo mało ukochanego przez projektantkę różu. Jedynym prawdziwie surrealistycznym elementem było to, że projektant siedział przy stole na środku wybiegu ze słuchawkami na uszach i coś podczas całego pokazu uparcie szkicował. Jeśli weźmie się więc pod uwagę, że Daniel Roseberry miał przygotowanie całej kolekcji zaledwie dwa miesiące, a dodatkowo… nie zna francuskiego trzeba uznać, że poradził sobie całkiem nieźle. Ciekawe, jak wypadnie, gdy dostanie trochę więcej czasu…

Reklama
Reklama
Reklama