Polak skazany za uprowadzenie Chloe Ayling. Modelka ujawnia szokujące kulisy porwania
„Musiałam zrobić wszystko, by się we mnie zakochał”
O porwanie modelki Chloe Ayling oskarżono Polaka, Łukasza H., który został już skazany na 16 lat więzienia we Włoszech. To, co ją spotkało opisywały media na całym świecie, ale dopiero dziś, po roku od tego przerażającego wydarzenia, Chloe zdecydowała się opowiedzieć o tym, co ją spotkało i jak udało się jej przetrwać ten koszmar.
Polak porwał modelkę Chloe Ayling we Włoszech. Ta opowiada swoją historię
W czerwcu tego roku 30-letni Polak został uznany winnego uprowadzenia Chloe Ayling. Mężczyznę skazano na 16 lat więzienia.Jej dramat zaczął się w lipcu 2017 roku. Wówczas została zaproszona do Mediolanu obietnicą wyjątkowej sesji zdjęciowej, która do skutku nie doszła. Chloe została nafaszerowana narkotykami, wepchnięta do dużej walizki, skuto ją kajdankami i wywieziono do domu na wsi.
Pierwsze dwa dni spędziła przykuta do komody. Szybko dowiedziała się, dlaczego znalazła się w tym miejscu. „To było straszne, gdy powiedział, że zostanę sprzedana jako niewolnica seksualna, chyba że znajdę 300 tysięcy euro na okup”, mówi i dodaje: „Myślałam, że wszystko, co mówi, jest prawdą, nie wątpiłam ani przez sekundę, bo tak szczegółowo odpowiadał na moje pytania”.
Chloe z czasem dostrzegła swoją szansę na ucieczkę. „Im więcej zaczynaliśmy rozmawiać, tym większa powstawała więź. Gdy zorientowałam się, że zaczyna mnie lubić, wiedziałam, że muszę to wykorzystać na swoją korzyść”, wyznała. Powoli zaczęła więc nawiązywać kontakt z porywaczem. Świadoma tego, co ją czeka, próbowała podtrzymywać z nim dobre relacje, by czuł do niej sympatię.
Ich więź stała się dla niego tak ważna, że pewnego dnia Polak zapytał ją nawet czy mogliby stworzyć związek: „Stał się podekscytowany i ciągle o tym mówił. To właśnie była reakcja, która uświadomiła mi, że muszę nadal się tak zachowywać”.
Ani przez moment nie wątpiła jednak w groźby Łukasza, który bardzo szczegółowo opisywał swoje zamiary. Dzięki jej podejściu i siły walki udało się jej przetrwać i sprawić, by mężczyzna chciał dzielić z nią życie. Polak zaproponował jej wspólną przyszłość i widać było, że cieszyła go perspektywa związku z modelką. Po sześciu dniach Łukasz H. wypuścił 20-letnią Chloe i odwiózł ją do konsulatu.
Kobieta przeżyła prawdziwy koszmar, ale nie skończył się on, gdy została wypuszczona. Nie wszyscy uwierzyli w jej dramatyczną historię. Obrona Polaka uparcie twierdziła, że porwanie było uzgodnione między stronami i upozorowane, a miało na celu zapewnienie początkującej modelce popularności. Na jej niekorzyść miałoby świadczyć to, co wydarzyło się po opuszczeniu miejsca, w którym była przetrzymywana.
Gdy mężczyzna odwiózł ją do konsulatu, ten był jeszcze zamknięty. Świadkowie widzieli porywacza i modelkę w jednym z lokali nieopodal, gdzie mieli przyjaźnie rozmawiać, śmiać się i czekać na otwarcie urzędu. Modelka twierdzi jednak, że do samego końca nie mogła mieć pewności, że faktycznie została wypuszczona.
„Musiałam zrobić wszystko, co mogłam, by się we mnie zakochał”
W rozmowie z dziennikarką BBC Chloe opowiedziała o tym, jak dziś ocenia zachowanie mężczyzny: „Wciąż nie do końca rozumiem jego motywację. Nie mogło chodzić tylko o pieniądze, bo dlaczego wybrał mnie i dodał do znajomych na Facebooku dwa lata wcześniej, więc to musiała być też obsesja”. „Musiałam zrobić wszystko, co mogłam, by się we mnie zakochał”, dodaje.
Mimo wersji wydarzeń, w którą uwierzył sąd, modelka spotkała się z krytyką w sieci. Zarzucano jej, że jak na ofiarę porwania ubiera się i zachowuje tak, jakby chciała jeszcze bardziej przykuć uwagę. Po raz pierwszy ostro i bardzo dosadnie w rozmowie z BBC odpowiedziała na zarzuty: „Ludzie oczekują, że będę cały czas płakać i zamknę się przed światem, odetnę od kamer. Mogłam tak wybrać, ale pomyślałam: w jaki sposób ma mi to pomóc wydobrzeć? Rozmawianie z innymi o tym (porwaniu - red.), bycie wśród ludzi było moim sposobem na przezwyciężenie tego i pójście do przodu”