Reklama

Sade czyli Helen Folasade Adu urodziła się 16 stycznia 1959 roku w Nigerii. Rodzice postanowili nadać jej dwa imiona, Helen z angielskiego i Folasade z nigeryjskiego. Ojcem Helen był nigeryjski wykładowca ekonomii, a matką brytyjska pielęgniarka. Rodzice poznali się podczas studiów w Londynie, i pobrali w 1955 roku, 4 lata później na świecie pojawiła się ONA. Choć próbowali sobie ułożyć życie w Nigerii, różnice kulturowe okazały się nie do pokonania. Kiedy Helen miała cztery lata, matka spakowała się i wróciła z nią i jej młodszym bratem do Anglii. Na dziewczynkę mówiono już wtedy Sade, co było skrótem od imienia Folasade. Od dziecka obcowała z klasyką czarnych dźwięków – głównie soulem i funkiem. Matka Sade mieszkała z dziećmi u swoich dziadków w Essex. To właśnie dzięki niej, słuchała dużo klasycznego soulu – Curtisa Mayfielda, Billie Holiday, Donny’ego Hathawaya i Marvina Gaye’a. Kiedy Helen była nastolatką, pracowała za barem w jednym z londyńskich klubów w weekendy. Pewnego dnia poszła zobaczyć koncert The Jacksons 5 w Rainbow Theatre.

Reklama

Byłam bardziej zafascynowana tym, co działo się na widowni niż na scenie. Okazało się, że występ przyciągnął dzieciaki, nastolatki, dorosłych i staruszków, białych i czarnych. Byłam tym poruszona. I potem zawsze też chciałam mieć taką widownię – wspominała po latach.

Moda czy muzyka?

Na początku jej pasją wcale nie był śpiew, marzyła o świecie mody. Zdecydowała się na studia w St. Martin’s School of Art, gdzie zgłębiała projektowanie mody. Przełom lat 70. i 80. należał do punkowej subkultury. Młoda dziewczyna wolała jednak bardziej elegancki styl, stawiała na minimalizm i łączenie kobiecej elegancji z męskimi formami garniturów i marynarek. Uwielbiała białe męskie koszule, krawaty, które miksowała z biżuterią i kobiecym makijażem.

Interesowały mnie wyłącznie męskie ubrania. To miała być klasyka, ale trochę przełamana, z drugim dnem. Punktem wyjścia był klasyczny element garderoby, który zmieniałam w coś bardziej awangardowego. Na swój pierwszy pokaz zaprosiłam bardzo już dojrzałych modeli, właściwie staruszków, wydawało mi się to ciekawym pomysłem – opowiada Sade.

Po skończeniu trzyletniego kursu w St. Martin’s School of Art, Sade założyła z przyjaciółką stoisko z ubraniami w Camden i tam sprzedawała swoje kolekcje. Nie był to jednak jej szczyt marzeń, nie miała smykałki sprzedawcy, była raczej twórcą, marketing był jej obcy. W modowej branży trzeba było mieć naturę bizneswoman, i tak projektować ubrania, by podobały się klientom. Sade nie potrafiła iść na taki kompromis. Dlatego zaczęła poszukiwać dla siebie nowej drogi. Przyjęła propozycję kolegów ze szkoły, którzy założyli amatorski zespół i szukali wokalistki. Zaczęła śpiewać przez przypadek. Wkrótce zaczęła być rozpoznawalna jako wokalistka w londyńskich klubach, w których zazwyczaj bawiła się w weekendy.

Pierwsze sukcesy

W tym samym czasie na londyńskiej scenie klubowej pojawił się zespół o nazwie Pride. Jego trzon stanowiło trzech muzyków – gitarzysta Stuart Matthewman, basista Paul Denman i klawiszowiec Andrew Hale. Specjalnością grupy był nowoczesny funk w stylu Prince’a. Choć muzycy radzili sobie całkiem nieźle, brakowało im frontmana lub frontwoman z prawdziwego zdarzenia. Wtedy menadżer zespołu wpadł na pomysł, by zaprosić Sade na przesłuchanie.

Odrzucili mnie, ponieważ nie potrafiłam czysto śpiewać. W gruncie rzeczy mieli rację. Ale później dotarło do mnie, że przecież Elvis też tego nie potrafił. Jakiś czas później ich menadżer przekonał grupę, że powinni dać mi jeszcze jedną szansę. Wiedział, że jestem rozpoznawalna w mieście. Przyszedł więc i ponownie zaprosił mnie na przesłuchanie. Bardzo chciałam im udowodnić, że dam radę. Poszłam – i przyjęli mnie. Tak to się zaczęło.

W 1984 nagrali pierwszy wspólny singiel Your Love Is King, który od razu trafił do pierwszej dziesiątki list przebojów. Kiedy album otrzymał nagrodę Brit Awards, na Sade zwrócili uwagę bossowie show biznesu zza oceanu. Sade nagle stała się ikoną, ucieleśnieniem aspiracji i elegancji. Była nie tylko osobowością wokalną, ale również sceniczną. Poza tym ujmowała urodą, dystansem do sukcesu i niezwykłą skromnością. Wydany w niespełna rok po debiucie album Promise od razu trafił na pierwsze miejsca list bestsellerów w Anglii i Stanach. Wielkimi hitami po obu stronach Atlantyku stały się single Never As Good As The First Time. Amerykańscy radiowcy tak pokochali Sade, że puszczali w eterze nie tylko piosenki z singli, ale też poszczególne utwory z albumu. Było to w USA bardzo rzadką praktyką. Nic więc dziwnego, że w 1986 Sade otrzymała Grammy w kategorii Najlepsza Debiutantka, a album „Promise” okazał się kolejnym multi-platynowym sukcesem.

Miłość i życie osobiste

Jej wybrankiem został reżyser filmowy, Carlos Pliego. Para wzięła ślub w 1989. Małżeństwo przetrwało jednak tylko sześć lat. Po rozwodzie, Sade zakochała się w jamajskim producencie, Bobie Morganie. Owocem tego związku jest córka wokalistki, Mickailia, która przyszła na świat w 1996. Przez pewien czas cała trójka mieszkała na Karaibach. Ostatecznie jednak Sade rozstała się z Morganem i wróciła z córką do Londynu. Wszystko to zajęło piosenkarce prawie całą dekadę, bo na scenę i do studia postanowiła powrócić dopiero w 2000.

Przez długi czas nie miałam sił, by się odciąć od mojego prywatnego życia, w którym zaszły duże zmiany. Musiałam więc poczekać na moment, w którym mogłabym poświęcić się tylko i wyłącznie pracy. Przez osiem lat czekałam na odpowiednią chwilę. Gdy urodziłam córeczkę i chciałam być przy niej, wiedziałam, że to nie czas na pracę. Kiedy zobaczyłam, że dojrzała do tego, bym mogła poświecić się pracy, zaczęłam myśleć o kolejnej płycie.

Transpłciowa córka

Gdy Mickailia została nastolatką, zaczęła źle się czuć w swoim ciele. Ostatecznie określiła siebie jako osobę transpłciową i po uzyskaniu pełnoletniości, rozpoczęła proces przemiany z kobiety w mężczyznę. Dzisiaj jest już nie Mickailią, ale Izaakiem.

Bycie matką zmieniło mnie wewnętrznie. Bycie rodzicem nie wywołuje drastycznych zmian, ale każda osoba stara się wtedy być lepsza, bo spogląda czasami na siebie właśnie oczami dziecka i wie, co powinna w sobie zmienić. Dzięki temu poprawiamy się, ale jest to przede wszystkim zmiana w nas samych. Zmieniło mnie to jako osobę. Jestem teraz bliższa osoby, którą chciałabym być. Bycie matką to duże wyzwanie.

Reklama

Sade dzisiaj kończy 62 lata, nadal wygląda pięknie i wzruszająco śpiewa o miłości, codziennej walce z rzeczywistością, cierpieniu które nas wzbogaca. Jej piosenki nadal uwodzą wrażliwością i sensualnością. Są wciąż aktualne.. Wszystkiego najlepszego Sade!

Reklama
Reklama
Reklama