Dita von Teese powraca! „Płacili mi za siedzenie w wielkiej szklance, myślę że muzyka jest znacznie trudniejsza od striptizu”.
- Agata Zych
Bywały czasy kiedy Dita von Teese przychodziła na imprezy w brylantach za pięć milionów dolarów, a płacono jej przede wszystkim za to, żeby siedziała w ogromnym kieliszku do martini, uśmiechała się i pięknie wyglądała. Projektanci mody prześcigali się w koncepcjach dotyczących jej wizerunku i projektowali dla niej ciągle nowe kreacje, a fotoreporterzy marzyli o tym, żeby spojrzała w ich stronę na dłużej niż 10 sekund. Teraz Dita von Teese wraca z inną koncepcją na siebie, z nowym pomysłem na promocję własnej osoby. Nagrywa płytę, w której ponoć obnaża się bardziej niż kiedykolwiek... Na czym polega fenomen tej postaci? Dlaczego cały czas chcemy ją oglądać? Mimo upływu lat Dita von Teese nadal utrzymuje się w świecie showbiznesu. Kobieta, która od lat grała ciałem, uwodziła wzrokiem i nie występowała publicznie no make-up, wraca z nowym wizerunkiem. Postanowiła wydać płytę i spróbować sił jako wokalistka, ponoć dopiero teraz obnaża się naprawdę, głównie dlatego że odkrywa swoją emocjonalną naturę.
„Miejscami widać pewną bezbronność, która kontrastuje z moim scenicznym wizerunkiem, pewnej siebie i szykownej kobiety. W prawdziwym życiu, nigdy nie wygłosiłabym takiej deklaracji miłości. Pewnie bym się powstrzymała”.
Kim jest Dita von Teese?
Heather Sweet, tak naprawdę nazywa się Dita von Teese. Urodziła się w latach 70. kiedy wreszcie nastały czasy kiedy prawa kobiet były coraz bardziej wyraziste i kobiety rozpoczęły etap przekraczania granic społecznych. Heather nie pochodziła z rodziny inteligenckiej, jej matka była manikiurzystką, natomiast ojciec był mechanikiem. Nie był to nowoczesny, otwarty dom, raczej konserwatywny, brakowało w nim pieniędzy ale nie brakowało bodźców, które kształtowały w Heather poczucie estetyki. Dbała o to przede wszystkim jej matka, która pokazywała jej stare filmy, muzykę z lat 30. 40. i podsuwała interesujące książki. Dita bardzo szybko zaczęła odkrywać swoje ciało, balet, na który uczęszczała wyrobił w niej poczucie, że można eksperymentować z ciałem, nie wstydziła się nagości. Najpierw podbierała ojcu "Pleyboye", potem odkryła kluby ze striptizem. W wieku 15 lat chciała iść do szkoły w samym gorsecie, w wieku 19 lat zatrudniła się w klubie go-go. Potem wymyśliła swój własny show. Często śmiała się, że płacą jej za siedzenie w wielkiej szklance. To był jej popisowy numer, pluskała się w kieliszku do martini w rozmiarze XL, ubrana w piękną bieliznę (lub nie) i perfekcyjnie wystylizowana. Mężczyźni marzyli, żeby zdjęła z siebie drogą biżuterię, a ona była mistrzynią i królową striptizu.
Muzyka trudniejsza od striptizu!
Pytanie, czy ta płyta może w jakikolwiek sposób wpłynąć na jej karierę? Czy rzeczywiście jest jej potrzebna? Bez względu na efekt, tego projektu, tak naprawdę nic jej już nie zaszkodzi. Jej umiejętności wokalne zapewne nie są zbyt efektowne, sama powiedziała że nie zamierza nikogo oszukiwać, że striptiz jest mniej stresujący niż śpiewanie. Już teraz wiadomo, że nie zobaczymy trasy koncertowej w wykonaniu Dity von Teese. Album wymyślił i skomponował Sabastian Tellier. Kiedyś gwiazda muzyki francuskiej, który przez lata nie nagrał niczego interesującego i nie pochwalił się żadną spektakularną współpracą. Aż do teraz... Jesteśmy naprawdę ciekawi, czym zaskoczy nas Dita. Kupicie płytę "królowej striptizu"?