Wiosenne tygodnie mody były pełne nieoczekiwanych zwrotów akcji. Ekstrawagancja zdetronizowała klasykę, a debiutanci wielkich graczy z branży. Modę ma być tej wiosny dobrze widać i słychać. Motto sezonu? „Fashion show” must go on. O tym, co wydarzyło się na pokazach specjalnie dla VIVA Moda pisze Marcin Świderek, szef działu mody Elle.

Reklama

Ostatni krzyk mody

Wszystkim, którzy w pandemii wróżyli światu mody sromotną klęskę, branża postanowiła w tym sezonie utrzeć nosa. Dwa lata temu nawet słynna holenderska trendwatcherka Lidewij Edelkoort głosiła, że to koniec bajkowości w modzie. Tymczasem projektanci, zarówno ci wielcy, jak i niszowi, zatęsknili za modą przez duże M. Za fantazyjnością kolekcji, pokazami ocierającymi się o spektakl i niezwykłymi gośćmi. W kuluarach mówiło się, że w końcu jest jak dawniej. Tak naprawdę jest jednak o wiele lepiej niż „dawniej”. Bo przy całej wizualnej ekscentryczności rodem sprzed dwóch dekad świat mody w końcu odrobił zaległe lekcje. Z różnorodności, etyki, dyskryminacji, kulturoznawstwa i ekologii. A efekty z dumą prezentuje tej wiosny na wybiegach.

Bella i technologia

Można śmiało powiedzieć, że look 38 z pokazu francuskiej marki Coperni to kwintesencja wiosennego sezonu. Po 37 modelkach paradujących w asymetrycznych spódnicach, kimonowych sukienkach, pudełkowych żakietach i crop topach w kwiaty na wybiegu pojawiła się prawie naga Bella Hadid. Gdy stanęła na środku sali, dwóch mężczyzn pomalowało ją białym sprayem, który po chwili zamienił się w cienką, delikatną tkaninę. Tak powstała sukienka sezonu, stworzona przez wynalazcę owego materiału doktora Manela Torresa we współpracy z projektantami marki – Sébastienem Mayerem i Arnaudem Vaillantem. Ostatni raz podobny performance miał miejsce 23 lata wcześniej, podczas pokazu Alexandra McQueena na wiosnę–lato 1999. Wówczas dwa roboty malowały na żywo artystyczne bohomazy na kreacji modelki Shalom Harlow, co oddawało zafascynowanie świata mody technologią pod koniec milenium. Dziś technika znów urzeka projektantów, co potwierdzają liczby. Według modowej wyszukiwarki TagWalk zainteresowanie tym tematem wzrosło w tym sezonie o 15 procent. I tak francuska marka Kocha swoją kolekcję konsultowała ze specjalistami z Google, a u Miu Miu na wielkim telebimie wyświetlano futurystyczne wideo stworzone przez chińską artystkę Shuang Li.

Futurystyczne malowanie sukienki na ciele Belli Hadid na pokazie Coperni.

imax.tree.com

Fantazja w dobrej formie

Ta wiosna nie jest sprzymierzeńcem klasyki. Zdetronizowało ją wszystko, co charakterystyczne, nietypowe, widoczne. Projektanci czerpią z przeszłości, ale wracają do mocnych, wyrazistych estetyk. Obserwujemy wielki comeback popularnego w latach 80. punku oraz wyznawanego dekadę później grunge’u. Liczba sylwetek na wybiegach w tych stylach wzrosła prawie trzykrotnie. Świetnie ma się błysk (dominował u Chanel czy Valentino), denim (zawładnął kolekcjami Blumarine, Courrèges i Burberry) i skóra (lansuje ją Gucci i Tod’s). Jednak nawet gdy projektanci sięgają po klasyczne tkaniny, to przerabiają je w oryginalny sposób, na przykład ozdabiając dżetami czy dekonstruując tak, aby wyglądały nietypowo. Podobnie jest z królującymi w tym sezonie przezroczystościami. Transparentne sukienki od Chanel czy Burberry miały pozornie romantyczny charakter, ale tak naprawdę kusiły, odsłaniając bieliznę. Ta także miała swoje pięć minut w tym sezonie. Noszone wysoko pin-upowe majtki prowokowały między innymi u Miu Miu i Prady, przyczyniając się do tego, że ich liczba na pokazach wzrosła o ponad połowę w porównaniu do poprzedniej wiosny. Projektanci odeszli również od połowicznych rozwiązań. Nic nie jest midi czy pośrodku. Niemal wszędzie królują skrajne długości, jak sukienki maksi i tuniki, które lansował na przykład Anthony Vaccarello u Saint Laurent oraz superkrótkie mini – konik tworzącego dla Loewe Jonathana Andersona.

Zobacz także

Pokaz Matty Bovan

imax.tree.com

Sprawdzian z ekologii

Tyle z rzeczy trywialnych. Bo od jakiegoś czasu świat mody pod wpływem globalnej presji stara się być mniej frywolny niż kiedyś. Projektanci zabierają głos w ważnych sprawach społecznych i wykorzystują narzędzie, jakim są pokazy, do komunikowania potrzebnych zmian. Najczęściej dotyczą one kwestii ochrony środowiska. Dziś o problemie sygnalizuje na przykład J. W. Anderson, ubierając modelki w sukienki przypominające plastikowe folie na rybki oraz ozdabiając ubrania w nadruki planety. Marka Botter weszła we współpracę z firmą Notpla produkującą ekologiczne opakowania, a modelkom zamiast torebek wręczyła wielkie kostki lodu zawieszone na uchwytach. Z kolei podczas pokazu duńskiej marki Cecilie Bahnsen na środku wybiegu rozstawiono szklanki pełne wody, co miało nawiązywać do jej niedoborów na świecie. Nic dziwnego, że modowe brandy zwracają na to uwagę. W końcu to przemysł odzieżowy odpowiada za 20 procent globalnego zużycia H2O. Niestety jest też liderem w kwestii marnotrawstwa zapasów. Co ciekawe, do zmiany w tej kwestii najbardziej poczuwają się młodzi projektanci, jak Francuzka Marine Serre, która swoje kolekcje tworzy w duchu recyklingu. Tę ostatnią wykonała w większości z ubrań, które zostały już wyprodukowane. Ale prym w temacie ekologii, jak co sezon, wiedzie Brytyjka Stella McCartney. Aż 87 procent jej najnowszych projektów powstało z tkanin przyjaznych środowisku.

Reklama

Ciąg dalszy artykułu o nowym sezonie i zmianach w świecie mody przeczytasz w najnowszym wydaniu VIVA! Moda.

Reklama
Reklama
Reklama