Reklama

Jedna z najpiękniejszych Polek. Po 30 latach wraca do świata mody. Dojrzalsza, bogatsza wewnętrznie i… piękniejsza. „Styl, który kocham, odkryłam w okolicach czterdziestki. Dopiero wtedy poczułam siebie. To było olśnienie. Zaczęłam bawić się modą…”, mówi Bogna Sworowska.

Reklama

Na wybiegach i w reklamach triumfuje „srebrna fala”. Wróciły top modelki z lat 90. Naomi Campbell, Linda Evangelista, Cindy Crawford i… Ty! Modne stały się dojrzałość, charyzma i srebrne włosy.

Nie śmiałabym się porównywać do top modelek, bo one były jedyne, wyjątkowe. Wszyscy na świecie znają te imiona i nazwiska. Ich powrót do modelingu jest triumfem kobiecości. Dojrzałość stała się atutem, doświadczenie siłą, a twarz pokryta zmarszczkami cenną i wiarygodną mapą życia. Przez lata pracy jako marketingowiec i PR-owiec słyszałam pytania, dlaczego produkty przeznaczone dla kobiet 40-, 50-, 60-letnich reklamują 20-latki? Ta zmiana ma ogromny wpływ na lepszą samoocenę kobiet, ich poczucie własnej wartości. Udowadnia, że srebrne modelki są piękne, kobiece. Są, istnieją! Cudowniejsze i bogatsze intelektualnie. Tajemnicze i zmysłowe. Kobiety, które z lękiem wchodzą w srebrny wiek, patrzą na nie, podziwiają i myślą: „Ja też mogę zacząć od początku. Nie to małżeństwo, będę sama lub poznam kogoś, kto odwzajemni miłość. Nie ta praca, znajdę lepszą. Nie to miejsce, wyjadę…”. Nie bójmy się ryzykować, zaczynać od nowa. Bez kompleksów.

Caroline Grzelak/Art Faces

Piękny przekaz: dobry styl i piękno są ponadczasowe. Kiedy po 30 latach stanęłaś przed obiektywem aparatu, poczułaś dreszczyk emocji?

Mało powiedziane! Na pierwszej sesji byłam przerażona na maksa, spocona, serce mi biło jak oszalałe, miałam gonitwę myśli. A kiedy zobaczyłam zdjęcia… przeżyłam szok. Nie chodzi o to, że porównywałam siebie do 25-letniej Bogny Sworowskiej, pięknie wystylizowanej na okładkach magazynów. Po prostu zobaczyłam na nich starszą modelkę. I to byłam ja! Zaangażowano mnie do tej kampanii, bo mam siwe włosy i zmarszczki, więc nikt ich nie ukrywał, nie retuszował, tylko… podkreślał. Było mi ciężko, parę razy nawet się popłakałam. Musiałam dać sobie czas, żeby ochłonąć, przemyśleć temat. Złapać dystans. Polubić siebie na nowo. Nauczyć się patrzeć w lustro bez zastanawiania się: „Gdzie jest tamta Bogna?”. Szalenie mi w tym pomogła moja agencja matka Selective, szczególnie przyjaciele Marcin Cejrowski i Mateusz Rogenbuk. Coachowali mnie, razem ze mną oswajali moją dojrzałość. Powtarzali: „Nadal jesteś piękna, tylko tego nie widzisz. Klient płaci właśnie za twoje srebrne włosy i zmarszczki. Płaci za twoje naturalne piękno”. Bardzo im jestem wdzięczna za to wsparcie.

Coco Chanel powtarzała: „W wieku 20 lat masz twarz, jaką dała ci natura, w wieku 30 – jaką wyrzeźbiło ci życie, a po 50 – na jaką sobie zasłużyłaś”.

W punkt! Z kobiecej twarzy można czytać jak z otwartej książki. Codziennie widuję piękne, dojrzałe kobiety, emanujące radością życia, pewne siebie. Widzę też kobiety, które mają na twarzy wypisane żal, smutek, frustrację. Nie lubię słowa starość. Uważam, że jestem w młodo-średnim wieku i dojrzewam. Nienawidzę, jak ktoś mówi: „O, fajnie wygląda jak na swoje lata”. Co to za szuflady, oceny?! Mam 57 lat i czuję się najlepiej w swoim życiu, mam superenergię, radość, dystans do siebie. To jest oczywiście wynik ciężkiej pracy nad sobą. Okres menopauzy był dla mnie szalenie trudny, ale szybko zaczęłam szukać pomocy. Przebadałam się, zasięgnęłam rady lekarzy specjalistów, skorzystałam z możliwości, które daje medycyna, w tym wypadku z HTZ, i po pewnym czasie poczułam się o niebo lepiej. To jest codzienny wysiłek, nikt inny za nas tego nie zrobi. Ale warto! Od lat nie farbuję włosów. Wczoraj w Paryżu na castingu do dużej kampanii reklamowej przedstawiciel marki zapytał, jak ja się z tym czuję. Kiedy podjęłam decyzję? „Przecież jesteś jeszcze młoda”, dodał. Znajome mówią, że jestem nienormalna. Opieprzają mnie: „Po cholerę ty się tak postarzasz?! Zrób sobie jakiś kolor! Z tą siwizną wyglądasz 15 lat starzej!”.

Caroline Grzelak/Art Faces

Nie zgadzam się! Wręcz przeciwnie, wyglądasz fantastycznie.

Dziękuję! Przyjaciółki też mnie wspierają. Wyglądam tak, jak mnie natura stworzyła. Posiwiałam lata temu, po traumatycznych przeżyciach, i to jest mój naturalny kolor. Oswoiłam go, ale jeśli za miesiąc wpadnie mi do głowy pomysł, żeby zafarbować włosy na rudo, będę ruda. Najważniejsze, żeby akceptować siebie. Na przykład swoje piersi, których nie poprawiłam po karmieniu, ale karmiłam 15 miesięcy i jestem przeszczęśliwa, że mój syn jest silny i zdrowy. A cycki są, jakie są (śmiech). Na razie dobrze się z nimi czuję. Jeśli postanowię kiedyś je „zrobić”, to po prostu zrobię. Jeśli stwierdzę, że wkurza mnie owal mojej twarzy, to go sobie poprawię. Jestem za tym, żeby z rozsądkiem i umiarem korzystać z pomocy medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej. Przestałam bać się ocen, komentarzy. Czuję się wolna.

Znam ten stan. To cudowne uczucie.

Życie nas, kobiet, byłoby milion razy łatwiejsze, gdybyśmy były wobec siebie szczere i wspierające. Mówmy prawdę, nie pozwalajmy, żeby przyjaciółka się ośmieszała: „Kocham cię, ale załóż inny stanik”. „Jesteś śliczna, ale nie w tej sukience”. Wszystko można powiedzieć z subtelnością. Aneta Kręglicka potrafiła zadzwonić do mnie 10 razy: „Bodzia, wyglądasz pięknie, ale nie mogę patrzeć na twoje włosy. Dam ci mojego fryzjera, nawet za niego zapłacę, tylko zmień ten złoty blond!”. Tak długo mnie urabiała, że w końcu uległam. Kiedy zdjęłam farbę z całości i zrobiliśmy tylko pasemka, i zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, złapałam za telefon: „Jesteś mistrzynią. Miałaś rację!”. Otaczajmy się ludźmi, którzy są dla nas życzliwi, dobrzy. Musiałam dorosnąć do tego, żeby wyrzucić ze swojego otoczenia toksyczne osoby. Moje przyjaciółki są pięknymi, mądrymi, cudownymi kobietami. W ich towarzystwie czuję się dowartościowana. Chwalmy się! Na ulicy, w kawiarni potrafię obcej kobiecie powiedzieć: „Boże, jak pięknie pani pachnie” albo „Wspaniała ta pani sukienka”. Kiedy widzę blask w ich oczach, czuję szczęście. W młodości ubieramy się, żeby wzbudzić zainteresowanie. Teraz ubieram się dla siebie, ale kiedy ktoś to zauważy i powie: „Ale zarąbiście wyglądasz”, uśmiecham się całą sobą, że mój styl może kogoś inspirować.

Caroline Grzelak/Art Faces
Reklama

Dalszy ciąg wywiadu do przeczytania w najnowszym wydaniu magazynu VIVA! MODA.

Caroline Grzelak/Art Faces
Reklama
Reklama
Reklama