Maria Rotkiel: „Dziecko, które jest otoczone intensywnymi bodźcami, niekoniecznie będzie się świetnie rozwijać…”
Psycholożka i terapeutka o tym, jaki wpływ na dzieci mają kolory!
- Redakcja VIVA!
Jaki wpływ na nasze samopoczucie i wybory mają kolory? Psycholożka Maria Rotkiel tłumaczy, jak dobierać kolory w otoczeniu dziecka. „Niezależnie, czy ktoś ma 12 miesięcy, 12 lat czy 42 – kącik do spania i wypoczynku zawsze powinien być stonowany”, mówi w rozmowie z Beatą Nowicką ekspertka, która ma sześcioletniego syna.
ZOBACZ TAKŻE: Maria Rotkiel o tym, jak kształtować w dzieciach pewność siebie.
- Wierzy Pani w moc kolorów?
Oczywiście. Istnieją naukowe badania, które udowadniają, że kolory mają wpływ na nasze samopoczucie, nasze wybory, wzorce zachowań oraz że te preferencje kolorystyczne dużo o nas mówią. Zainteresowanych odsyłam do publikacji Jennifer Aaker, psycholog społecznej i profesor marketingu na Uniwersytecie Stanforda. Bardzo ciekawie o tym pisze. Ogólna zasada jest taka, że barwy ciepłe działają pobudzająco, a zimne wyciszają i relaksują.
– Jaki jest Pani ulubiony kolor?
Niebieski. Jestem i mało oryginalna, i konformistyczna, ponieważ z badań wynika, że jest to kolor najbardziej popularny. Budzi zaufanie. Znamy około 111 odcieni niebieskiego. Podobno osoby, które go wybierają, cechuje pewność siebie. Niebieski zmniejsza apetyt. Nie powinno się go używać w restauracjach czy w reklamach i promocji produktów żywieniowych. Za to można go wykorzystać w warunkach domowych, gdy chcemy zapanować nad apetytem. Jest również kojarzony z równowagą, lojalnością i empatią, a także – co ciekawe – mimo że jest to barwa zimna, z duchowością.
– A jaki kolor najbardziej lubi Pani synek?
Też niebieski (śmiech). Ale pokój mojego synka urządziłam na zielono. Lubię psychologię koloru i traktuję ją poważnie. Uważam, że stylistyka naszego otoczenia ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie. Od ponad 20 lat i prywatnie, i w swojej pracy stosuję bardzo proste narzędzia zarządzania nastrojem, bo wiem z własnego doświadczenia, że prostymi sposobami jesteśmy w stanie w znacznym stopniu wpływać na własny nastrój, kondycję psychiczną. Ważny jest kolor, zapach, a nawet struktura tkanin.
– Skąd ta zieleń w pokoju synka?
Gdybyśmy poszperali w badaniach, okazałoby się, że zieleń najbardziej kojarzy się z relaksem, wyciszeniem. Jest kolorem spokoju, odnowy i odrodzenia. Zielony jest symbolem zdrowia psychicznego i fizycznego, bo jest kolorem dominującym w przyrodzie. Na indywidualne preferencje kolorystyczne składają się między innymi nasze doświadczenia. Jeśli pozytywnie kojarzymy jakąś kolorystykę, będziemy ją preferować. Mój synek lubi zielony, bo lubi swój pokój, swój dom. Natomiast gdy sam coś wybiera, są to również rzeczy w kolorze niebieskim.
– Co konkretnie w pokoju Pani synka jest zielone?
Fronty mebli, szafki, biureczko, ma również zielone dodatki oraz szare tło. Nasz salon ma barwy szaro-niebieskie, a w mojej sypialni dominuje szary, srebrny i niebieski.
– Ten szary nieco mnie zdziwił, kojarzy mi się ze smutkiem.
Niesłusznie. W marketingu i biznesie szary często używany jest do podkreślenia sukcesu i doświadczenia. To kolor związany z elegancją. Jest często wybierany przez marki, które reprezentują klasyczne wartości, na przykład marki samochodów, biżuterii. Szary jest kolorem dość neutralnym, dlatego świetnie sprawdza się jako tło w pomieszczeniach czy baza w garderobie. Lubię szarość jako dodatek, ale trzeba z nią uważać, bo przez swoją neutralność może stać się nudna. Szary jest doskonałą bazą do tego, żeby w zależności od samopoczucia i potrzeb uzupełniać ją i uatrakcyjniać kolorowymi dodatkami. Można się tym świetnie bawić, zwłaszcza przy urządzaniu wnętrz. Raczej nie będziemy co roku wymieniać kanapy i foteli, no chyba że ktoś jest milionerem, ja, niestety, nie jestem (śmiech). Mam szare kanapy, fotele i krzesła, natomiast gram kolorowymi dodatkami: poduszkami, kocami, obrusami, zasłonami. Pamiętajmy o tym, że mocno kolorowe ubrania i pomieszczenia w dłuższej perspektywie mogą nas przeciążać emocjonalnie.
– Ja uwielbiam różowy i czerwony. Mam jednak wątpliwości, czy różowy nie jest kolorem infantylnym?
Absolutnie nie. Różowy to jest kolor związany z uprzejmością. Z naturalnością, wdziękiem i romantycznością. Ta barwa kojarzy się z pierwotną witalnością. Czyli energią życia, spontanicznością. Róż symbolizuje radość życia. To bardzo sympatyczny, przyjazny kolor. Ja uwielbiam pudrowy róż, mam mnóstwo stylizacji w tym kolorze, bo daje mi dużo energii i pozytywnego nastawienia do rzeczywistości.
– A czerwony?
Czerwony z kolei jest kolorem dojrzałym. Obok niebieskiego jest najczęściej używany w marketingu. Czerwień skutecznie przyciąga wzrok, uwagę. Badania pokazują, że przyśpiesza tętno. W związku z tym wpływa na szybkość podejmowania decyzji, co jest bardzo ciekawe. Czerwony jest uważany za sygnał alarmowy. Czerwone światło znaczy „stój”, zwróćmy uwagę. To jest kolor, który nas ostrzega przed niebezpieczeństwem. Ma nas uchronić, zmobilizować, sprężyć do działania w chwili zagrożenia.
– Powiedziała Pani, że kolory są dla nas sygnałem.
Sygnałem, który może uruchomić jakieś skojarzenia, pewne schematy zachowań. Kolory są komunikatem wychodzącym od otoczenia. My te komunikaty mamy zakodowane kulturowo. Na przykład w naszym kręgu kulturowym czerń kojarzy się z żałobą. W innym z żałobą kojarzy się biel. To, w jaki sposób wpłynie na nas konkretny kolor, zależy od czynników kulturowych, od naszych skojarzeń oraz dziedzictwa. A także od naszych osobistych preferencji związanych z osobowością i temperamentem.
– Czyli to, jak wyglądamy, jakie mamy kolory na sobie, jest dla naszego otoczenia konkretnym komunikatem?
Jak najbardziej. Proszę sobie wyobrazić, że jest pani na wykładzie osoby, która jest bardzo bogato, ciekawie i kolorowo ubrana. Zamiast skupiać się na tym, co ona mówi, to pani studiuje jej wygląd. Nasza podzielność uwagi to jest mit. Nasza uwaga działa trochę jak snop światła w ciemności. Możemy skoncentrować się w danym momencie na jednej czynności poznawczej. Albo kogoś uważnie słuchamy, albo wnikliwie badamy wzrokiem jego wygląd. Stąd logiczny wniosek, że jeśli chcemy się wyciszyć i skoncentrować, należy zadbać o harmonię w naszej sypialni i gabinecie do pracy. A dla osób, które występują publicznie, polecane są proste stylizacje w stonowanych kolorach: błękitnym, niebieskim czy szarym, które nie mają zbyt wielu elementów.
– Nasze dzieci mają naturalną skłonność do wybierania żywych, radosnych kolorów?
Te preferencje są indywidualną sprawą. Pamiętajmy, że tuż po urodzeniu nie widzimy dobrze kolorów. Ta umiejętność pojawia się z czasem. Dopiero między 3. a 6. miesiącem życia dziecko zaczyna rozróżniać kolory. Dla wystroju pokoików malutkich kilkutygodniowych czy kilkumiesięcznych dzieci sugeruje się spokojniejsze tonacje. Natomiast kiedy dziecko kończy 12 miesięcy, stymulacja otoczenia ma większe znaczenie i kolory zaczynają odgrywać bardzo ważną rolę. Zawsze jednak kącik do spania czy miejsce do wypoczynku, niezależnie, czy ktoś ma 12 miesięcy, 12 lat czy 42 lata, powinny być stonowane. Ważna jest ściana, na którą patrzymy. Jej kolor powinien uspokajać oczy.
– A miejsce do zabawy?
Miejsce zabawy, która jest aktywnością bardzo rozwojową, powinno być kolorowe. Dzieci uwielbiają intensywne bodźce. Wszystko, co miga, wydaje dźwięki, ma soczyste barwy, będzie atrakcyjniejsze.
– W kolorze szarym czy białym dziecko szybciej zacznie się nudzić?
Dzięki doświadczeniom pracy w systemie Montessori wiemy, że uboga stymulacja mobilizuje dzieci do tego, że stają się aktywniejsze w eksploracji otoczenia. Dziecko, które jest otoczone intensywnymi i bogatymi bodźcami, niekoniecznie będzie się świetnie rozwijać. Duża ilość bodźców może rozleniwiać. Moim zdaniem najlepsza jest równowaga. Dzieci znakomicie potrafią bawić się piaskiem, glinką, drewnianymi klockami w naturalnym kolorze, bo to wspaniale uruchamia wyobraźnię. To jak z telewizją i książkami. Kiedy dziecko czyta książkę, musi stworzyć ten świat w swojej głowie. Telewizja podaje dziecku gotowe obrazy. Podobnie jest z zabawkami. Zawsze starałam się, żeby mój syn miał również zabawki, które na swój użytek nazywam „zabawkami Montessori”: proste formy, faktury, barwy. Teraz pojawiły się fajne zabawki, które przypominają te z mojego dzieciństwa w latach 70.: gałganki, szmaciane laleczki, drewniane klocki. Oczywiście Adaś miał też zabawki kolorowe i piszczące.
– Zawsze podkreśla Pani, że równowaga jest najważniejsza. Czym Adaś najbardziej lubi się bawić?
Mój syn, który – nie ukrywam – ma dużo zabawek, mniej więcej rok temu, kiedy skończył 6 lat, przestał bawić się większością z nich. Teraz woli zabawki, które on sam nazywa „dorosłymi”. To są figurki superbohaterów, którymi odtwarza różne sceny z książek albo z filmów. Proszę zwrócić uwagę, że dzieci bawią się zabawkami, które odpowiadają ich zdolnościom. Mój synek, po mamusi, nie ma zdolności manualnych, w związku z tym mało maluje, rysuje i nie lubi bawić się drobnymi elementami. Nigdy mu nie narzucam, czym ma się bawić.
– A co syn lubi robić z Panią?
Zabawy, które moim zdaniem są pożyteczne dla obu stron, to zabawy, w których rodzic również bawi się dobrze. My dużo gramy: w warcaby, gry planszowe, gry zręcznościowe. Mój syn – i tu się pochwalę – uczy mnie grać w szachy! Co prawda uważa, że idzie mi to kiepsko (śmiech). Ostatnio usłyszałam: „Oj, mamo, nie jesteś zbyt zdolna”. Gry to doskonała alternatywa dla telewizora. Nie miejmy złudzeń, wszystkie dzieci ciągnie do ekranu, ja również pozwalam synowi oglądać bajki. Od kilku miesięcy Adaś ma też swój komputer. Jestem bardzo dumna, że sam potrafi wyważyć, kiedy i ile z tych mediów korzysta. Myślę, że to jest rezultat sześciu lat mojej pracy.
– Czy dziecko można nauczyć gustu, dobrego smaku?
Dzięki rozwojowi neurologii i badań genetycznych wiemy, że przychodzimy na świat z pewnymi preferencjami. One nakładają się na nasze wychowanie. Wychowanie w psychologii ma ogromne znaczenie. To, w jakim środowisku dorasta dziecko, jakimi kolorami jest otaczane, jakie są mu wpojone wartości, ma na nie niebagatelny wpływ. U mnie w domu jest czysto, panuje porządek, oczywiście z nielicznymi wyjątkami. Panuje w nim harmonia. Uczę syna, że dom w rozumieniu tego, co nas otacza, nasza przestrzeń ma dla nas znaczenie i widzę, że on już do tego przywiązuje wagę. Gust i umiejętność łączenia stylów to kwestia naszego wychowania. Ale poprzez wychowanie mam na myśli również oddziaływanie społeczne. Środowisko, do którego trafia nasze dziecko: przedszkole, szkoła, grupa rówieśnicza. I podróże, podczas których dziecko ma sposobność podziwiać różnorodność i piękno świata, ma kontakt z naturą.
– I ze sztuką?
Oczywiście. Sztuka to są kolory, one będą miały ogromny wpływ na jego gust, preferencje. Człowiek wychowany w ubogim środowisku musi włożyć dużo wysiłku w to, żeby być poznawczo i intelektualnie otwartym na uczenie się. Ktoś, kto wychowuje się w bogatym środowisku, ma łatwiejszą sytuację, bo tylko dokonuje wyboru, co mu się bardzo podoba, a co nie. To z kolei jest uwarunkowane jego doświadczeniami i temperamentem. Z cechami temperamentu w dużej mierze się rodzimy.
– Gdy Adaś poszedł do zerówki i zmierzył się z nowym środowiskiem, co miało na niego największy wpływ?
Dużo rzeczy zaskoczyło mnie pozytywnie. Na przykład to, jak szybko się uczy. Nigdy nie wątpiłam, że to jest inteligentny i mądry chłopiec, natomiast szybkość rozumienia i przyswajania wiedzy przez mojego syna jest dla mnie urokliwym i bardzo przyjemnym do obserwowania mechanizmem. Na przykład fakt, że nauczył się grać w szachy, nauczył się pisać i czytać. Cieszę się ogromnie, że oprócz mamy znalazł nowe autorytety. To jest dla dziecka szalenie ważne, że otacza się innymi osobami, które mają na niego wpływ. Cieszę się, że tymi autorytetami są jego trenerzy, osoby ze świata sportu. Mój syn gra w piłkę, trenuje sztuki walki. Jego trenerzy mu imponują, są jego mentorami, osobami, którym ufa, od których dużo się uczy. To jest szalenie ważne, żeby umieć stopniowo oddawać dziecko światu.
– Bo dziecko nie należy do nas? To jest raczej stwierdzenie, a nie pytanie.
Oczywiście. Ten proces powinien zaczynać się już przy pierwszych kontaktach społecznych, kiedy w życiu dziecka pojawiają się ulubiona koleżanka, kolega, pierwszy przyjaciel, ukochana pani nauczycielka, trener. Dziecko z wnikliwością i uwagą wchodzi w ten nowy świat, potrafi z niego czerpać. Obserwowanie tego jest fenomenalnym doświadczeniem dla rodziców. Dla mnie osobiście bardzo ważnym, bo widząc Adasia w nowym środowisku, wiem, że nie przesadziłam z nadopiekuńczością, a przez moment miałam takie obawy.
– Jak każda z mam.
Pamiętam, jak pierwszy raz poszliśmy do szkoły Adasia. Chciałam, żeby zobaczył budynek, mógł się rozejrzeć w środku, i Adaś powiedział: „Mamo, jak tu jest ładnie i kolorowo”. Faktycznie szkoła Adasia jest przyjaznym miejscem: na ścianach wiszą rysunki, są kwiaty, ładne dekoracje, ale wszystko jest zrównoważone i spójne. W odcieniach niebieskości, błękitu, zieleni i różu. To ma ogromne znaczenie, bo takie otoczenie będzie bardzo pozytywnie wpływało na dzieci. Dzieci w tej przestrzeni będą czuły się bezpiecznie.
– Jak tę harmonię wprowadzić w ich domowe życie?
Starsze dzieci, ponaddwuletnie, bardzo często same nam podpowiadają. Na przykład same usuwają ze swojego otoczenia przedmioty, które je męczą, drażnią. Z pewnością każda z mam nieraz zaobserwowała, że jej dziecko nie lubi jakiejś zabawki. Pamiętam, że Adaś miał robota, który wydawał bardzo dużo głośnych dźwięków. Gdy mój synek był mały, przestraszył się tej zabawki, więc ją schowałam. Do tej pory jej nie lubi. Fajnym pomysłem jest schowanie części zabawek do pudełek. Raz na dwa miesiące możemy je wyjmować i wymieniać. Gdy zabawek jest za dużo, dziecko nie do końca wie, co wybrać, czuje się przytłoczone, znudzone. Dzieci przestymulowane bodźcami, kolorami są rozdrażnione, zaczynają płakać. To łatwo zauważyć. Najważniejsze to obserwować swoje dziecko, ono wiele rzeczy nam podpowiada, nawet jak jeszcze nie potrafi mówić.
Rozmawiała Beata Nowicka
ZOBACZ TAKŻE: Robert El Gendy zdradza dlaczego zawsze chciał mieć dużą rodzinę…
Właśnie zostałaś mamą, a może akurat czekasz na swoje maleństwo? Koniecznie zajrzyj do magazynu „VIVA!Mama”.