Reklama

Od czasu polskich eliminacji do Konkursu Piosenki Eurowizji życie Justyny Steczkowskiej nabrało tempa. "Dla mnie jako artystki ten konkurs zmienił trochę spraw muzycznych na lepsze. Młodzi ludzie szukają moich piosenek. Wśród fanów Eurowizji w Europie jest dużo zachwytów nad moimi płytami z różnych lat. Szczególnie nad „Animą” i „Marią Magdaleną”, która jest cała w języku angielskim. Gdyby nie Eurowizja, nie miałabym szansy dotrzeć do tylu nowych słuchaczy. Nie dysponuję budżetem, który pozwalałby mi na tak spektakularną promocję", mówi Katarzynie Piątkowskiej. Dwukrotnie wzrosła liczba odsłon jej utworów na muzycznych platformach streamingowych. Artystka zaczęła nagrywać filmy na Tik Toku, podbiła serca młodych ludzi. A jesienią rusza w trasę pt. "Era Czarodoro". Mówi, że jest w pięknym momencie życia.

Reklama

W rozmowie z dziennikarką VIVY! Justyna Steczkowska zdradziła, co podkusiło ją do wzięcia udziału w Eurowizji? Jak wspomina czas polskich eliminacji? Artystka zdradza nam, jakie emocje towarzyszą jej na krótko przed wyjazdem do Bazylei, gdzie z piosenką "Gaja" będzie reprezentowała Polskę w Konkursie Piosenki Eurowizji 2025. Czy nie obawia się porażki?

TYLKO W VIVIE!: Trzymała mamę za rękę do końca. Justyna Steczkowska zdradza, co powiedziała jej na pożegnanie

Justyna Steczkowska o udziale w Konkursie Eurowizji 2025

Dlaczego Ty, artystka z takim dorobkiem, zdecydowałaś się na udział w Eurowizji? Jeszcze kilka lat temu mówiłaś, że nie jest Ci to do niczego potrzebne.
Z dwóch powodów. Po pierwsze, zależy mi na tym, żeby moja najnowsza płyta „Witch Tarohoro” dotarła do jak największej liczby ludzi. Od lat opowiadam w swojej muzyce o człowieku w kontekście wszechświata. To dla mnie ważne. Dla mnie muzyka to nie tylko rozrywka. Zawsze szukam w niej głębszych emocji i ważnych słów. Udział w Eurowizji pomógł mi dotrzeć do większego grona odbiorców, a to mnie cieszy. I to bardzo! Poza tym Eurowizja się zmieniła. To dziś świetne widowisko, telewizyjny show na najwyższym poziomie. Przyznaję jednak, że polskie eliminacje były dla mnie bardzo stresujące.

Dlaczego?
Bo stanęłam w szranki z artystami młodszymi o ćwierć wieku (śmiech).

Czy to nie jest konkurs właśnie dla młodych, którzy nie mają jeszcze takiego dorobku jak Ty? Na własne życzenie wystawiasz się na oceny.
Historia pokazuje, że na Eurowizji próbowali swoich sił twórcy na różnych etapach kariery. Ja po prostu chciałam przypomnieć ludziom, że od 30 lat pracuję głównie jako artysta muzyk. Nagrałam wiele płyt, z czego 19 to albumy autorskie. Moja muzyka nie mieści się w formacie komercyjnych stacji radiowych, więc wiele osób zatrzymało się na „Dziewczynie szamana”. Pomyślałam więc: Niech Eurowizja da tym piosenkom drugie życie. I w dużej mierze się udało. Młode pokolenie sięga po moje utwory. To jest cudowne! Wielkie dzięki.

Piosenka „Gaja”, którą zaśpiewasz w Bazylei, pochodzi z Twojej najnowszej płyty „Witch Tarohoro”. Dlaczego wybrałaś akurat ją?
Zapytałam o to moich słuchaczy i przyjaciół. Zaprosiłam ich do studia Luxarte – byli tam fani, dziennikarze i moja rodzina. Ksenia, dziewczyna Leona, jest z Białorusi. Mówi dobrze po polsku, ale żeby zrozumieć poetycki tekst, musi go przeczytać. I wtedy powiedziała: „Wiesz, nie wszystko zrozumiałam, ale miałam ciary, jak słuchałam »Gai«”. I właśnie o to chodzi! Ludzie nie muszą rozumieć każdego słowa, jeśli trafiasz do nich emocjami. To przecież muzyka! Większość ludzi usłyszy tę piosenkę po raz pierwszy i właśnie w sposób emocjonalny ją odbierze. Czy spodoba się wystarczającej ilości publiczności, żeby trafić do pierwszej dziesiątki? To się okaże już 17 maja. [...]

Justyna Steczkowska, VIVA! 8/2025.
Justyna Steczkowska, VIVA! 8/2025. Fot. Julia Fortuńska

Fani Eurowizji zobaczyli Twój występ w trakcie eliminacji i…
I w 99,9 procentach otrzymałam pozytywne, czasem nawet pełne zachwytów recenzje. Internet zapłonął (śmiech) i zaczął żyć swoim życiem. O dziewczynie z Polski zrobiło się głośno. To zostaje tam na zawsze. Eurowizję obejrzy około 200 milionów ludzi. To bardzo dużo, a ja jestem częścią tego widowiska. Wow! [...]

Udział w konkursie niesie ze sobą szansę na sukces, ale też ryzyko porażki.
Jestem gotowa na jedno i drugie (śmiech).

Może będzie z Tobą tak, jak w programie „Szansa na sukces”, w którym dawno temu wzięłaś udział. Tam też wygrałaś dopiero za drugim razem. W Eurowizji też już brałaś udział 30 lat temu.
Może… Do dwóch razy sztuka. Dwójka to moja liczba, w numerologii jestem jedenastką, a jeden i jeden daje dwa (śmiech).

Kiedy wpadłaś na pomysł udziału w Eurowizji?
Około dwóch lat temu. Pomyślałam wtedy: Mam swoje sukcesy – sześć Fryderyków, dwa Wiktory, Karolinkę, Bursztynowego Słowika, całą półkę różnych statuetek i dyplomów, więc co mam do stracenia? Rozmawiałam też o tym z moimi producentami płyty „Witch Tarohoro”, czyli hotelem Torino. I wszyscy stwierdziliśmy, że to dobry pomysł.

Masz nawet brązowy medal Gloria Artis…

No tak… Przypomniałaś mi! Najważniejsze, że jestem niezależna w swojej twórczości. Sama jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Nie mam nad sobą wytwórni i idę swoją drogą. I jeśli wygram – wspaniale. Jeśli nie – też w porządku.

Dopuszczasz do siebie taką myśl?

Mam chwilowo głowę zajętą innymi myślami (śmiech). Jestem dumna, że reprezentuję nasz kraj, i wdzięczna za zaufanie. Nigdy Eurowizji nie wygraliśmy, dlatego rozumiem oczekiwania wielu ludzi wobec mnie. Ale czy ja jestem od tego, żeby spełniać oczekiwania innych ludzi? Nie… Ani ja, ani ty, ani my (śmiech). Każdy ma swoją drogę do przejścia i prawo wyboru. Po prostu staram się każdego dnia zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby jak najlepiej zaprezentować swój kraj. Mam nadzieję, że będziemy w pierwszej dziesiątce, żeby nie było wstydu (śmiech).

TYLKO NA VIVA.PL: Blanka o Justynie Steczkowskiej: „Zazdroszczę jej!”. Mówi o problemach ze swoim występem na Eurowizji

Mówisz o pierwszej dziesiątce, ale na pewno marzysz o zwycięstwie.

Jak każdy artysta. Ale to nie jest sport. Nawet przegranej towarzyszą dobre emocje, jak to w muzyce.

Jak znosisz porażki?

Porażki są wpisane w życie twórcy. Emocjonalne, artystyczne, finansowe. To trochę jak budowanie domu z cegieł – a większość z nich to właśnie porażki. Ale każda uczy. Każda prowadzi gdzieś dalej. Sukces niewiele cię uczy. Bywa też, że dla niektórych staje się trampoliną do upadku. A jeśli masz w sobie pasję, nie masz wyboru. Ona cię motywuje, nawet jak zaliczasz porażki, wstajesz, bo całym sobą czujesz i wiesz, że to twoja droga.

Reklama

Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 24 kwietnia 2025 roku.

Justyna Steczkowska, VIVA! 8/2025.
Justyna Steczkowska, VIVA! 8/2025. Fot. Julia Fortuńska
Justyna Steczkowska okładka
Fot. Julia Fortuńska
Reklama
Reklama
Reklama