Rodzina jest jej siłą, tak wychowuje córki. Małgorzata Socha o sile kobiecości
„Wierzę w kobiecą solidarność”, podkreśla aktorka
Odnosi kolejne sukcesy, inspiruje, rodzina jest jej siłą. Dzięki roli ambasadorki akcji „My Barbie Story” pokazuje różne odcienie kobiecości i przełamuje społeczne tabu. Małgorzata Socha w intymnej rozmowie z Katarzyną Piątkowską mówi o wychowaniu dzieci i swojej misji, jaką jest pokazywanie różnorodności.
Małgorzata Socha o córkach i sile kobiecości
– W domu jesteś zasadnicza?
Dużo bardziej niż w pracy. Kocham bycie mamą, ale przyznaję bez bicia, że lubię też to, że mogę wyjść z domu i być aktorką.
– Wiele kobiet na świecie nie ma takiej możliwości.
Dlatego zdecydowałam się wesprzeć projekt „My Barbie Story”. W 65. rocznicę powstania lalki Barbie firma Mattel wydała książkę, w której 108 osób z całego świata opowiedziało, w tym ja, swoje historie związane ze słynną lalką i o tym, jak je inspirowała. Całkowity dochód ze sprzedaży albumu zostanie przekazany organizacji ONZ Kobiety Wielka Brytania, z którą Barbie współpracuje przy projekcie „Barbie Dream Gap”. Jego celem jest wyrównywanie szans dziewczynek na całym świecie i usuwanie barier stojących im na drodze do osiągnięcia pełnego potencjału. Mam dwie córki, więc rozumiesz, jak jest to dla mnie ważne, żeby one kiedyś mogły żyć tak, jak chcą.
– Istnieją badania, które mówią o tym, że już kilkuletnie dziewczynki przestają wierzyć w siebie. W jednym z wywiadów Wojciech Eichelberger twierdził: „Tysiąclecia patriarchatu zdemoralizowały zarówno mężczyzn, jak i kobiety. (…) Kobiety zdemoralizowała dziedziczna klątwa podrzędności, poddaństwa i zniewolenia”.
To pokutuje do dzisiaj zwłaszcza w krajach mniej rozwiniętych. W krajach Zachodu przez lata kobiety wywalczyły poprawę swojej pozycji właśnie po to, by dzisiaj móc powiedzieć: „Mogę być, kim chcę”. Jeszcze nie tak dawno nie mogły nawet mieć własnej karty kredytowej. W Stanach Zjednoczonych uregulowała to dopiero ustawa o kredytach podpisana w 1974 roku przez prezydenta Geralda Forda zabraniająca dyskryminacji między innymi ze względu na płeć. A przecież niezależność finansowa jest tak ważna. Wierzę w kobiecą solidarność.
Czytaj także: Nie wierzyła w swój sukces, a dziś może być kim chce. „Po Warszawie krążyły legendy”
– Dzisiaj między innymi Barbie wspiera dziewczyny w spełnianiu marzeń. A kiedyś była jedynie piękną lalką o nienaturalnym wyglądzie.
Nigdy nie miałam takiego pragnienia, by wyglądać jak Barbie. Zawsze miałam poczucie, że jest tylko lalką, a nie ideałem, do którego chciałabym dążyć. Ale wiem, że dla wielu dziewczyn jej wygląd był wzorem. W sumie nic dziwnego, skoro do wyboru miały bobasy albo krakowianki z Cepelii.
– Dzisiaj rola lalki Barbie jest zupełnie inna niż jeszcze 20 lat temu. Ma inspirować dziewczynki, aby realizowały swoje marzenia. Gdy moja córka mówiła, że będzie astronautką, kupiłam jej Barbie przedstawiającą astronautkę Samanthę Cristoforetti, której kariera jest dowodem na to, że wytrwałość w dążeniu do celu i ciężka praca pozwalają spełnić marzenia.
Na szczęście coraz więcej firm bierze odpowiedzialność za swoje produkty i odpowiada na zapotrzebowanie dzisiejszego rynku. Przecież świat się zmienia i my się zmieniamy. A zapotrzebowanie jest takie, żeby dziewczynki miały skąd czerpać wzorce.
– Świat się zmienia, a dziewczynki nadal bawią się Barbie.
Moje córki też się nimi bawią. Zośka jest w tych zabawach podobna do mnie. Ostatnio sama zbudowała domek dla nich. W swoich pokojach mają półki z lalkami. Wiesz, co im dała zabawa nimi? Ćwiczyły paluszki. Przebierając je, przy okazji usprawniały motorykę.
„Dochód ze sprzedaży albumu »My Barbie Story«, w którym jest też moja historia z Barbie, zostanie przekazany organizacji ONZ Kobiety Wielka Brytania”.
Cały wywiad dostępny w nowym numerze magazynu VIVA! w punktach sprzedaży już od czwartku, 7 listopada.