Paulina Krupińska-Karpiel: „Jestem logistykiem naszego wspólnego życia”
Co opowiedziała nam o związku z Sebastianem Karpielem-Bułecką?
- Katarzyna Piątkowska
Jak sama przyznaje, jedną z najważniejszych rzeczy w jej życiu jest wychowanie szczęśliwych dzieci. „Nie walczę, żeby mieć więcej i więcej. Siedzę i czekam. A co sobie wymarzę, to się spełnia”, dodaje. Od kilku lat jest szczęśliwą żoną i mamą, chociaż jej relacji z Sebastianem Karpielem-Bułecką nie wróżono wielkiej przyszłości. O miłości do męża i kulisach ich związku Paulina Krupińska-Karpiel porozmawiała z Katarzyną Piątkowską.
Nowy numer VIVY! pojawi się w punktach sprzedaży w całej Polsce już 20 sierpnia, także w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl
Paulina Krupińska-Karpiel w VIVIE!
„Takie prowadzimy życie, że ciągle nas gdzieś niesie. Ale dzięki temu wychowujemy dzieci otwarte na świat”, mówi Paulina Krupińska-Karpiel. „Na przykład Sebastian całe młode życie spędził na Podhalu. Gdy przyjechał na studia do Krakowa, to czasami aż go głowa bolała od nadmiaru bodźców – hałasu, ludzi. A z kolei nasze dzieci są przyzwyczajone do zmian. Ale jak pójdą do szkoły, to tam, w górach”.
Poczułaś się jak u siebie?
Od kiedy nie muszę wozić ze sobą całego majdanu, czuję się tam bardziej u siebie. I teraz jeżdżę już do Kościeliska tylko z kosmetyczką, a nie z całą walizką rzeczy.
Słyszałam, że świętej pamięci Zofia Karpiel-Bułecka powiedziała, że musisz być odważna, bo sobie trudnego górala bierzesz.
Powiedz, znasz kogoś łatwego? Miałam kiedyś takiego łatwego faceta. Z pozoru nie był trudny. I był wylewny. I kochał mnie. A potem okazało się, że nie tylko mnie (śmiech). Pokutują stereotypy, że jak góral, to trudny, uparty. Ja też jestem uparta, a nie jestem góralką (śmiech).
Gdy pierwszy raz jechałaś na Podhale poznać rodzinę Sebastiana, obawiałaś się, czy zostaniesz zaakceptowana?
Zaliczyłam bardzo dobry start (śmiech). Sebastian zabrał mnie do swojej siostry. Ile ja tam wypiłam! Żartowano potem, że jestem dobrą zawodniczką. A poza tym nie ja pierwsza w tej rodzinie nie jestem góralką. Szwagier Sebastiana wiele lat temu też przyjechał na Podhale z Warszawy. Poza tym wyszłam z domu, w którym nauczono mnie otwartości. Rodzice mnie tak wychowali, żebym w każdym towarzystwie czuła się dobrze i swobodnie. Sebastian szczególnie to u mnie ceni. Cieszy się, że wiem, kiedy komu i co powiedzieć. Często powtarza: „Jak dobrze, że jesteś taka otwarta i dużo mówisz, wtedy ja mogę odpoczywać” (śmiech).
To jaką żoną jeszcze jesteś, żeby mąż mógł odpoczywać?
Jestem logistykiem naszego wspólnego życia. Sprawiam, że nasza rodzinna machina dobrze działa.
Na początku Waszemu związkowi nie wróżono przyszłości.
Nawet przeczytałam w gazecie wypowiedź jakiejś wróżki, że nie tylko nigdy nie weźmiemy ślubu, ale długo nie pobędziemy razem. Jesteśmy już razem tyle lat, mamy dwoje cudownych dzieci. Tworzymy coraz lepszy związek, bo z każdym rokiem coraz lepiej się znamy. I z lockdownu wyszliśmy umocnieni w przeciwieństwie do wielu par. Oczywiście kłócimy się, jak wszyscy, co tylko dodaje kolorytu naszej relacji. Szczególnie jak się godzimy (śmiech). Żyjemy w takich czasach, że często ludzie odpuszczają, bo jak coś się nie udaje, to nie chce im się o to zawalczyć. Nam się chce.
Oboje jesteście uparci. Nauczyłaś się, kiedy odpuścić?
Albo kiedy dokręcić śrubę (śmiech). Ale nauczyłam się czytać Sebastiana. Wiesz, ja w ogóle jestem takim papierkiem lakmusowym, umiem wyczuć, kiedy ktoś ma stres, kiedy ma gorszy dzień. Dzięki temu mogę próbować poprawić mu humor, sprawić, że jednak nie będzie tak źle.
Dużo z siebie dajesz innym.
Tego też nauczyli mnie rodzice. Jak sięgam pamięcią do mojego dzieciństwa, to widzę, że moi rodzice cały czas przy mnie byli. Byli dla mnie i dla mojego brata. Z tatą chodziłam na mecze, grałam z nim w piłkę. Z mamą robiłyśmy różne rzeczy w domu. Oni uczestniczyli w moim życiu i dawali mi poczucie bezpieczeństwa. Stworzyli cudowną, kochającą się rodzinę. A Pan Bóg postawił na mojej drodze Sebastiana, żeby dać mu rodzinę, jakiej sam nie miał jako dziecko. On wychowywał się bez ojca. Ja podpatrywałam codziennie związek moich rodziców, którzy w różnych sytuacjach okazywali sobie miłość. Jeden ze znajomych zapytał mnie kiedyś, czy nie obawiam się, że Sebastian nie będzie umiał stworzyć rodziny, że może dla niego naturalne jest bycie samotnym wilkiem. A jednak... człowiek nie jest stworzony do życia w pojedynkę. Gdy Sebastian poznał moich rodziców, od razu zaczął zwracać się do nich „mamo” i „tato”. Tak potrzebował rodziny. A ja na to pozwoliłam. Do dzisiaj to mnie bardzo wzrusza. Widzisz, nawet łzy mi się w oczach kręcą, jak ci o tym opowiadam. Moi rodzice pokochali go od razu, bo zobaczyli, że na mojej drodze stanął mężczyzna, który był gotowy na założenie rodziny. Zaufali mu, a on tego zaufania nie nadszarpnął. I nagle Sebastian stał się facetem z wielką rodziną, z dziećmi, z moimi przyjaciółmi i znajomymi. Widzisz, dużo osób naraz. Naturalne jest więc, że czasem potrzebuje od tego wszystkiego odpocząć, ale docenia to, co dostał.
Ty też doceniasz?
Bardzo. Mogę spokojnie nazwać się szczęśliwym człowiekiem. Cieszę się tym, co mam, i nie chcę niczego więcej.
Zazwyczaj ludzie im więcej mają, tym więcej pragną.
Ja mam wystarczająco dużo... czyli bardzo dobrego męża, zdrowe dzieci, dach nad głową. Mam czas dla dzieciaków, a tego nie kupię za żadne pieniądze. Ktoś mógłby pomyśleć, że stoję w miejscu, nie rozwijam się, nie mam marzeń. Mam marzenia. Chciałabym, żeby Tośka i Jędruś dobrze jeździli na nartach i na rowerze, żebyśmy mogli całą rodziną fajnie razem spędzać czas.
Nowy numer VIVY! pojawi się w punktach sprzedaży w całej Polsce już 20 sierpnia, także w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl
Co jeszcze w nowej VIVIE! 16/2020?
Dorota Wellman i Marta Klepka. Popularna dziennikarka i bizneswoman z sukcesami. Jak mówią, połączyła je nić szaleństwa. O swojej przyjaźni i wspólnym projekcie opowiedziały Katarzynie Piątkowskiej.
W cyklu ONA o NIEJ – Halina Frąckowiak o Annie Jantar: „Czy kochała Jarka? Nigdy jej wprost o to nie zapytałam. To była dla mnie oczywistość...”.
Sztuka gotowania: dziennikarka sportowa Karolina Szostak o diecie light i o tym, jak udało jej się uniknąć efektu jo-jo.