Reklama

Okrutny mord w willi Romana Polańskiego był jak cios młotem. Zmienił wszystko. Wyluzowana Ameryka lat 60. ujrzała swoją bestialską twarz. Czasy radosnej zabawy, wolnej miłości i nadziei na nowy świat spłynęły krwią. Jak do tego doszło? I czy musiało się tak skończyć?

Reklama

Tekst ukazał się w dwutygodniku VIVA! w sierpniu 2019 roku

Morderstwo Sharon Tate - jak do niego doszło?

„Jedziemy załatwić parę pieprzonych świń”, powiedziała dwudziestojednoletnia Susan Sadie Atkins, gdy 8 sierpnia 1969 roku razem z trójką morderców ruszyła żółtym fordem falconem do domu Sharon Tate i Romana Polańskiego w Beverly Hills. Na to bestialstwo wysłał ich Charles Manson, guru sekty Rodzina. Prorok, złodziej, niedoszły piosenkarz, każący nazywać się Jezusem Chrystusem. Pierwszy ginie osiemnastoletni Steven Parent, który odwiedził dozorcę i właśnie odjeżdżał. Charles „Tex” Watson strzela do niego cztery razy. Samochód pożyczony od ojca cały we krwi. Do willi bandyci dostają się po rozcięciu moskitiery w oknie. W salonie spotykają zaspanego Wojtka Frykowskiego, przyjaciela Polańskiego. Watson celuje w niego rewolwerem. „Kim jesteś?”, pyta Polak. „Jestem diabłem i przyszedłem zgotować wam piekło”, odpowiada napastnik i kopie go w głowę.

Bandyci sprowadzają swe ofiary do salonu. Watson na szyję Sharon Tate i jej przyjaciółki Abigail Folger zakłada pętle i przerzuca linę przez belkę pod sufitem. Poduszona Tate pyta z trudem: „Co z nami zrobicie?” „Wszyscy umrzecie”, słyszy. Gdy w jej obronie staje fryzjer Jay Sebring, były kochanek Sharon – Watson strzela do niego dwa razy i zadaje serię ciosów nożem. Frykowski oswobadza się z więzów i rzuca na Atkins. Tarzają się na podłodze, dziewczyna kilka razy rani go nożem. Polak obficie krwawiąc, ucieka. Na trawniku przed domem Watson strzela do niego dwa razy, powala na ziemię i w szale uderza kolbą rewolweru w tył głowy. Kolba pęka. Folger, córka producentów kawy, kochanka Frykowskiego, również rzuca się do ucieczki w powiewającej koszuli nocnej. Na trawniku dopada ją dwudziestoletnia Patricia Katie Krenwinkel. Zadaje jej dwadzieścia osiem ciosów nożem. Dołącza do niej Watson. Razem dobijają wciąż żywego Frykowskiego. Koroner doliczy się pięćdziesiąt jeden ran kłutych, trzynaście uszkodzeń czaszki, dwie rany postrzałowe. Ostatnia przy życiu zostaje Sharon Tate. Jest w ósmym miesiącu ciąży. „Chcę urodzić moje dziecko”, błaga przez łzy o darowanie życia. Atkins jest bezwzględna: „Kobieto, nie mam dla ciebie litości”, mówi i zadaje jej cios nożem w brzuch. Razem z Watsonem wbijają ostrza szesnaście razy w jej ciało. Atkins maże palce w krwi Tate i liże. „Ciepła, lepka i miała przyjemny smak”, powie później.

Atmosfera strachu

Tak umarły piękne lata 60. Tom O’Neill w książce Manson cytuje Dominica Dunne, dziennikarza Vanity Fair: „W Hollywood wszystko się zmieniło. To już nie był ten sam taniec, te same prochy i to samo pieprzenie”. Elita Hollywood zadrżała o swoje życie. Frank Sinatra natychmiast wynajął ochroniarza, tak wspominała to jego córka: „Przez kilka miesięcy facet nie odstępował nas na krok od świtu do zmierzchu. Myślę, że moja mama go przekarmiała. Był uzbrojony, nosił mundur i siedział w kuchni przez całą noc. Pamiętam atmosferę, która wtedy panowała w mieście. Atmosferę strachu”. Do tamtej pory używano narkotyków i używek bez opamiętania. Nagle wszyscy pozbywali się towaru. Bardzo wzrosła sprzedaż alarmów i zabezpieczeń antywłamaniowych. Na pogrzeb Sharon Tate Steve McQueen przyszedł uzbrojony. Zbrodnia budziła strach i pociągała. Dom przy Cielo Drive stał się celem ponurych pielgrzymek. Zawitał tam nawet Elvis Presley.

Szalony dom

A było tak pięknie. Przed tymi przerażającymi morderstwami Hollywood było jak w ekstazie. Lata 50. z ich wielkimi, niedostępnymi gwiazdami, odeszły do lamusa. Nowe pokolenie filmowców żyło jak ich rówieśnicy – paliło trawkę, chodziło na marsze antywojenne i uprawiało wolną miłość. Autor biografii Jacka Nicholsona, Marc Eliot, tak opisuje jego domowe życie z początków kariery: „Najbardziej szalony dom w Hollywood. Imprezy trwały na okrągło, lał się alkohol, były narkotyki, seks, palono zioło, wpadały piękne, gorące i chętne dziewczyny, które uwielbiały odlecieć podobnie jak chłopcy i wiedziały, jak się z nimi zabawić. W lodówce nigdy nie było jedzenia. Było tylko mleko (ze względu na wrażliwy żołądek Jacka), piwo i trawka w zamrażalniku, by nie traciła świeżości”. Szukano nowych, ekstatycznych wrażeń. Zapewniały je nowe narkotyki. Jednym z nich było LSD, substancja uwielbiana przez hipisów za wizje. Jack Nicholson (w którego willi Roman Polański spotka 13-letnią Samanthę Gaimer) brał LSD hurtowo. Marc Eliot: „Doświadczenia Jacka z tym narkotykiem zmieniły jego życie. Kiedy po raz pierwszy go przyjął, zobaczył, jak twierdzi, oblicze Boga. Miał również fantazje na temat kastracji, homoerotyczne lęki i fantazje oraz odkrył, że jako dziecko był niechciany”. To właśnie po zażyciu „kwasu” oświadczyła mu się jego dziewczyna, Sara Knight. Pobrali się w 1963 roku.

Easy Rider

W latach 60. powstało nowe kino. Gdy szefowie wytwórni Paramount zobaczyli film Easy Rider, złapali się za głowę. I portfele. „Ten film nie ma początku, środka i nie może się skończyć!”. A jednak właśnie to motocyklowe kino drogi trafiło do serc nowego pokolenia. Rewolucja seksualna, wojna w Wietnamie i kontrkultura domagały się nowych form sztuki i nowych bohaterów. Szalony, niezależny i nieprzewidywalny Teksańczyk, którego zagrał Jack Nicholson, uwiódł widzów po obu stronach Atlantyku. W Cannes traktowano głównych odtwórców: Jacka Nicholsona, Petera Fondę i Dennisa Hoppera, jak gwiazdorów rocka. W Ameryce Akademia Filmowa nominowała Jacka do Oscara. „Easy Rider”, film na na nową erę, powstawał tak, jak wtedy chciało żyć całe pokolenie. Aktorka Karen Black wspominała pracę na planie: „Panował straszny bałagan. Wszyscy rąbali kokainę. Pili sporo wina. W kółko puszczali ostrego rocka. To było czyste szaleństwo. Dennis wyglądał przez okno, robiąc dowcipne uwagi przechodniom. Zaczęłam wtedy myśleć, że ten film zmierza donikąd”. Ku zaskoczeniu wszystkich odnieśli sukces. Hollywood padło na twarz przed nowym kinem. A Jack Nicholson po zagraniu w siedemnastu strasznych, nikomu nie znanych thrillerach i horrorach, stał się gwiazdą światowego formatu. Co prawda w czasie kręcenia filmu ostatecznie rozpadło mu się małżeństwo z Sarą Knight. Ale szybko pocieszył się w ramionach młodej i gorącej Mirelle Mimi Machu (prawdziwe nazwisko J.J. Jefferson). Połączyła ich namiętność. Mimi: „Byliśmy dwojgiem maniaków”. Jack dodawał w wywiadach: „Interesuje mnie seks. To jest moje główne zajęcie. Uwielbiam go”.

Inna planeta

Wyzwolenie. Główne hasło epoki. Ucieczka od schematów, obowiązków, rutyny. I przede wszystkim od seksualnych ograniczeń. Gene Gutowski, przyjaciel i producent Romana Polańskiego wspominał w swojej biografii: „Bywałem na przyjęciach, na których zamaskowani, nadzy kelnerzy roznosili tace z kanapkami, między którymi leżały ich penisy”. Na jednej z takich imprez Gutowski poznał reżysera Jerzego Skolimowskiego, który też zrobił dużą karierę na Zachodzie, w wannie. Producent w Amsterdamie podczas przyjęcia w hotelu siedział akurat z młodą Holenderką w wannie, gdy drzwi do łazienki otworzyły się z trzaskiem i wpadł Skolimowski. „Szukam cię po całym mieście!”, krzyknął, zrzucił ciuchy i wskoczył do wanny. Potem we trójkę leżeli na wielkiej kanapie i kochali się na zmianę z dziewczyną, nie zwracając uwagi na resztę gości. Roman Polański w 2015 roku tak wspominał tamtą opokę: „Wydaje mi się dzisiaj, że żyliśmy na innej planecie. Już nie pamiętamy, do jakiego stopnia nasze społeczeństwo było wolne i tolerancyjne”.

Era Króliczków

Dobry interes na tej wolności i tolerancji zrobił Hugh Hefner. Jego imperium Playboya zmieniło oblicze Ameryki. Wyzwolił pruderyjny kraj i pokazał, jak można się świetnie bawić. Nagość, swoboda seksualna i dobra whisky stały się marzeniem milionów. Dla pisma pracowali najlepsi autorzy, a rozkładówka w Playboyu była szczytem marzeń kobiet pragnących zrobić karierę w show biznesie. Hefner stworzył romantyczne pismo dla mężczyzn, którzy cenią sobie niezobowiązujące relacje z kobietami. Sam żył według własnego mitu. Wszyscy wiedzieli o jego siedemdziesięciopokojowej rezydencji, w której miał wielkie obrotowe łoże. Uprawiał tam seks z Króliczkami, a łoże wirowało w w szczytowych momentach. Praktycznie nie wychodził z łóżka, planował w nim nawet nowe numery Playboya. A gdy musiał opuścić dom, nie ściągał piżamy. Zakładał szlafrok i kazał wieść się do swego prywatnego samolotu. Latał z nim Roman Polański, gdy Hefner sypnął milionem dolarów na filmową Tragedię Makbeta. W londyńskim lokalu Playboya Sharon Tate i Roman Polański bawili się po swoim ślubie 20 stycznia 1968 roku.

Wędrując w cieniu

Po wielkiej, niezrozumiałej tragedii ludzie szukają winnych. Pozwala im to odzyskać wiarę, że rzeczywistość można kontrolować. Dlatego media zarzuciły Polańskiemu, że sam sprowokował dramat. Na przykład National Enquirer oskarżyło go o kult antychrysta. Podobno w willi przy Cielo Drive znajdowało się wiele artefaktów satanizmu. Gene Gutowski zdecydowanie temu zaprzeczył w swojej autobiografii. Jedno jest pewne - Romana Polańskiego zawsze fascynowała mroczna strona człowieka. Od tragicznego dzieciństwa w czasie wojny, w której zginęło wielu członków jego rodziny, wędrował w cieniu. Jego Wstręt z Catherine Deneuve, która ulega morderczej paranoi, wzbudził zachwyt na całym świecie. A wielką karierę przyniósł mu ostatni film, który zrobił za życia Tate - Dziecko Rosemary. Nie wiadomo, czy ściągnął szatana. Na pewno doprowadził do rozwodu Mia Farow, która zagrała matkę rodzącą dziecko diabła. Jej mężem był Frank Sinatra, który grał wówczas w filmie Detektyw i oczekiwał, że Mia będzie odwiedzać go na planie. Miała zostawić tego, jak mówił, „durnego Polaczka, który nie potrafiłby namacać własnego tyłka obiema rękami”. Wściekły małżonek, o którego kontaktach z mafią krążyły legendy, przekazał jej papiery rozwodowe, gdy szykowała się do ostatnich scen Dziecka Rosemary. Później Mia Farow pocieszała się w ramionach Woody Allena, co jak wiemy, nie wyszło jej na dobre. Związał się z jej adoptowaną córką.

Reklama

Koniec niewinności

Ostry zarzut postawił Polańskiemu autor Mansona, Tom O’Neill. Powołując się na prokuratora Bugliosi’ego, który uwięził Mansona, napisał, że w willi reżysera znaleziono nagrania wideo, którego autorem niewątpliwie był Polański. Podobno dwaj mężczyźni zmuszali na nich Sharon Tate do uprawiania seksu. A w czasie jednej z narkotykowych balang i orgii w willi, przyjaciele Polańskiego związali i zgwałcili analnie jednego z dilerów. Może więc rację miał Bill Tennant, menadżer Polańskiego, który powiedział o tamtych latach: „To nie miało nic wspólnego z niewinnością. To była kara”.

Reklama
Reklama
Reklama