Wyemigrowała z Kielc do USA jako siedmiolatka. Rodzice zaszczepili w niej miłość do Ojczyzny. Dagmara Domińczyk nigdy nie zapomniała o swoim pochodzeniu. "Moje pochodzenie było powodem do dumy, wyróżniałam się i to było dla mnie ważne, nie ukrywałam tego", zwierza się Beacie Nowickiej w nowej VIVIE!

Reklama

Aktorka półtora roku temu pożegnała ukochanego tatę. Mirosław Domińczyk był działaczem opozycyjnym, uczestnikiem strajku w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku i pierwszym przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność” Regionu Świętokrzyskiego. Wydarzenia z przeszłości mocno go doświadczyły. "Mój ojciec żył przeszłością i nie wiedział, jak odnaleźć się tu i teraz. [...] Był rozdarty. Ja wiem, kim jestem, skąd pochodzę, ale wolę trzymać przeszłość na dystans. Jadę samochodem zwanym życiem, a ona siedzi z boku, ja prowadzę. Rozumiesz, co mam na myśli?", mówiła Dagmara Domińczyk.

Dagmara Domińczyk o relacji z tatą i żałobie po jego stracie

W „Rzeczach niezbędnych” grasz dziennikarkę. Masz ciepłe, przenikliwe spojrzenie. Jakbyś chciała wejść w duszę swojego rozmówcy, prześwietlić go.

To jest dla mnie bardzo ważne, kiedy z kimś rozmawiam: patrzeć tej osobie w oczy, słuchać, skupić na niej całą swoją uwagę. Najbardziej mnie interesują głębokie relacje z ludźmi, które zaczynają się od prostej rozmowy. Od razu wiem, czy będziemy rozmawiać prawdziwie, czy nie, i wtedy się dostosowuję. Kilka tygodni po tym, jak zgodziłam się zagrać w tym filmie, zmarł mój ojciec. Nagle, w tragicznym stylu. Nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, że latem przylatuję do Polski kręcić ten film. Pomyślałam, że nie dam rady polecieć teraz do kraju i kręcić scen na cmentarzu. Bałam się, że rozpadnę się na kawałki. Ale mąż, mama, moje siostry, agentka w Stanach i cudowna Jola Wąs, która wysłała mi ten scenariusz, bardzo mnie namawiali. Mówili, że Ada, moja bohaterka, jest silna i profesjonalna, że ta rola mi pomoże. Kochane dziewczyny Kamila z Kasią, która gra ze mną w tym filmie (Kamila Tarabura, reżyserka filmu; Katarzyna Warnke – przyp. red.) przyleciały do Nowego Jorku. Spotykałyśmy się przez pięć dni, czytałyśmy scenariusz, rozmawiałyśmy. Szczerze im powiedziałam, w jakim byłam stanie emocjonalnym. Kasia opowiedziała, jak straciła swojego ojca. Tego potrzebowałam. [...]

Dagmara Domińczyk: Zawsze byłam nostalgiczna, może taki jest los imigranta? W każde wakacje jeździliśmy do Polski. Ostatnio chodziłam po Kielcach i wspominałam. Mam w głowie mnóstwo filmików: babcia ciągnie mnie na sankach, stoję z mamą w kolejce, kąpię się w wannie, a mydło jest takie szorstkie. Wychowałam się w Stanach, ale dom był polski. Korzenie były dla ojca szalenie ważne. Polska kuchnia, polski język, polska polityka. Kiedy zapraszałam kolegów czy koleżanki, tato pytał: „Na kogo głosowali twoi rodzice? Democrat, Republican, what?”. Mieliśmy po 12 lat, dla mnie to był obciach. Zawsze mi powtarzał: „Polityka wpływa na każdy aspekt naszego życia: kulturę, wiarę, sposób, w jaki wychowujesz dzieci, filmy, książki, telewizję. Na wszystko, co kochasz, chociaż może teraz tego nie widzisz”. Dziś wiem, że miał rację.

Zobacz także

Najważniejsza rada życiowa, jakiej Ci ojciec udzielił?

W angielskim mamy określenie „antihero”. Niby bohater, ale nie do końca. Z wadami, sprzecznościami. W tacie nie było optymizmu. Wiele przeżył: internowanie, emigrację, deportację, życie w bardzo skromnych warunkach, bez znajomości języka. Uważał, że świat jest zły. Kiedy w wieku 14 lat dostałam się do słynnej LaGuardia High School of Music & Art, powiedział: „Zobaczysz, z ojcem analfabetą i matką, która sprząta domy, ten Hollywood will chew you up and spit you out. Przeżuje cię i wypluje”. Bał się, że moje marzenia, tak jak jego, przyniosą mi ból i rozczarowanie. Nie rozumiał, że jestem inna. Często się sprzeczaliśmy, dużo było dyskusji i kłótni, mieliśmy inne poglądy niemal na wszystko. Najważniejszej rady udzielił mi, kiedy pisałam pierwszą książkę: „Mów i pisz prawdę aż do bólu. Bądź autentyczną osobą”. Tato był prawdziwy na dobre i na złe, ze wszystkimi konsekwencjami. Ta szczerość i ta prawda we mnie zostały.

TYLKO W VIVIE!: Podbija Hollywood, nigdy nie zapomniała o swoich korzeniach. Szczęście buduje u boku znanego aktora

Dagmara Domińczyk, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024
Dagmara Domińczyk, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024 Marlena Bielinska/move

Często wybieramy partnerów na podobieństwo ojca. To był Twój klucz do szukania szczęścia w miłości?

Zanim związałam się z Patrickiem, wszyscy moi partnerzy byli podobni do ojca. Zawsze zakochiwałam się w chłopakach niedostępnych, skrytych, twardych. Ojciec się nie zmienił, taki pozostał. Całe życie walczył ze swoimi demonami. Nie jestem gotowa, żeby mówić o tym publicznie. Bałam się od małego, że umrze w takim stylu i w taki sposób. Tak właśnie zmarł. To było dla mnie straszne przeżycie. A mój mąż jest po prostu cudowny. Tato był zakochany w Patricku. Mówił: „Mój syn. My only son”, bo Patryk jest szczerą, dobrą osobą. Ciepły, czuły, opiekuńczy. Kiedyś powiedział: „Patrick jest twoją nagrodą za trudne dzieciństwo, które ci zgotowałem”. Przepraszał mnie za przeszłość. Pamiętam, jak w środku nocy obcy ludzie walili w drzwi, a potem zabrali tatę. Był 13 grudnia. Za oknem padał śnieg, strasznie się bałam. Miałam sześć lat. Tamta chwila nieodwracalnie zmieniła nasze życie. Polityka była dla ojca wszystkim. Kochał nas, martwił się, ale wiecznie go nie było. Nawet jak już zamieszkaliśmy w Stanach, ciągle gdzieś wyjeżdżał, współpracował z „Solidarnością”. W domu atmosfera była napięta, byłam dzieckiem nadwrażliwym, denerwowałam się, gdy ktoś krzyczał, zawsze się czymś martwiłam. To mi zostało. Kiedy tato patrzył, jak Patrick czule rozmawia z naszymi synami, jak ich przytula, bawi się z nimi, miał łzy w oczach. Któregoś dnia powiedział do Kalina i Kassiana: „Gdyby dziadek miał takiego ojca jak wasz tata, byłby innym człowiekiem”… Nawet teraz wzruszenie ściska mi gardło. [...]

Masz poczucie, że spełniłaś swój amerykański sen? W ogóle myślisz o swoim życiu w takich kategoriach?

Tuż przed śmiercią ojca po raz pierwszy poczułam: OK, you did it. Mam cudownych, kochanych synów, Patricka, który jest fantastycznym facetem: człowiekiem, mężem, ojcem. It’s annoying, but we’re so in love. Mama jest zdrowa, tato przed śmiercią spędził z nami całe wakacje, zachowywał się jak prawdziwy dziadek, to były fantastyczne chwile. Mam piękny dom, trzy psy, pracę w Stanach, pracę w Polsce, filmy, seriale, ale też czas na pisanie, na czytanie książek. Poczułam się cholernie wdzięczna i taka spokojna. Wciąż mam pasję, głód grania, zaczęłam pisać drugą książkę, różne rzeczy chcę jeszcze osiągnąć, może zrobić coś razem z Patrickiem. Ale mówiąc ogólnie, osiągnęłam to, co chciałam. I nagle tata zmarł. Czar prysł. To się stało półtora roku temu, a wciąż mnie boli, że nie będzie go na premierze w Polsce. Pierwszy raz obejrzałby film bez napisów (milczenie). Więc musiałam pozbierać się od nowa. Ludzie często nie mają czasu na przeżycie żałoby, bo life goes on.

Życie toczy się dalej. Wiem coś o tym, też straciłam tatę…

No właśnie. Człowiek wraca do pracy, do obowiązków i gdzieś tam cichutko w kącikach popłakuje. Tato zmarł, a nazajutrz miałam ostatni dzień zdjęć do „Sukcesji”. A potem blank. Pustka. Kalian miał 17 lat, Kassian 14, obaj na tyle dorośli, że rozumieli, że mama cierpi. Miałam ten luksus, że mogłam cierpieć: leżeć, wyć, płakać, spać, milczeć w samotności, chodzić na spacery. Przeżyłam swoją żałobę porządnie, tak jak moim zdaniem powinien to zrobić każdy, jeśli tego potrzebuje. Miałam naprawdę fart, że nie musiałam od razu wrócić do pracy, nie musiałam zajmować się malutkim bobasem, jak moja młodsza siostra. Patrick był w domu, opiekował się mną, chłopakami. Zaczęłam chodzić na terapię, brać leki, to też jest ważne, i to wszystko pomalutku pomogło mi dojść do siebie. Była Dag przed śmiercią taty i jest Dag po śmierci, teraz obie się splatają. Nie mogę się doczekać polskiej premiery „Rzeczy niezbędnych”. Patricka nie będzie, bo kręci film w Londynie, ale będzie moja mamusia, siostra Marika, znajomi. Ogromnie się cieszę. Kręcenie tego filmu to była piękna przygoda.

Cały wywiad do przeczytania w nowej VIVIE! Filmowej. Magazyn z dwoma okładkami do wyboru do kupienia w punktach sprzedaży w całej Polsce.

Reklama

TYLKO W VIVIE!: Trwa w relacji, która daje jej radość i siłę. "Tworzymy z Bartkiem związek na własnych zasadach"

Dagmara Domińczyk, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024
Dagmara Domińczyk, sesja dla magazynu „VIVA!”, wrzesień 2024, VIVA, 18/2024 Marlena Bielinska/move
Reklama
Reklama
Reklama