Reklama

Może nie słychać o nim zbyt wiele w mediach, ale Michał Bajor od lat jest cały czas aktywny - koncertuje przed ogromną publicznością, nagrywa płyty i podpisuje kontrakty na kolejne. Już wkrótce premiera najnowszej "Moja miłość" z największymi przebojami Wojciecha Młynarskiego. W "Vivie!" opowiedział Romanowi Praszyńskiemu o swoim życiu, w którym najważniejsze są brawa, podróże i pewien napój energetyczny.

Reklama

Michał Bajor o drinkach i używkach

Michał Bajor dba o swój głos. Nic dziwnego, bo to on od niemal 30 lat sprawia, że kobietom miękną kolana. By go chronić nie pije wysuszającej struny głosowe herbaty i ograniczył inne używki. Pozwala sobie tylko na napój energetyczny, od którego, jak twierdzi, jest uzależniony. W "Vivie!" zdradził co jest według niego lepsze od drinków.

Od wielu lat tym, co mnie autentycznie kręci, są... brawa. To jest coś fantastycznego. Nie ścianki, nie ustawki, nie tak zwana celebrycka popularność. Ona mnie nie interesuje, choć rozumiem, że jest wpisana w dzisiejszy świat. Nie oceniam tego, ale bawi mnie, gdy obserwuję ludzi, którzy walczą o taką popularność. To są często osoby chwilki. Dla mnie adrenaliną jest praca. Laurence Olivier, jeden z największych aktorów na świecie, powiedział, że w zawodzie aktora nie tak ważne są posłannictwo czy misja, ale właśnie brawa. Kiedy wybrzmiewa ostatni dźwięk bądź zapada kurtyna w teatrze – robi się cisza, a potem brawa i standing ovation. Brawa jeszcze mocniej podnoszą adrenalinę. Są jak uderzenie do mózgu.

Właśnie wydaje swoją 19. płytę. Mogłoby się wydawać, że twórca z takim stażem powinien być przyzwyczajony do braw. Jednak Michał Bajor wyznał, że w jego przypadku tak nie jest.

Ciekawe, że wciąż nie jestem do nich przyzwyczajony. Dzień, w którym uznam, że mi się należą, będzie początkiem schodzenia w dół.

Muchał Bajor

Rafał Masłow / Serwis Sony Music Poland

Artysta w tym roku skończył 58 lat. Czy wiek ma dla niego znaczenie? Dziennikarzowi wyznał:

Wiem, że to nie starość, ale to już czas zwolnienia. Kiedyś Danuta Rinn, z którą się bardzo przyjaźniłem, powiedziała mi: „Zobaczysz, jak minie czterdziestka, będzie ci się jeszcze trochę chciało wszystkiego. A jak przyjdzie pięćdziesiątka, wspomnisz moje słowa, na wiele rzeczy przejdzie ci ochota”. I tak jestem szalenie żywotny, bo gram masę koncertów.

Przyznaje też, że o sławie marzył od najmłodszych lat. Nie mogło być inaczej. Ma to w genach.

Od małego gasiłem telewizor, gdy pokazywali opolski lub sopocki festiwal piosenki. Mówiłem, że umiem lepiej. I odgrywałem rodzicom. Strasznie się śmiali. Udawałem Młynarskiego, Demarczyk, różne postaci ze sceny. Najchętniej w łazience, bo tam było dobre echo. Na krześle ustawiałem pionki z gry chińczyk. Dwa główne pionki to był Lucjan Kydryński z Ireną Dziedzic, a pozostałe to zagraniczni artyści. I zmyślając, w różnych językach śpiewałem na cały głos. Ojciec był aktorem, babka śpiewała, mama jest bardzo muzykalna. Mieszkaliśmy w Opolu, ojciec miał wejściówki na próby festiwalowe.

Rafał Masłow / Serwis Sony Music Poland

Najnowsza płyta Michała Bajora nosi tytuł „Moja miłość”. Jaka jest jego miłość?

W tej chwili niespełnionymi marzeniami. Ja już się w życiu wykochałem. Oczywiście parę osób mi powiedziało: „Nie mów, że coś minęło. Bo nigdy nie wiadomo, kto stoi za rogiem”. Ale powiem panu, że jakoś tego rogu nie widzę.

Jednak zapytany przez dziennikarza o samotność odpowiada:

Pan myśli, że ja mam czas na samotność? Moją ulubioną chwilą w czasie doby – poza brawami – jest sen. Moment, kiedy zasypiam i nie muszę połknąć tabletki. Mam, niestety, bardzo wyczulony słuch. W hotelu nigdy moi współpracownicy – menedżer, muzycy czy kierowca – nie pójdą spać, dopóki nie dostaną telefonu, że zostaję w swoim pokoju. Muszę najpierw posłuchać, co się dzieje za ścianą, czy pode mną nie ma restauracji. I to nie jest kaprys. Inaczej nie zasnę i nawet korki mi nie pomogą.

Czy nie brakuje mu bliskości, wspólnoty?

Trochę się oziębiłem. Może kiedyś się sparzyłem?... Ale nie ukrywam, nie szukam zmian na siłę. I dobrze mi z tym.

A zapytany czy życie jest piękne odpowiedział:

Jest. Może sobie coś odebrałem. Ale nie płaczę w poduszkę. Nie ronię męskich łez. Starokawalerskich.

Michał Bajor

Rafał Masłow / Serwis Sony Music Poland

Reklama

Więcej o życiu Michała Bajora w najnowszej "Vivie!". Już w kioskach!

Reklama
Reklama
Reklama