Mariusz Szczygieł wrócił do telewizji po 23 latach
Czy „Rozmowy (nie)wygodne” przynoszą mu radość?
- Krystyna Pytlakowska
Na każdy nowy odcinek pierwszego polskiego talk-show „Na każdy temat” czekaliśmy z niecierpliwością. Mariusz Szczygieł w telewizji Polsat rozmawiał tam naprawdę na każdy temat. Nie bał się kontrowersji i przełamywania tabu. Wśród gości byli kolekcjonerzy, naturyści (bohaterowie jednego z odcinków siedzieli na wizji nago), drag queen, prostytutki, a także ludzie znani ze świata kultury: Violetta Villas, Bogusław Kaczyński, Sophia Loren, Karel Gott, Natalia Oreiro. Jego przygoda z programem trwała sześć lat.
W 2001 roku zdecydował, że odchodzi i zajął się pisaniem książek. Za „Gottland” otrzymał nagrodę Nike Czytelników. Zapowiadał, że jeśli kiedykolwiek wróci do telewizji, nigdy do żadnego show. Chyba że jako „siwy starszy pan z jakimś dorobkiem”. Dorobku Mariusza Szczygła nikt nie kwestionuje – jest uznanym dziennikarzem, reportażystą, pisarzem. Teraz prowadzi w TVP Info program „Rozmowy (nie)wygodne”. Taka też jest – fragmentami – jego rozmowa z Krystyną Pytlakowską. Oto jej fragment:
Mariusz Szczygieł w wywiadzie dla VIVY!
Prowadzisz na TVP Info program „Rozmowy (nie)wygodne”. To jakie zadawać Ci pytania? Wygodne czy niewygodne?
Najlepiej na początku zadać wygodne, bo jeżeli osoba, której je zadajesz, nie będzie chciała odpowiedzieć na niewygodne, to i tak większość wywiadu już mamy.
A jakie pytanie było dla Ciebie najbardziej niewygodne?
Takie, które ja zadałem, czy które mnie zadano?
Jedno i drugie.
Nie lubię być uznawany za wścibskiego. Opracowuję sobie więc metodę, jak zadać wścibskie pytanie, żeby nie wyglądało na wścibskie. Jeszcze w czasach talk-show „Na każdy temat” zaprosiłem do programu kobiety po mastektomii, a był to 1995 rok. Jedna z nich opowiedziała, że największy strach czuła nie przed nowotworem, ale przed tym, że nie przeżyje operacji. Operacja się uda, ale ją uśmierci narkoza. Postanowiła więc pożegnać się z rodziną. Napisała list, który zostawiła w szufladzie stolika przy szpitalnym łóżku. Krępowałem się zapytać wprost, co napisała w tym liście. Nie chciałem jej stawiać pod ścianą, chciałem też dać możliwość nieodpowiedzenia. W związku z czym spytałem okrężnie: „Ciekawe, co człowiek może napisać w takim liście?”. „Że wszystkich was bardzo kocham”, odpowiedziała. „Tylko jedno zdanie?”, spytałem. A ona: „Tak, bo w takiej sytuacji trzeba powiedzieć to, co najważniejsze. A najważniejsza była miłość do moich bliskich”. Jej odpowiedź wiele znaczyła dla osób w podobnej, trudnej sytuacji. Nie była dydaktyczna, tylko podpowiadała, jak można bardzo emocjonalnie i krótko się pożegnać w obliczu śmierci.
Dziennikarz jednak może, a nawet powinien być wścibski.
Tak, ale nie chciałbym, żeby ludzie się do mnie zrazili. Przyjeżdżam więc jako reporter do czyjegoś domu i nie zaczynam nigdy od pytań, z którymi przybyłem. Patrzę na przykład na rower w przedpokoju, a pan domu opowiada, że dorobił do niego dodatkową przerzutkę. Potem widzę kaktusy, całą kolekcję. „To moje”, odpowiada pani domu. Nie wiem, ile ich jest, ale można policzyć. A potem zaprasza mnie na ogórkową, którą właśnie ugotowała. Nie odmawiam, zawsze zjadam. A pan domu chce być od niej lepszy, proponuje więc własnoręcznie upędzoną śliwowicę. Jestem niepijący, podkreślam, ale w pracy się chętnie napiję. I przy tej śliwowicy czy ogórkowej zaczynają mówić o rzeczach, dla których do nich przyjechałem. Osiągam więc swój cel, będąc już traktowany prawie jak członek rodziny. (…)
TYLKO U NAS: „Jestem entuzjastą życia”, mówi o sobie Mariusz Szczygieł
Cieszysz się, że wróciłeś do telewizji?
Tak, i to do TVP Info, które przez osiem lat sączyło tak straszny jad na ludzi.
Ten powrót dobrze Ci robi?
Dobrze. Głównie dlatego, że mam teraz blokadę pisarską, siedzę nad rozgrzebaną książką już czwarty rok. Pomyślałem więc, że sobie ten czas czymś wypełnię. Poza tym zauważyłem, że ludzie lubią, gdy po prostu reklamuję życie. Bo mam wrażenie, że wszystko, co robię w sferze publicznej, to reklama życia jako takiego.
Cały czas też zalecasz przekraczanie siebie. To Twoja filozofia?
Staram się to robić. A nową książką chciałbym przekroczyć swoje poprzednie. Tylko nie wpadłem jeszcze na to, w jaki sposób. Pomyślałem więc, że podejmując rękawicę z TVP, poprowadzę rozmowy i zobaczymy, na jak długo mi tej radości wystarczy.
Walczysz o życie swoje i innych.
Ale nie jestem typem walecznym ani konfrontacyjnym. Wszystko załatwiam dyplomacją. Jestem jak taki proszek do prania, który reklamowano: pierze, nie przerywając snu…
Jesteśmy znieczuleni na silne bodźce i silne wrażenia. Staliśmy się gruboskórni i szukamy coraz mocniejszych doznań?
Proponuję zauważenie rzeczy zwyczajnych, które – gdy się na nie spojrzy z innej strony – są niezwyczajne. Drobiazgi mogące urosnąć do rangi koła ratunkowego i odkrycia jakiejś prawdy. Dam przykład. Często zagaduję ludzi. Mam to po tacie. Potrafię ze swojego balkonu krzyknąć do nieznajomych, bo chcę nawiązać kontakt, a po trzech minutach ta osoba odkrzykuje mi swój numer telefonu. Albo gdy moja mama leżała w szpitalu po złamaniu trudnym do leczenia. Żeby wejść do tego ośrodka, trzeba było nacisnąć przycisk i dopiero pani z recepcji otwierała drzwi. Wychodziłem stamtąd wieczorami i też musiał mi ktoś te drzwi otworzyć. Zobaczyłem wtedy staruszka, który przycisnął przycisk na prąd. Następnego wieczoru też to zrobił. Spytałem, czy taka praca jak otwieranie i zamykanie drzwi nie jest nudna. A on na to, że musi mieć dyżur, „bo jak go nie ma, to już po człowieku”. Był oczywiście pacjentem tego szpitala. Czyli ten człowiek powiedział mi, jaki jest sens życia. Że życie to powinność.
Cały czas więc dyżurujesz? I dlatego zgodziłeś się prowadzić wywiady w TVP Info?
Sądzę, że telewizja informacyjna ma nie tylko informować o polityce, katastrofach i kursie euro. Powinna też informować o tym, o co chodzi w życiu. Właśnie o to chcę pytać. Nie zawsze muszą to być wielkie sprawy i nie muszą służyć ekscytacji, że jakaś pani poszła z jakimś panem do łóżka.
Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży już od czwartku, 12 września.
Źródło: Magazyn Viva!