Marcin Kydryński w poruszających słowach wspomina ojca: "Wciąż pozostaje kompasem, drogowskazem, przewodnikiem"
"Nie byliśmy tak blisko. Obaj zanadto skryci, w osobliwym, wzajemnym onieśmieleniu"
- Beata Nowicka
Radiowiec, dziennikarz muzyczny, pisarz, podróżnik, fotograf. Błyskotliwy obserwator świata, uważny słuchacz. Ma dar zachwytu. „Jakbym każdego dnia widział, słyszał, smakował, czytał świat po raz pierwszy…”.
Marcin Kydryński w zaczarowanej rozmowie z Beatą Nowicką.
Marcin Kydryński o rodzinnym domu, dzieciństwie i ojcu, Lucjanie Kydryńskim
A jak słuchał Pan ludzi? Jaki był dom rodzinny, który Pana ukształtował?
Pełen miłości. Zaufania. Ciepła. Cierpliwości. Kiedy wspominam dzieciństwo, widzę obrazy opromienione bursztynowym światłem, idylliczne.
TYLKO W VIVIE!: W filmie zadebiutowała, mając prawie 50 lat, odniosła spektakularny sukces. Początek jej aktorskiej drogi był skomplikowany
Jeden–dwa „fotograficzne” flesze ważnych miejsc z tamtych czasów?
Proszę bardzo. Kadyny. Stadnina koni. Jeździłem tam z rodzicami w pierwszych latach życia. „O świcie pędzono ogromne stada po kamienistej drodze na pochyłe pastwiska. Zwierzęta wracały o zmierzchu do stajni, drżące kłęby parowały w wieczornym chłodzie. Woń zwilgłej sierści, łąki i wiatru trwała po nich jeszcze chwilę. Szedłem dotykać aksamitnych pysków, w zapach siana i schnących skór siodeł. Koty, zwinięte do snu jak obwarzanki, grzały się w cieple gniadych, karych i siwych ciał”. To fragment z książki „Siesta”. Jak się okazuje, wcale nie o muzyce. [...]
Z Pana zapisków: „Tylko rodziców sobie nie wybieramy. Trafiają się losowo. Moja dusza krążąca w niepojętej czasoprzestrzeni miała w tej loterii sporo szczęścia”. Co rodzice „wdrukowali” Panu w DNA?
Od Taty, obok barwy głosu, przejąłem chyba pewną formę staroświecczyzny i niestety całkowitą dezynwolturę wobec kwestii finansowych. Od Mamy wspomnianą życzliwość wobec przyrody. Od obojga – co niekoniecznie mnie cieszy, brak skłonności do intensywnego życia towarzyskiego.
Zostało w Panu coś z naiwności dziecka?
Przekonanie, pewnie w istocie naiwne, że ludzie są z urodzenia dobrzy. Ufność. I spory talent do zachwytu. Jakbym każdego dnia widział, słyszał, smakował, czytał świat po raz pierwszy. W uniesieniu, częstokroć, zwłaszcza wśród dzikiej przyrody, graniczącym z ekstazą. [...]
Ważni Mistrzowie od muzyki, literatury, fotografii… Od życia?
Wciąż pozostaję pod ich wpływem i także dlatego nigdy nie dotknę wielkości. Ona bowiem jest nie tylko kwestią dyscypliny, ale i odwagi. By świadomie zapomnieć o Mistrzu i wydobyć własny głos, jedyny, nie do pomylenia z żadnym innym. Tymczasem w mojej muzyce za dużo było Pata i Stinga; w słowie – Miłosza, Máraia, Ciorana, Iwaszkiewicza; w fotografii – Tomaszewskiego, Webba, Salgado. A w kwestii szkoły życia też jestem cały zasupłany. Podoba mi się tytuł autobiografii ostatniego z wielkich wędrowców, Wilfreda Thesigera: „Life of My Choice”. Czy ja żyję równie śmiało? Tak, jak bym pragnął? Bez oglądania się na oczekiwania i uczucia innych? Nie. Tylko to źle czy może jednak przyzwoicie? Wie pani, kto jest dla mnie wzorem dobrego życia, niedościgłym, niestety? Nie Gandhi, on w moim pojęciu jednak grał za ostro w kwestii diety i alkowy. Tata. Wciąż pozostaje kompasem, drogowskazem, przewodnikiem. Przed każdą ważniejszą decyzją zastanawiam się, co zrobiłby, jak by się zachował.
Odbył Pan z ojcem zasadniczą rozmowę? O nonsensie życia, sensie śmierci? Albo odwrotnie. Czy są pytania, których nie zdążył mu Pan zadać?
Nie byliśmy tak blisko. Obaj zanadto skryci, w osobliwym, wzajemnym onieśmieleniu. Nie wiem, czy i dziś znalazłbym odwagę, by spytać o rzeczy ostateczne. Ale Tata udzielał mi odpowiedzi na niewypowiedziane pytania. W dodatku bez słów. Dał mi na przykład wielką lekcję odchodzenia ze świata, cierpienia bez słowa skargi. Nie pouczał. Był. I rzecz ciekawa, był, nawet kiedy go nie było. Rodzice sporo wyjeżdżali, a jednak udało im się stworzyć dom, w którym czuło się ich stałą, czułą obecność. Ja nie potrafiłem tego powtórzyć w swoim życiu.
Dom… pójdźmy tą ścieżką. Z czym Panu kojarzy się to słowo?
Z bezpieczną przystanią.
Cały wywiad do przeczytania w nowej VIVIE!. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku 19 grudnia.
TYLKO W VIVIE!: Rodzicie nie chcieli, by została aktorką, bardzo się o nią bali. Dziś nieustannie ją wspierają