Małgorzata Socha: "Nie mam żadnych deficytów miłości". O rodzinie, aktorstwie i Sophii Loren
W życiu Małgorzaty Sochy wszystko się udaje. Od lat jest z kochającym mężem, mają dwuletnią córeczkę Zosię. Zawodowo także odnosi same sukcesy. Ale początki były trudne. Już wybór aktorstwa był odważną decyzją. W jej rodzinie nie było tradycji aktorskich i kiedy zdecydowała się na ten zawód, musiała się przeciwstawić swoim rodzicom. Dlaczego nie byli zachwyceni?
Każdy rodzic, szczególnie jeśli ma córkę, chciałby dla dziecka zawodu stabilnego, pewnego. Moi rodzice myśleli tak samo. Mało tego, ja jako matka myślę podobnie. Pochodzę z domu szalenie konserwatywnego. Moi rodzice nie znali świata artystycznego. Tato był pilotem wojskowym, mama ekonomistką. Swoją wiedzę o show-biznesie opierali na kolorowych gazetach, które nie są miarodajne. Na pewno są spokojniejsi o mnie, od kiedy wyszłam za mąż. Rodzice zawsze mają takie poczucie: „Uff, już po wszystkim, poszła z domu. Kto inny jest za nią odpowiedzialny”. Mimo że wyprowadziłam się dużo wcześniej.
Początki kariery były trudne. Okazało się, że pewne cechy wyniesione z domu nie są korzystne w przypadku aktorstwa.
U mnie w domu obowiązywała kindersztuba. I na początku mojej drogi zawodowej wyczułam, że jestem za bardzo grzeczna. Nie broniłam własnego zdania, chociaż wiedziałam, że mam rację. Teraz, z racji doświadczenia i wyrobionego nazwiska, pewniej walczę o swoje i mówię, kiedy coś mi się nie podoba albo się z czymś nie zgadzam.
Po sukcesie zawodowym przyszła pora na życie prywatne. Jak udało jej się połączyć dwa zupełnie różne światy? Jej mąż, Krzysztof Wiśniewski, jest inżynierem, a więc osobą spoza branży aktorskiej. Jak taka sytuacja wpływa na związek?
Różnie. To zależy od ludzi, jacy się spotkają. Kiedyś wydawało mi się, że fajnie mieć osobę z tego samego świata, w jakim się funkcjonuje. Że wtedy ta osoba jest cię w stanie zrozumieć. Ale na własnej skórze przekonałam się, że dobrze być z kimś, kto zajmuje się zupełnie czymś innym. Mnie to daje oddech i poczucie, że są inne rzeczy, ważniejsze. I często sprowadza mnie to na ziemię. Jestem wdzięczna losowi, że jesteśmy taką parą.
A gdyby musiała wybrać – dom czy kariera?
Oczywiście wybrałabym dom. Może to dlatego, że tak jestem wychowana. Moja mama zawsze nas stawiała na pierwszym miejscu i to procentuje w życiu. Ja nie mam żadnych deficytów miłości, niczego nie muszę sobie rekompensować. Dlatego jestem taka, jaka jestem, i to buduje człowieka na start w dorosłość.
Zawód aktorki jest jednak czasochłonny. Małgorzata Socha musi bardzo się starać, żeby sprostać zarówno zobowiązaniom zawodowym, jak i mieć czas dla rodziny i oddać się swoim ulubionym pracom domowym. Czy nigdy nie żałowała, że została aktorką?
Nie! Poza tym ja nigdy niczego nie żałuję, bo nigdy nie rozpamiętuję tego, co było. Mam poczucie, że zawód, który uprawiam, daje mi mnóstwo satysfakcji i mogę się spełniać na wielu polach – gram w filmach, serialach, dubbingu, a przy okazji jest też to, co mnie dopełnia jako kobietę, czyli moda.
Cieszy się dużą popularnością i sympatią widzów. Reprezentuje wiele marek, także luksusowych. Czy w związku z tym czuje się wzorem do naśladowania?
Jeżeli ktoś chce mnie naśladować, jeśli uważa, że to, co robię, jest pozytywne, to nie widzę w tym nic złego. Działam charytatywnie, na stałe jestem związana z Fundacją „Dr Clown”, to już osiem lat. Po prostu robię swoje i robię to najlepiej, jak potrafię. Odbieram sygnały, że jestem osobą lubianą, ale to może dlatego, że ci, którzy mnie nie lubią, po prostu mnie nie zaczepiają (śmiech). To, że jestem doceniana, buduje moją pewność siebie. A komentarzy w internecie nie czytam. Uważam, że czytanie o sobie to jedna z najnudniejszych rzeczy.
Natomiast jej osobistym wzorem do naśladowania jest Sophia Loren.
Jest boska. To jest prawdziwa gwiazda. Dla mnie ideał. Mówisz, że ja inspiruję kogoś, i tak samo ona inspiruje mnie. Żyje w absolutnej zgodzie ze sobą, jej życie prywatne jest stabilne, przez wiele lat była związana z tym samym mężczyzną, aż do jego śmierci. Pokazuje to, że w tym świecie można budować stałe relacje, a jednocześnie być kobietą, która budzi wiele emocji.
Cały wywiad z Małgorzatą Sochą w najnowszej "Vivie!", od czwartku w kioskach.