Małgorzata Rozenek-Majdan: „Nie żyję dla pracy. Dla mnie nadrzędną wartością jest rodzina”
Gwiazda opowiedziała nam o nowych wyzwaniach i macierzyństwie
- Beata Nowicka
Małgorzata Rozenek-Majdan nie zwalania tempa. Jeszcze będąc w ciąży angażowała się w nowe projekty, gnała za marzeniami. Po narodzinach Henia wróciła na plan programu Projekt Lady, niedawno pojawiła się w nowym filmie Patryka Vegi i za chwilę zaczyna zdjęcia do nowego filmu, komedii romantycznej. To dla niej czas wyzwań i rozwoju. Ale najważniejsza jest dla niej rodzina. ,,Ja nie żyję dla pracy i nigdy nie żyłam. Dla mnie nadrzędną wartością jest rodzina. Nasz najmłodszy syn trafił do ciepłego i pięknego", mówi Małgorzata Rozenek-Majdan w rozmowie z Beatą Nowicką.
Małgorzata Rozenek-Majdan o macierzyństwie i zawodowych wyzwaniach
Partnerstwo w związkach wciąż jest w Polsce kulawe, nieudolne. Wam się udało, jesteście naprawdę zgrani.
Radosław: Nie ma złotego środka. Nie możesz komuś wytłumaczyć: „Zrób tak, będzie dobrze” albo „Nie rób tego, bo będzie źle”. Wbrew temu, co się o nas mówiło, oboje z Małgosią bardzo szybko pokochaliśmy się, dogadaliśmy i zaczęliśmy planować wspólne życie. Fajnie i pozytywnie zaskakiwaliśmy się od pierwszego dnia. Niedawno w prezencie na naszą rocznicę nakręciłem dla Małgosi film, a ona w tym samym czasie robiła to samo (śmiech).
Małgorzata: Koleżanki często mnie pytały: „Jak wy to robicie?”, zaczęłam się nad tym zastanawiać i… nie wiem. U nas nikt na nic się nie umawiał. Nie było tak, że dzieliliśmy się obowiązkami: w poniedziałek ja robię to, we wtorek ty tamto. Radosław instynktownie przejął pewne rzeczy, inne ja. On odbiera chłopców ze szkoły, ale nie umie obsłużyć pralki. Ja uwielbiam robić rzeczy, które są związane z domem.
Radosław: Wszystko układa się naturalnie. Od początku byliśmy bratnimi duszami: lubimy podróżować, jesteśmy rodzinni, kochamy zwierzęta. W wielu rzeczach się różnimy, ale potrafimy dyskutować, czasami sprzeczamy się, choć nigdy długo nie gniewamy. To element, który Małgosia wniosła do naszego związku. Bywam pamiętliwy, jak się pokłócę, zadra we mnie zostaje, a Małgosia nauczyła mnie, że szkoda na to czasu i energii. Przyznałem jej rację.
Dobrze Ci idzie.
Radosław: Nie można być za dużym egoistą, nie można być małostkowym. Są rzeczy, na których bardzo mi zależy, tego się trzymam. Ale trzeba liczyć się ze zdaniem drugiej osoby. W życiu najważniejsze jest, żebyśmy dawali sobie szczęście, żeby moja żona i dzieci były zdrowe, mama, siostra i brat, których strasznie kocham, również. Jeśli bardzo chciałbym pojechać na wakacje do Włoch, a moja żona mówi: „Słuchaj, a może pojechalibyśmy do Francji”, to nawet przez sekundę nie będę się zastanawiał, tylko pojadę do Francji. Myślę, że facetowi w związku powinno sprawiać przyjemność sprawianie przyjemności swojej kobiecie. To nie jest służalczość czy uległość. To jest wewnętrzna pewność, że żona, którą kocham, daje mi tyle szczęścia i ja chcę się odwdzięczyć.
(...)
Światowej sławy pediatra Benjamin Spock mawiał: „Dzieci są jak małe maszyny do uczenia się, łapią w mig wszystko, co widzą i czego doświadczają w otaczającym je świecie”.
Radosław: Henio ma już świadomość, że może operować rączkami, więc uwielbia przekładać z ręki do ręki strony szeleszczącej książeczki w kształcie zwierzątka. Henio coraz więcej chłonie wzrokiem. Czasami wieczorem po kąpieli włączamy mu chmurkę, która świeci. Jej muzyka jest bardzo relaksująca i żartujemy, że robimy Heniowi klimat domowego spa.
Małgorzata: Niedawno odkrył swoje stopy. Śmialiśmy się z Radziem, bo wyraźnie myśli, że to jest jego trzecia i czwarta ręka (śmiech). Tak cieszy się tym odkryciem, że doświadcza obecności swoich stópek każdym zmysłem. Najpierw przyglądał im się badawczo i w skupieniu, a potem zaczął ssać duży palec. Uwielbiamy obserwować jego reakcje. Henio kocha towarzystwo, rozgląda się z zachwytem po swoim świecie i chłonie wszystko, co się wokół niego dzieje. Jest ciekawskim, rezolutnym dzieckiem.
Staś ma 14 lat, Tadzio 10, Henio cztery miesiące. To jest inna jakość macierzyństwa?
Małgorzata: Cały czas, kiedy zachwycam się Heniem, mam w tyle głowy czujnik, który uświadamia mi, że nie chciałabym, aby moi starsi synowie mieli poczucie, że dla mamy teraz jest fajniej niż wtedy, kiedy oni byli mali. Więc nie powiem, że teraz jest fajniej. Ale masz rację, że to jest zupełnie inne macierzyństwo. Kiedy urodziłam chłopców, byłam młoda, nie pracowałam, całkowicie skupiłam się na dzieciach, strasznie wszystko przeżywałam, bo nie miałam o niczym pojęcia, uczyłam się na własnych błędach. Teraz mam pracę, pomoc przy Heniu, cieszę się zaletami posiadania dziecka. Bardzo szybko wróciłam do pracy, uważam, że trochę za szybko, ale kiedy pojawiam się w domu, jestem ogromnie stęskniona za Heniem i zachwycam się, że go widzę. Kolejne macierzyństwo jest spokojniejsze. Znasz dowcip o złotówce?
Nie.
Małgorzata: Kiedy twoje pierwsze dziecko połknie złotówkę, jedziesz na ostry dyżur do szpitala i umierasz ze strachu. Kiedy drugie dziecko połknie złotówkę, dajesz mu środek na przeczyszczenie i czekasz w domu, aż sam ją wydali. Kiedy trzecie dziecko połknie złotówkę, odliczasz mu od kieszonkowego. To jest to. Przy Heniu nie przejmuję się połową rzeczy, nad którymi trzęsłam się przy starszych chłopcach.
Praca ma teraz nowy posmak?
Małgorzata: Bardzo lubię swoją pracę, bo robię różne rzeczy, wchodzę na plan w telewizji jak do siebie, to jest moja scena, wiem, jak to się robi, fascynują mnie social media, czuję, że jestem w tym dobra i to mnie uskrzydla. Znalazłam się na planie najnowszego filmu Patryka Vegi, dostałam jedną z głównych ról, to ogromne wyzwanie aktorskie, które mnie dużo kosztuje emocjonalnie, a jednocześnie daje mnóstwo satysfakcji. Jutro zaczynam zdjęcia do komedii romantycznej. Czas od narodzin Henia przyniósł mi wiele fajnych projektów, ale nawet przed „epoką Henia” miałam świadomość, że to jest tylko praca. Ja nie żyję dla pracy i nigdy nie żyłam. Dla mnie nadrzędną wartością jest rodzina. Nasz najmłodszy syn trafił do ciepłego i pięknego w sensie uczuciowym domu.
Cały wywiad w nowej VIVIE! 20/2020 w punktach sprzedaży w całej Polsce od 15 października.
w sensie uczuciowym domu.