Kasia Cerekwicka: ,,Lubię samotność, pod warunkiem że jest to samotność z wyboru"
,,Nigdy nie czułam presji zakładania rodziny na siłę", dodaje
- Beata Nowicka
Jedna z najciekawszych polskich wokalistek. Ma zmysłowy, aksamitny głos i naturę samotnika. Pojawia się i znika. Po pięciu latach przerwy wydaje nowy, intymny album „Pod skórą” i opowiada o swojej samotnej czterdziestce w środku pandemii, tłumaczy, dlaczego została magistrem psychologii i czego nauczyła się o toksycznych związkach, śmieje się ze strachu przed starością, który dopadł ją w wieku… 25 lat, i zwierza się z nadziei na wyjątkową miłość.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! dostępnym w punktach sprzedaży w całej Polsce od 3 września, a także na stronie hitsalonik.pl.
Kasia Cerekwicka o samotności w VIVIE!
Teraz rozumiem, skąd te przerwy. Wydajesz nową płytę co pięć lat.
„Między słowami” z 2015 roku była inna niż wcześniejsze krążki, bo nabrałam odwagi, żeby wyrażać siebie. Najnowsza „Pod skórą” jest dowodem na to, że wreszcie jestem wolna. To jest moja płyta i nie obchodzi mnie, co powiedzą inni. Nawet jeśli kupi ją siedem osób, to znaczy, że była dla nich. Wóz albo przewóz. Chcę pokazać siebie z innej strony. Nie będę dostosowywać się do gustów wszystkich Polaków, bo gdybym chciała, to powinnam grać disco polo.
Mój faworyt to „Na próżno”. Puszczałam go sobie wiele razy, bo wprawia mnie w dobry nastrój. Masz swój ulubiony utwór na tej płycie?
Kocham wszystkie, bo każdy ma ogromny bagaż emocjonalny i w każdym z nich jest cząstka mnie. Ale uwielbiam „Powód” kończący płytę, to jest ballada zagrana z samym fortepianem. W listopadzie 2019 roku zamknęłam pewien etap swojego życia i toksycznych relacji. Postanowiłam, że w wieku 40 lat wchodzę w zupełnie inną przestrzeń. Pamiętam moment w studio, kiedy nagrywałam tę piosenkę, było mi strasznie ciężko dźwignąć ten numer…
Nie dziwię się, jest przyjmujący. „Wystarczy już. Nie będzie więcej bezsennych nocy, słonych od łez (…) Wystarczy już wiecznych obietnic, poddanych bitew (…). Gdybyś choć raz czuł się samotny, tak jak przy tobie byłam ja…”.
Śpiewając ją, myślałam o osobach będących w związkach przemocowych, toksycznych, wyniszczających. To jest piosenka o symbolicznym uwolnieniu się od wszystkiego, z czym człowiek sobie nie radzi, co go przerasta. Każdy z nas ma w sobie tę siłę, żeby w końcu uderzyć pięścią w stół i powiedzieć: „Już dosyć!”. „Powód” powstał wiele lat wcześniej i był do niego zupełnie inny tekst. Napisałam nowe słowa dzień przed nagraniem! Po zaśpiewaniu tej piosenki coś się we mnie zmieniło, pękło. Jakbym ostatecznie odcięła złe emocje, które przez lata ciągnęły się za mną.
Na płycie dużo jest samotności. Oswoiłaś ją?
Nigdy się jej nie bałam. Jestem typem introwertyka. Lubię samotność, pod warunkiem że jest to samotność z wyboru. Uwielbiam ludzi, towarzystwo, hałas, zamieszanie, tłum, ale w samotności ładuję baterie.
A co z miłością?
Na wszystko przyjdzie czas. Nigdy nie czułam presji zakładania rodziny na siłę. Mam nadzieję na coś pięknego i wierzę, że kiedyś mnie to spotka. Każdemu z nas coś jest pisane. Uczucia nie mają metryki. Można spotkać prawdziwą miłość w wieku 25 lat, 37 czy po sześćdziesiątce. Wolę przeżyć coś wyjątkowego niż jakąś letnią przygodę.
Czego jeszcze oczekujesz od przyszłości?
Często boimy się jej i zakładamy czarne scenariusze. Pierwszy przykład z brzegu – mój kredyt mieszkaniowy na 30 lat. Czułam paniczny strach: Boże, jak ja sobie dam radę, co ja zrobiłam, ratunku?! Spalało mnie to, nie mogłam spać, nic mi nie przyniosło dobrego. W końcu odpuściłam. Wiele razy bałam się, że sobie z czymś nie poradzę…
…a dawałaś radę.
No właśnie. Mam w sobie dość siły i determinacji. Był nawet taki moment, że stanęłam oko w oko z widmem utraty dorobku życia, często przypominam sobie tę chwilę. Wiem z psychologii, że w życiu każdego dorosłego człowieka zdarzają się co najmniej trzy poważne kryzysy. Ja trzy mam już na sobą, statystycznie odhaczone, więc teraz czeka mnie wyłącznie to, co dobre. Na inne rzeczy się nie godzę (śmiech).
Przesłuchałam „Pod skórą” dwa razy. Zastanawiam się, czy jesteś szczęśliwa i… nie wiem.
Jestem. Mimo emocji, które tam aż kipią, sama słuchając tej płyty, uspokajam się. Towarzyszyła mi przez całą trasę, od listopada do stycznia, ponieważ akurat wtedy dokonywaliśmy ostatnich szlifów. Jeździłam po Polsce z moimi cudownymi współpracownikami, słuchaliśmy tej płyty w różnych sceneriach, często wracając w nocy i odpływając. Zawsze chciałam mieć magiczną moc, jaką miały dla mnie moje ulubione wokalistki, które swoją muzyką dawały mi ukojenie.
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! dostępnym w punktach sprzedaży w całej Polsce od 3 września, a także na stronie hitsalonik.pl.