Joanna Kurowska z córką Zosią o życiu po śmierci męża i ojca: „Lęki zostały wpisane w nasze życie”
Od tragicznego wydarzenia w tym roku minęło siedem lat
- Krystyna Pytlakowska
Po tragicznej śmierci męża Joanny przed siedmiu laty przeżyły niewyobrażalną traumę. To umocniło ich więź. Dziś są niczym najlepsze przyjaciółki. Zosia mówi, że jej mama jest świetna w konkretach. Ma temperament i charyzmę. Joanna się oburza, że córka posądza ją o brak wrażliwości. Jak udało im się poskładać życie na nowo, co je różni, a w czym są do siebie podobne i dlaczego wybrały zawód aktorki, Joanna Kurowska i Zosia Świątkiewicz zdradziły w majowej VIVIE! Krystynie Pytlakowskiej.
Joanna z córką Zosią o życiu po śmierci męża i taty - fragment wywiadu VIVA! maj 2021
Obie przeżyłyście wielką traumę, utratę Grzegorza. Wtedy rodzą się inne relacje między matką a córką?
Zosia: Na pewno inne. Gdy umarł tata, zaczęłam na mamę patrzeć jak na kogoś, kto mi pozostał – jedyny człowiek, którego kocham, bo już nie mam właściwie nikogo. Zresztą mama zawsze była moją wielką miłością, od dziecka. I zawsze miałyśmy świetne relacje. Ale gdy odszedł tata, to nasza więź stała się nie tylko pełna miłości, ale i lęku o jedyną osobę, która jest ze mną. I wiedziałam, że muszę o nią dbać.
Joanna: Nie chcę wracać do tamtego czasu, który był pełen poczucia krzywdy. Zośka miała wtedy 13 lat, a ja wiedziałam, że muszę zastąpić jej i matkę, i ojca. Nie dziwię się więc, że było w niej tyle strachu. Nie miała tu babci, nie miała ciotek, moi rodzice mieszkali nad morzem. Poczułam wtedy ogromną odpowiedzialność za to dziecko, które kochałam wręcz nieludzko.
CZYTAJ TEŻ: Joanna Kurowska o tragicznej śmierci męża: „Zostałam sama w najgorszym okresie”
Joanna Kurowska, Zofia Świątkiewicz, Warszawa, pokaz butów Ewy Minge, 19.05.2007 rok
Joanna Kurowska, Zofia Świątkiewicz, Warszawa, benefis Wojciecha Młynarskiego, 18.04.2011 rok
Zosia: Już mając 13 lat, myślałam o tym, co by się stało, gdyby i mojej mamy zabrakło, co wtedy musiałabym zrobić. Wtedy jeszcze żyła siostra mamy, wyobrażałam sobie, że mieszkam u niej. Do tej pory tak mam, że gdy mama długo nie odbiera telefonu, to moja pierwsza myśl: O Boże, coś się stało, co ja zrobię! Nawet nie wiem, gdzie są rachunki do opłacenia.
Joanna: Wszystkie papiery są w jednym miejscu. Nie musiałaś się bać. Chociaż ja też się wtedy nabawiłam nerwicy lękowej. Myślałam, czy dasz sobie radę, czy dostaniesz się na studia, nie wpadniesz w narkotyki.
Zosia: Nie wpadłam. Nie musiałaś się martwić.
Joanna: Tylko że te lęki zostały wpisane w nasze życie. I to poczucie, że na świecie jesteśmy same. Ale teraz, gdy Zosia jest już pełnoletnia, wszystko układa nam się bardzo pięknie. Zdała maturę, dostała się za pierwszym podejściem na prestiżowe studia, a było 1500 kandydatów na 20 miejsc. Ale właśnie wtedy umarła moja siostra, przedtem ojciec. Dla nas był to straszny czas.
Ale Ty się nigdy nie żalisz.
Joanna: Nie chcę się żalić, bo ludzie nie lubią tego słuchać. Spadło na mnie bardzo dużo, ale nie zamierzam o tym opowiadać. I cieszę się, że córka też wyszła z tych strat zwycięsko. Bo im ktoś ma trudniej w życiu, uczy się latać w labiryntach, to potem jest mu łatwiej, bo zanim dobiegnie do mety, już umie się w tych korytarzach życia poruszać.
Zosia: Mnie też ostatnie sytuacje życiowe dużo nauczyły. I teraz chyba jestem na takim etapie, że nie ma zdarzenia, które by mnie złamało.
A jesteś taka krucha z wyglądu. Ale psychicznie bardzo silna.
Joanna: Chociaż pozornie słaba.
Zosia: Jestem delikatna, mam cienki głosik, ale czuję w sobie moc. Doszłam nawet do takiego momentu, że za bardzo się niczym nie stresuję, nawet egzaminami. Uważam, że limit stresu wyczerpałam.
Joanna: Ja po śmierci mojej siostry też sobie wszystko przewartościowałam. Ta strata pokazała mi piękne barwy życia. Że są stresy i stresiki, i nie warto się nieważnymi sytuacjami przejmować. Walczyć o role, zabiegać o ludzi, którzy o nas nie zabiegają. Wtedy dowiedziałam się, co jest tak naprawdę w życiu ważne. Że to bliscy, którzy są z nami.
CZYTAJ TEŻ: Joanna Kurowska: „Nie dowierzałam, że ten skarb znalazł się w moim życiu – moja największa miłość”
Wcześniej tego nie wiedziałaś?
Joanna: Niby wiedziałam, ale się łudziłam, że może jest inaczej. I nie wiem, co mogłoby mnie teraz poruszyć. Chyba żeby z Zosią się coś złego działo, odpukać.
Zosia: Ja mam tak samo. Fizycznie nikt nie mógłby mnie skrzywdzić, ale psychicznie nadszarpnąć to tak. Zwłaszcza gdyby coś złego spotkało moją mamę.
Joanna: W życiu wszystko jest potrzebne. I dobro, i zło, dzięki któremu się umacniamy, hartujemy.
Zosia: Po takich traumach i cierpieniu człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że siedzi na dryfującej w przestrzeni skale, która dla nikogo nie ma znaczenia, a ty jesteś tylko ziarnkiem piasku na pustyni Gobi.
______
Grzegorz Świątkiewicz zmarł we wrześniu 2014 roku. Dziennikarz sportowy zmagał się z depresją. Miał 55 lat.
Joanna Kurowska, mąż Grzegorz Świątkiewicz, 2000