Reklama

Trzynaście lat temu jego życie całkowicie się zmieniło. Na świecie pojawił się jego synek, Antoni. „Miłość od pierwszego wejrzenia”, pisał świętując urodziny pociechy. Ulubieniec widzów rzadko dzieli się z nimi fragmentami swojego życia, strzeże także prywatności bliskich. Dlatego nieczęsto w mediach społecznościowych pojawiają się ich wspólne zdjęcia. Mikołaj Roznerski w najnowszym wywiadzie VIVY! opowiedział o ojcostwie. Stara się przekazywać synowi najważniejsze wartości i pokazuje mu swój artystyczny świat.

Reklama

Mikołaj Roznerski o ojcostwie i synku w wywiadzie VIVY!

Twój syn ma 13 lat, tak jak Ty wtedy. Czy dzięki temu, co przeszedłeś, jesteś bardziej uważnym ojcem?

Nie wiem, jaki bym był, gdybym tego wszystkiego nie przeżył. Staram się mieć z Antkiem jak najlepszy kontakt, mimo że jestem rodzicem dochodzącym. Objaśniam mu świat najlepiej, jak potrafię. Poznaje tajniki mojej pracy. Zabieram go ze sobą na spektakle, bo chcę, żeby zobaczył, na czym polega mój zawód. Tłumaczę mu, że bycie aktorem nie oznacza tego, że wszyscy będą cię bezwarunkowo kochać. Są ludzie, którzy są zazdrośni i zawistni i potrafią sprawić przykrość. Paradoksalnie im większy sukces odnosisz, tym więcej osób cię nie lubi.

Ty zazdrościsz kolegom?
Takich emocji jestem na szczęście pozbawiony. Nigdy nie byłem zazdrosny, że ktoś zagrał rolę, o której ja marzyłem, ani że wystąpił w lepszym filmie niż ja. Wolę skupiać się na pozytywnych rzeczach, na mojej rodzinie, która jest dla mnie wielkim wsparciem. Mam swoje własne 11. przykazanie: „Nie porównuj się z innymi”. [...]

Pierwszej ostrej ocenie zostałeś poddany na egzaminie wstępnym do szkoły aktorskiej?
Tylko że się nią wtedy nie bardzo przejąłem. Mój przyjaciel powiedział, że zdaje do szkoły teatralnej. Zapytał, jakie ja mam plany. Stwierdziłem, że skoro razem chodziliśmy do kółka teatralnego, gdzie świetnie grałem drzewo w pantomimie (śmiech), to może też spróbuję. Problem był tylko taki, że mało czytałem. Mieszkałem z tatą, który był rolnikiem, więc moim głównym obowiązkiem była praca na roli, a potem w przetwórstwie mięsnym. Zajmowaliśmy się rzeczami użytkowymi, sprawy sztuki, spychając na margines. Kulturę, literaturę, sztukę zacząłem poznawać dopiero na studiach. Zdałem ten egzamin, czego się w ogóle nie spodziewałem, bo ludzie przygotowywali po 12 poważnych tekstów, a ja miałem w zanadrzu trzy wierszyki, w tym jeden o motylku, i ludową piosenkę „Zachodźże, słoneczko”. Pewnie egzaminatorzy pomyśleli, że jakiś freak przyszedł, i dostałem punkty za odwagę. Zdałem egzamin, ale nie przyjęto mnie do szkoły ze względu na brak miejsc. A jednak to obudziło we mnie poczucie, że aktorstwo to jest coś, do czego się nadaję, że znalazłem swoją drogę. W kolejnym roku przygotowałem się już jednak trochę lepiej i dostałem się do trzech szkół: w Krakowie, Łodzi i Wrocławiu. Wybrałem wydział lalkarski we Wrocławiu, bo na aktorski mnie nie przyjęli. Nauczyłem się tam reżyserowania samego siebie, rozwinąłem wyobraźnię, nauczyłem się aktorstwa dramatycznego, śpiewu, tańca. Nie przepuściłem żadnych zajęć, bo chciałem jak najlepiej wykorzystać swoją szansę. [...]

Czytaj też: Stoczył trudną walkę z chorobą, mówi o długiej drodze do wyzdrowienia: "Muszę sobie radzić ze swoimi demonami"

Mikołaj Roznerski, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 19/2024
Mikołaj Roznerski, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 19/2024 ZUZA KRAJEWSKA

Wiem, że potrafisz płakać. Nie tylko zawodowo. Widziałam Cię zapłakanego na scenie, podczas wywiadu.
Podczas naszej rozmowy też ze trzy razy oczy mi się zaszkliły. Ale wytrzymałem, bo nie chcę być takim wzruszającym się ciągle facetem.

Dlaczego? Przecież to żaden wstyd.
Temat bumerang (śmiech). Jestem z pokolenia, dla którego to jeszcze był wstyd.

Jaki jest Twój dzisiejszy świat?
Popełniłem w życiu kilka błędów, ale uczę się na nich. Nikt nie jest idealny, a nasz prawdziwy świat nie jest Instagramem. Ja mam swój i jestem w nim szczęśliwy.

Umiesz cieszyć się życiem?
Czasem tak, czasem nie. Jestem spokojny, wyciszony i poukładany. Ale jak się zagalopuję w pracy, to zapominam, że muszę się cieszyć. Taką mam osobowość, że popadam w skrajności. Dlatego bardzo się staram łapać spokój, mimo presji z każdej strony. Ktoś dla mnie bardzo ważny powiedział, że jestem takim „synkiem z Rolandowic”, z miejsca, w którym się wychowałem. Dzisiaj mogę o sobie powiedzieć, że jestem spoko gościem, ze swoimi demonami, lękami, sukcesami i… złotymi Wężami na koncie. Takim właśnie „synkiem z Rolandowic”.

TYLKO W VIVIE!: Pielęgnuje relację z mężem, pracują nad tym, by tempo życia nie zmiotło ich bliskości: "Musimy się cały czas starać"

Reklama

Cały wywiad dostępny w nowym numerze VIVY! Magazyn w do znalezienia w punktach sprzedaży w całej Polsce od 10 października.

Mikołaj Roznerski, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 19/2024
Mikołaj Roznerski, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 19/2024 ZUZA KRAJEWSKA
Joanna Przetakiewicz, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 19/2024, okładka
Joanna Przetakiewicz, sesja dla magazynu „VIVA!”, październik 2024, VIVA, 19/2024, okładka Zuza Krajewska
Reklama
Reklama
Reklama