Jeden moment wycieńczył ją psychicznie. Odbyła podróż w głąb siebie, odnalazła spokój i szczęście
„Uprawiam zawód, w którym się znacznie częściej przegrywa, niż wygrywa”, mówi Vanessa Aleksander
- Katarzyna Piątkowska
Szalenie zdolna, ujmująca i zjawiskowa! Rzadko zabiera głos na temat życia prywatnego. W najnowszym wywiadzie VIVY! Vanessa Aleksander opowiedziała Katarzynie Piątkowskiej o tym, jaka jest naprawdę i mówi wprost o podróży w głąb siebie.
W życiu zawodowym wybierała projekty, dzięki którym miała szansę się rozwijać i które opierałyby się na jej aktorskim warsztacie. We wszystko angażuje się na sto procent. Udział w Tańcu z Gwiazdami wzmocnił jej wartości, którymi kieruje się w życiu, a przy okazji, nauczyła się odpuszczać. Zmieniła się jeszcze jedna rzecz. „Na przykład mój perfekcjonizm, wynikający z moich braków”, wyjaśnia aktorka. Był czas, w którym czuła się niewystarczająca. Idąc do szkoły teatralnej, chciała przeglądać się w oczach innych, szukała ich aprobaty. Dziś mówi wprost o tym, że pracuje nad sobą, by lepiej poznać siebie. Teraz docenia swoje osiągnięcia i jest z nich dumna. „To są po prostu takie złe zapisy ze szkoły teatralnej, czy nawet z dorastania, które sprawiają, że jeśli czegoś nie osiągnąłeś, to najwyraźniej brak jest w tobie. Gdy poszłam do szkoły teatralnej, chciałam przeglądać się w oczach ludzi i czuć ich uznanie. Gdy się decydowałam na ten zawód, nie miałam tej świadomości, ale teraz, gdy długo już jestem w terapii, uznaję, że mógł to być jeden z elementów, które mnie do niego popchnęły. Potrzeba bycia w grupie, bycia częścią czegoś, bycia uwzględnionym. To wszystko motywowało mój perfekcjonizm. Dzisiaj jestem dumna z tego, jak pracowita i sumienna jestem, bo to doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem”, tłumaczy Vanessa Aleksander w rozmowie z Katarzyną Piątkowską dla VIVY!.
Vanessa Aleksander o pracy nad sobą, aktorstwie i poczuciu szczęścia
Podoba mi się, że zawsze podkreślasz, jak ważni dla Ciebie są inni ludzie.
Najważniejsze jest to, jakim jestem człowiekiem i jakimi ludźmi się otaczam, czy jestem dobra dla nich, a oni dla mnie. Bardzo kocham swój zawód i bardzo bym chciała osiągać w nim wspaniałe rzeczy, dostawać wymagające role. Ale jednak na koniec dnia to wcale nie jest najważniejsze. Parę dni temu, już po finale „Tańca z Gwiazdami”, po wielu miesiącach castingów dostałam informację, że moja wymarzona rola przypadła w udziale innej aktorce. Była to dla mnie ogromna przykrość, żal. Były smutek i łzy. Ale po raz pierwszy od nie wiem kiedy w swoim życiu zawodowym, gdy kładłam się spać i rozmyślałam o tym, co mnie spotkało, doszłam do wniosku, że tak naprawdę to nie ma znaczenia. Zasypiałam ze spokojem. To paradoks, że bycie w światłach reflektorów, w nieustającej gotowości, bycie ogromnie wycieńczoną przyniosło mi właśnie spokój. Umocniłam się w tym, do czego dążyłam i na co długo pracowałam. To nie jest wynik tylko trzech miesięcy treningów, ale lat terapii. Lat bycia ze sobą szczerą, ale szczerą też względem bliskich, co często bywało bardzo trudne. Ale w poniedziałek po finale nie obudziłam się nową osobą.
To, że trafiłaś na terapię, ma związek z Twoim zawodem?
Głównie. Po pierwsze, jako aktorka jestem bezustannie surowo oceniana, nie tylko przez publiczność, producentów, reżyserów, współpracowników, ale też przez siebie. Po drugie, uprawiam zawód, w którym się znacznie częściej przegrywa, niż wygrywa. Mówię o zdobywaniu odznaczeń, wyróżnień, ról. Trudno w takich okolicznościach nie być krytycznym wobec siebie. Dla mnie momentem, kiedy poczułam, że muszę rozpocząć pracę z psychoterapeutą, był film „Hejter”. Wycieńczył mnie psychicznie. Na szczęście jestem już w zupełnie innym miejscu samoświadomości, niż byłam wtedy.
TYLKO W VIVIE!: Udział w „Tańcu z Gwiazdami” wiele ją kosztował. Wyznała, dlaczego pojawiła się w show
Szkoła aktorska uczy, jak być aktorem, ale nie uczy, jak przestać nim być?
Powiedziałabym, że szkoła uczy nas, jak wchodzić w role, ale nie uczy nas, jak z nich wychodzić. Dla mnie bycie aktorem jest po prostu pracowaniem jako aktor, bycie rzemieślnikiem. Nie uznaję tego, że ktoś będąc aktorem, zachowuje się, jakby był kimś ważniejszym, jakimś nadczłowiekiem. Utarło się, że jeśli ktoś jest artystą, wolno mu więcej. Bo się właśnie przygotowuje do roli albo w niej jest, skupia się na scenie albo na jeszcze czymś innym i z tego powodu wolno mu huknąć, krzyknąć, być chamskim i nieuważnym na innych. Tak nie powinno być, bo wszyscy jesteśmy równi. Absolutnie nieważne jest to, że jesteśmy aktorami. Młodzi aktorzy często nie patrzą na koszty wykonywania swojego wymarzonego zawodu. A one mogą być i fizyczne, i psychiczne. Musiałam długo pracować nad sobą, żeby zrozumieć, że zabijanie się o tę pracę i zabijanie się dla niej nie jest ani profesjonalne, ani dla mnie dobre. Pewnie gdzieś w internecie można jeszcze znaleźć wywiady, w których mówiłam, że kocham ekstremalne zmiany do roli, że byłabym w stanie schudnąć, przytyć, wstrzyknąć sobie kwas, gdyby rola tego wymagała.
Dzisiaj już tak nie myślisz?
Mam zupełnie inne podejście, dużo bardziej racjonalne, i moje priorytety są ustawione w zupełnie inny sposób. Jestem w stanie naprawdę dużo pracować nad rolą, ale nie chcę się już dla niej zabijać. [...]
Jesteś w dobrym miejscu?
Tak, jestem spokojna i szczęśliwa. Czuję, że ciężko na to zapracowałam. To, jak mnie ludzie odbierają, jest wynikiem tego, że jestem prawdziwa. Owszem, w pracy udaję, ale poza pracą nigdy. Zawsze miałam silny kręgosłup moralny i nawet w trakcie „Tańca z Gwiazdami”, gdzie sugeruje się, żebyśmy się rozpłakali albo pokłócili, albo powiedzieli coś kontrowersyjnego, coś, co nakręci naszą popularność, ani ja, ani Michał na to nie poszliśmy. Byliśmy naprawdę autentyczni, bo oboje mamy poczucie, że prawda się zawsze obroni. Mój zawód jest wspaniałym, ale jednak tylko dodatkiem do szczęścia, które daje mi rodzina i dom. Gdybym kiedyś musiała z niego zrezygnować, nie miałabym wątpliwości, co jest dla mnie najważniejsze. Nawet w tych momentach, gdy ekstremalnie podchodziłam do zawodu, kiedy chciałam się dla ról zabijać, wycieńczać, wykańczać, najważniejsze dla mnie było, jaki jest mój dom.
Cały wywiad do przeczytania w nowej VIVIE!. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku 19 grudnia.
TYLKO W VIVIE!: Rodzicie nie chcieli, by została aktorką, bardzo się o nią bali. Dziś nieustannie ją wspierają
Źródło: Viva! 24/2024