Jak zachować młodość? Agnieszka Maciąg zdradza przepis na długowieczność
„Zmiana życia zaczyna się na talerzu”, mówi
Czy można oszukać czas i zatrzymać młodość? Jej się to udało! „Zmiana życia zaczyna się na talerzu”, mówi Agnieszka Maciąg. Była supermodelka, joginka i autorka książek inspiruje do odnalezienia równowagi duchowej i świadomego odżywiania.
Żyjemy w czasach kultu młodości. Chcemy zatrzymać ją jak najdłużej, być w dobrej formie – ciałem i duszą. Wydaje się, że to coś niedoścignionego i skomplikowanego. Co jest przepisem na długowieczność?
To pytanie pozostaje z nami od tysięcy lat. Przede wszystkim styl życia, sposób myślenia i dieta wpływają na nasz dobrostan. Wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że te wszystkie elementy oddziałują na organizm. Ale pojęcie młodości nie jest uzależnione od metryki, tylko od energii. Nasze życie i zdrowie jest w naszych rękach. Zwłaszcza kiedy organizm w końcu odmawia posłuszeństwa i nie toleruje już grzechów kulinarnych.
I trzeba dokonać rewolucji żywieniowej i duchowej. Brzmi poważnie. Jak to wyglądało w Pani przypadku?
Zmianę mojego życia rozpoczęłam od zmian na talerzu. W 2005 roku przeżyłam głęboki kryzys. W tamtym czasie byłam osobą schorowaną, apatyczną. Kilkanaście razy w roku potrafiłam przyjmować antybiotyki. Generalnie byłam wyznawczynią medycyny konwencjonalnej, która w tamtej chwili nie przynosiła już żadnych rezultatów. Miałam dość takiego życia. Trafiłam do bioenergoterapeuty, który zachęcił mnie do korzystania z naturalnych metod. Na tę propozycję patrzyłam z przymrużeniem oka. Powątpiewałam, że pokrzywa, ostropest, siemię lniane, propolis czy pyłek pszczeli mogą być zbawienne. Przez lata podróżowałam po całym świecie, miałam dostęp do najlepszych specjalistów, odkryć medycyny. A moje wszystkie problemy miały rozwiązać chwasty? Spróbowałam i byłam w szoku, jak bardzo zmieniło się moje samopoczucie i ciało. Inaczej spojrzałam na naturę.
Nowe życie. Niesamowite, że większość z tych najcenniejszych przypraw, produktów mamy na wyciągnięcie ręki.
I nie musimy korzystać z apteki. Natura jest cudowna. Nauczyłam się, jak możemy się naturalnie oczyszczać i wzmacniać organizm. Odkrywałam rzeczy, które wcześniej ignorowałam. Przygotowywałam posiłki z większą świadomością. Przyglądałam się produktom, zwracałam uwagę na ich smak, kolor, zapach. Efekty sprawiały przyjemność nie tylko mnie, ale całej rodzinie. Zaczęłam nawet pisać o tym wiersze! To było niesamowite. Czułam się lepiej, miałam dużo więcej energii. Z tego zachwytu powstała moja pierwsza książka „Smak życia”. Potem procesy moich przemian były coraz głębsze. Zainteresowałam się ajurwedą i ziołolecznictwem. Sięgałam do dawnych polskich przepisów. Odkryłam zakwas z buraków i świat kiszonek. Większość rzeczy dawniej była popularna i doceniana. Dziś o nich zapominamy, jak o oleju z czarnuszki, który jest zdrowotnym fenomenem o właściwościach antywirusowych. Po 14 latach jestem innym człowiekiem. Realizuję swoje pasje, podchodzę z entuzjazmem do kolejnych podróży, czerpię siłę do tego, by opiekować się swoją rodziną, mamą, pisać książki…
Co powinniśmy włączać do naszych codziennych posiłków, by oszukać czas?
Przede wszystkim do żywienia powinniśmy podejść elastycznie. Korzystajmy z żywności sezonowej, regionalnej. Właśnie ta najmniej przetworzona leczy i przedłuża młodość. Jesienią i zimą wybierajmy na śniadanie zupy, na przykład na bazie kasz, a także owsianki czy potrawy z ryżem. Cudowne są pieczone warzywa i te gotowane na parze. Podstawą są też rośliny strączkowe, oleje i zioła. Pijmy też zakwas z buraków. Z wiekiem powinniśmy skupiać się na warzywnych sokach (seler naciowy, ogórek, natka pietruszki). Na przekąskę wybierajmy garść orzechów włoskich, laskowych, nerkowców czy pestek dyni. To nas syci i jest bogactwem odżywczych minerałów. Otwierajmy się na mleka roślinne.
I wykluczamy z jadłospisu cukier, który przyspiesza starzenie organizmu?
Ale smaku słodkiego też potrzebujemy. Dobrze, jeśli ten cukier występuje w owocach. Pamiętajmy, że najlepiej spożywać je do godziny 14. Korzystajmy również ze stewii. Starajmy się powoli rezygnować z mięsa. Jego częste spożywanie prowadzi do wielu chorób cywilizacyjnych. Polacy jedzą bardzo dużo ziemniaków, a nie dla każdego są one korzystne. Osoby z chorą tarczycą i hashimoto mogą mieć nietolerancję na rośliny psiankowate. Do nich należą także pomidory. Dlatego szczególnie ważne jest wykonanie badania na nietolerancje pokarmowe. Najczęściej ludziom nie służą: gluten, jajka i krowi nabiał. Pisząc swoje książki, zawsze staram się zamieszczać w nich przepisy oczyszczające i odżywiające nasz organizm, oparte na sposobie odżywiania najstarszych ludzi na naszej planecie albo ludów długowiecznych, na przykład ludu Hunza.
Dzięki zmianom nawyków żywieniowych możemy dokonać naprawdę wielu pozytywnych zmian w naszym ciele. A wydaje się, że niektóre procesy organizmu trudno odwrócić.
Wcale nie musi tak być. Ważne jest to, co chcemy sobie ofiarować, czym się karmimy w sensie fizycznym i mentalnym. Wiele ma do powiedzenia nasz wiek biologiczny, który możemy obniżyć. Od wielu lat na moje warsztaty przyjeżdżają kobiety w różnym wieku. Ich życie zmieniło się diametralnie dzięki świadomemu odżywianiu. U osób, które mają problem z koncentracją, spadkami nastrojów, depresją, także ważna jest zmiana diety. Czytałam niedawno o badaniach naukowych przeprowadzonych w USA. Zaproszono do nich agresywnych nastolatków. Odstawili „śmieciowe” jedzenie i skupili się na oczyszczaniu organizmu. Po kilku miesiącach ich poziom agresji spadł o… 100 procent! Niewłaściwe, zatrute pożywienie obciąża nasz układ nerwowy. Zachęcam wszystkich do takiego eksperymentu. Odstawmy alkohol, papierosy, jedzenie z chemicznymi dodatkami i obserwujmy zmiany. Niech przykładem będzie najzdrowszy i najdłużej żyjący człowiek na świecie – to Hindus, który ma 125 lat. Biologicznie jest młodym człowiekiem. Naukowcy podkreślają, że w 30 procentach nasze zdrowie zależy od genów, 70 procent to nasze wybory żywieniowe i styl życia. Po urodzeniu Helenki powinnam mieć wycieńczony organizm. Miałam wtedy 44 lata, a badanie wieku biologicznego wykazało 27. Cieszyłam się, jak wiele dobrego mogłam zrobić dla siebie. Czasami u 30-latków wiek biologiczny wynosi 50–60 lat. To nie jest powód do załamania. Tylko trzeba znaleźć w sobie odwagę do zmian. Organizm tylko na to czeka.
W książce „Smak wiecznej młodości” zwraca Pani też uwagę na sygnały, które wysyła nam nasz organizm w kryzysowych momentach. Próbujemy się wtedy ratować na wszystkie możliwe sposoby.
I sięgamy po lekarstwa. Z każdej strony jesteśmy bombardowani reklamami środków na niestrawność czy trawienie. Zwracajmy uwagę, kiedy po zjedzeniu czegoś stajemy się zaspani, apatyczni. Jeśli czujemy się źle na przykład po roślinach strączkowych, to stosujemy do dań zioła regulujące trawienie (kminek, kumin, kolendrę, majeranek, tymianek). Pożywienie powinno dodawać nam siły i energii, a nie ją odbierać.
Zauważam, że coraz więcej osób wybiera tę zdrową opcję. Wracamy do zapomnianych produktów i otwieramy się na nowe smaki.
Tak. Myślę, że też dlatego moja kuchnia jest taka bogata. Dużo podróżowałam i nigdy nie zamykałam się na nowości kulinarne. Obracałam się też wśród osób, które uczyniły ze sposobu odżywiania ważny element swojego życia. Zainteresowałam się ajurwedą, ale również tradycyjną polską kuchnią.
A ta kojarzy nam się z kotletem schabowym i zasmażaną kapustą.
A to nieprawda. Czasy komunizmu zmieniły nasz sposób odżywiania. Dawniej mięso było gotowane od święta. Na co dzień jedzono pajdę żytniego chleba na zakwasie i smarowano olejem lnianym. Z siemienia lnianego robiono też napoje i było ono naturalnym lekarstwem, a przy tym źródłem fitoestrogenów. Olej konopny również był kiedyś podstawą w polskim domu. W mojej książce dzielę się przepisami na potrawy z roślin strączkowych, które w naszym kraju były niesamowicie popularne. Dawniej przynajmniej raz w tygodniu jadano fasolówkę i raz grochówkę. Aby zapobiec osteoporozie, kobiety powinny jeść rośliny strączkowe trzy razy w tygodniu (groch, fasola, soczewica, fasolka mung). Wprowadzajmy do naszej kuchni proste potrawy na nowo. Sama urozmaicam je przyprawami ajurwedyjskimi, mlekiem kokosowym. Domowe menu wzbogaciłam o wszelkie kasze: jaglaną, gryczaną (paloną, niepaloną), amarantus czy komosę ryżową, a także kiszonki. Jeśli lubimy makarony, to wybierajmy te zrobione z cieciorki, gryki czy ryżu. Zdrowe odżywianie się w tych czasach jest bardzo łatwe.
Wystarczy sięgnąć po Pani książkę, żeby przekonać się, że zdrowe jedzenie nie musi być nudne!
A także niesmaczne, czasochłonne i drogie. To czynniki, które wprowadzają natychmiastową mentalną niechęć. Każde jedzenie dobrze przyprawione jest smaczne. Mięso bez przypraw też nie posiada żadnych walorów. Domowy pełnowartościowy posiłek nie jest trudny w wykonaniu. Ugotowanie soczewicy albo ryżu, a do tego zrobienie sałatki zajmuje maksymalnie pół godziny. A zdrowe warzywa, takie jak groch, fasolka szparagowa, kapusta, buraki, nie muszą być kosztowne.
Czyli dla witalności organizmu najlepsza jest dieta wegańska i wegetariańska?
Badania naukowe wskazują, że wegetarianie żyją dłużej i są zdrowsi. Dobrze zbilansowana dieta jest kluczem do sukcesu. Nie musimy daleko szukać. Przyjrzyjmy się naszej doktor Dąbrowskiej, która leczy za pomocą diety roślinnej. Ja też ją polecam. Moja książka stała się jej przedłużeniem i jest zgodna z tą filozofią. Zawarłam w niej jedynie potrawy, które nas oczyszczają i odżywiają organizm. A do tego są proste w wykonaniu, ponieważ zależało mi na tym, żebyśmy czerpały radość z gotowania i miały czas na rozwijanie innych pasji.
Co jest Pani największym odkryciem kulinarnym? A może jest danie, które zawsze gości na Pani stole?
Ostatnio odkryciem jest jogurt kokosowy, do którego można dorzucić garść owoców. Po 40. roku życia warto zacząć zmieniać sposób myślenia o deserach. Niesamowita jest owsianka na mleku kokosowym czy purée z grochu. To brzmi słabo, wiem, ale jest przepyszne. Najczęściej gości w naszym domu dhal z soczewicy. Możemy dodać to do wszystkich kasz, a także pieczonych warzyw. W dodatku przygotowanie zajmuje 20 minut. Mój mąż to pokochał, a syn doprowadził do perfekcji. Nie zmuszam moich bliskich, by zdrowo się odżywiali. Sami otworzyli się na te smaki. Kocham moje zdrowe odżywianie!
„Nieważne, w jakim świecie żyjesz, ważne, jaki świat żyje w Tobie”. To zdanie już ze mną pozostanie. Zawsze podkreśla Pani, że powinniśmy też zadbać o nasze wnętrze, by osiągnąć najlepsze efekty. To chyba najbardziej wymagający krok i najtrudniejszy?
Harmonia ciała i ducha jest bardzo ważna. To zdanie jest efektem tego, że na świecie jest wszystko. Mogę zniszczyć swoje życie, koncentrując się na tym, że świat jest przepełniony złem, ale mogę też koncentrować się na pozytywach i zapraszać je do siebie. Dostrzegajmy dobro i piękno. My też tworzymy nasz świat we własnym życiu. Odżywianie pomaga również w rozwoju duchowym. To nie jest ezoteryczny odlot, ale posiadanie pięknych, zdrowych emocji. Jemy to, co ma w sobie światło, co powstaje w wyniku fotosyntezy – warzywa, owoce, rośliny… Wszystko jest ze sobą połączone. Inaczej trudno mówić o lepszym samopoczuciu psychicznym i fizycznym.
Co jest dla Pani kluczem do osiągnięcia spokoju?
Bycie tu i teraz. To proces, który zaczyna się od ćwiczenia uwagi, skoncentrowania na tym, co mówi moje ciało, co lubi, czego potrzebuje. Z czasem zaczęłam ćwiczyć jogę, medytować czy śpiewać mantry. Z taką samą troską karmię siebie dobrym pożywieniem, a duszę i umysł dobrymi emocjami. To wymaga od nas dbałości każdego dnia. Ważne jest, aby łączyć się z wysokimi wibracjami, uspokoić swój umysł i nabrać zaufania, pewności i miłości. Tylko dzięki temu będziemy iść do przodu i odnajdziemy szczęście. To jest właśnie wieczna młodość!