Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński razem żyją, razem piszą. I nie kryją: "Fascynuje nas kobiecość!"
Dwóch pisarzy, Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński, napisało wspólnie kryminał retro „Tajemnica domu Helclów”. To wyjątkowa sytuacja, gdyż obaj autorzy nie tylko piszą razem, ale też... razem żyją! Pytani, czy mówienie o tym wymaga odwagi, odpowiadają, że odwagi wymaga samotne życie. We dwóch raźniej!
Obaj twórcy przyznają się, że pochodzą z domów, w których rządziły mocne kobiety.
Piotr: Na mnie też ogromny wpływ wywarła ukochana babcia – która, poznawszy Jacka, przyjęła też rolę jego babci i której pamięci zadedykowaliśmy naszą książkę.
Jacek nawet próbował kiedyś życia z kobietą.
Jacek: Kiedyś uznałem, że wszystkiego należy spróbować, i byłem z kobietą przez dziewięć miesięcy. Nie moja broszka. A mówiąc poważnie: bycie z kimś jest trudne, niebycie z nikim jest trudne. Cały czas się coś boleśnie odczuwa.
Od dwunastu lat ma u boku Piotra. Razem osiągnęli wiek emerytalny - 67. Jak Piotr daje sobie radę z życiem u boku popularnego i nagradzanego pisarza, ze statusem "chłopaka pisarza"? To rodzi jakieś emocje?
Piotr: Jednak mierzi mnie to, że jestem czasem traktowany jako "ktoś do towarzystwa". (...) W Polsce w ogóle niewiele się mówi o roli mężów i żon twórców. Zwłaszcza żon. Coś tam robiła, pewnie gotowała temu poecie czy malarzowi, sprzątała, segregowała rękopisy. A przecież często to są niesłychanie żywe związki intelektualne – jak u nas, choć tu przynajmniej nie mają znaczenia stereotypy płci. Piotr jest pierwszym czytelnikiem moich tekstów, a czasem nawet ich współautorem, jeśli zapędzi się w edytowaniu. Wykorzystuję w pisaniu mnóstwo jego anegdot, powiedzonek, spostrzeżeń. To jest ogromny zysk, to jest literacki kapitał tego związku. Mnóstwa rzeczy bym nie napisał bez niego. Lub napisał je w sposób znacznie uboższy i gorszy. Tymczasem na wszystkich rozdaniach nagród, spotkaniach zawodowych itd. regularnie się powtarzają nieprzyjemne sytuacje: ktoś podaje mu rękę, w ogóle na niego nie patrząc, nie potrafi spamiętać imienia. Bardzo to nas irytuje.
Bohaterką ich kryminału jest kobieta, profesorowa Zofia Szczupaczyńska, która w dziewiętnastowiecznym Krakowie ściga morderców. Nie po raz pierwszy w twórczości Jacka Dehnela pojawia się dojrzała kobieta. Co ich pociąga w kobiecości?
Jacek: Przez stulecia literaturę pisali mężczyźni, którzy, poza nielicznymi wyjątkami, niespecjalnie interesowali się kobiecą duszą. Dlatego pisarstwo Balzaka było takim szokiem. Uwielbiam charakterne bohaterki.
Więcej o życiu dwóch zakochanych pisarzy w najnowszej "Vivie!", już kioskach.